Kuligi bez wyobraźni
Władysław Szymura wieloletni instruktor w ośrodkach szkolenia kierowców.
Na podmiejskich drogach oraz w niektórych dzielnicach miast pojawiają się nietypowe kuligi organizowane przez mieszkańców posiadających rumaki, ale nie te żywe, lecz na czterech kółkach. Chciałbym wszystkim przypomnieć, że kodeks drogowy zabrania „ciągnienia za pojazdem osoby na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu. Taki sposób jazdy stwarza dla siedzących na sankach duże niebezpieczeństwo. Jest tak w przypadku hamowania przez kierowcę ciągnącego sanki, omijania lub zjeżdżania z toru jazdy, co zdarza się często. Siedzące na sankach osoby, szczególnie dzieci, nie są w stanie zapanować nad ruchem. Uderzają najczęściej w tył pojazdu. Przekraczając oś jezdni mogą się pojawić na przeciwnym pasie ruchu. Zderzenie z pojazdem nadjeżdżającym z przeciwka jest bardzo prawdopodobne. Przecież, jak obserwujemy, uczestnikami takich kuligów są przeważnie dzieci, którym brak odpowiedniej wiedzy o zachowaniu się w takich warunkach. Trzeba nie mieć wyobraźni decydując się na taki kulig. Pomimo przestróg, tragicznych zdarzeń rodzice ulegają prośbom dzieci i organizują im taką zabawę. Z własnej obserwacji w mojej dzielnicy wiem, że takie kuligi mają często miejsce. Co roku media donoszą o wypadkach, jednak dla rodziców są to tylko informacje, a nie przestrogi. Pamiętajmy, że w przypadku spowodowania zagrożenia lub wypadku kierowca bierze pełną odpowiedzialność karną.