Grali ci co grypie się nie dali
21 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Raciborzu.
Wynik zbiórki całkiem dobry, zwłaszcza jak na mniejszą liczbę kwestujących. Największa frekwencja była na Światełku do Nieba.
– Pamiętam, że zwykle zapisywaliśmy ponad 130 osób, teraz jest ich mniej ale wciąż ponad 100 – mówił w niedzielny poranek Marek Mansz, który nadzorował wydawanie zestawów dla wolontariuszy. Prócz puszki i identyfikatora znalazły się w niej prezenty od sponsorów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – chusta–komin i starter telefonii komórkowej.
Karolina Adamczyk zgłosiła się do kwesty po raz siódmy, parę tworzyła w tym roku z Wioletą Łach, która po raz drugi zapisała się na orkiestrę. Co je przyciąga do WOŚP? – Jej wyjątkowość, w innych akcjach charytatwynych nie bierzemy udziału – mówią dziewczyny. Jak zachęcą do wrzucania pieniędzy do puszek? – Po tylu edycjach to już jest odruchowe dla ludzi – uważają.
Debiutantem wśród kwestujących został Robert Blokesz. – W sumie nie wiem dlaczego się zgłosiłem. Odpowiedziałem na akcję w szkole, szukano wolontariuszy i pomyślałem czemu nie? – opowiadał mieszkaniec Roszkowa, uczeń Ekonomika. Szukał wolnych datków w rejonie Świńskiego Rynku, sam wybrał ten rejon.
Gdyby były starsze pewnie miałyby więcej zaliczonych edycji, a tak troszkę żałują, że dopiero drugi raz kwestują. – Mamy takie przekonanie, że te nasze kilkaset złotych, którymi się dokładamy oznaczają większą szansę na kolejny sprzęt do jakiegoś szpitala. To zawsze coś – uważały Ola Matuszewska i Martyna Hercog. Włączenie seniorów do adresatów zbiórki uznały za świetny pomysł. – Tak chcemy pomóc by kolejki w szpitalach się skróciły – zaznaczają uczennice II LO.
Jakub Kuryłowicz w lutym skończy dopiero 5 lat i był jednym z najmłodszych wolontariuszy w Raciborzu. – Kwestuje drugi raz. Dopytywał już kiedy pójdzie zbierać pieniążki dla dzieci – mówi tato Tomasz. Przed rokiem zbierali z żoną, która teraz opiekuje się drugim dzieckiem narodzonym pół roku temu. – Za dwa lata ruszymy z puszkami całą rodziną – zapowiadał ojciec. Mały Kuba nosił ze sobą „dorosłą” puszkę, choś mógł wybrać wersję mini. – W ubiegłym roku zbieraliśmy do samego końca, wróciliśmy dopiero po Światełku do Nieba – wspominał pan Tomasz. 21 finał skończyli nieco prędzej.
Agata Kurka pokazała nam co w środku zawierał zestaw wolontariusza. Towarzyszyła WOŚP trzeci rok. – Można się poświęcić. Chciałam tak jak poprzednim razem kwestować w Auchan, tam jest dużo ludzi. Nie udało się, będę zbierać pod kościołem Matki Bożej – opowiadała tegoroczna maturzystka z II LO.
Krzysztof Kaczmar i Marcin Chey to koledzy z podwórka. – Trzeba długo chodzić i nie poddawać się, to sposób na pełną puszkę – mówili uczniowie Budowlanki i Ekonomika. Przyznali, że zdarza się spotkać przeciwników WOŚP ale w większości odbiór jest pozytywny.
Drugi raz Racibórz wspomagała w WOŚP ucząca się w Wiśle hotelarstwa Izabela Tober. – Zgłosiłam się drugi raz, wspomnienia sprzed roku były wspaniałe. Z koleżanką uzbierałyśmy dwie pełne puszki, teraz tyle się nie uda, bo z puszką byłam sama – uśmiechała się osiemnastolatka.
Tradycyjnie liczeniem pieniędzy zajął się Bank Spółdzielczy z Raciborza, a jego prezes z małżonkiem brylowali w licytacji gadżetów WOŚP. Ta przyniosła dochód ok. 2,8 tys. zł i trwa nadal bo część rekwizytów trafi na portal allegro. Widownia w RCK zapełniła się gdy występowały tancerki ze Skazy Manueli Krzykały. Zaskoczeniem dla organizatorów i wykonawczyni było słabe zainteresowanie koncertem Sabiny Jeszki. Rybniczanka dała świetny, dynamiczny koncert ale na koniec oklaskiwali ją nieliczni. Rynek pełen raciborzan podziwiał długi pokaz fajerwerków – Światełko do Nieba, ta część WOŚP ma wiernych fanów.
Mariusz Weidner