Ołowiana kulka czyli sposób na dziką zwierzynę
Myśliwi koła łowieckiego Odyniec chcą do marca ustrzelić 50 dzików. Rolnicy liczą szkody i twierdzą, że to za mało.
18 stycznia w urzędzie gminy Nędza odbyło się spotkanie rolników z myśliwymi w sprawie ograniczenia szkód jakie wyrządzają dziki na terenach rolnych. Na zebraniu, zorganizowanym przez wójta gminy Annę Iskałę oraz Powiatowy Zespół Doradztwa Rolniczego w Raciborzu, obecnych było około 30 osób.
Nędza. – Łąka to dla rolnika zakład pracy, który w omawianym przypadku jest regularnie niszczony. Liczba szkód ciągle wzrasta, a rolnicy szukają pomocy. Odszkodowania, które otrzymują nie zawsze rekompensują straty. Wszyscy wiemy, że zwierzyny łownej nie zlikwidujemy ale musimy im jakoś pomóc – wprowadziła wszystkich w sedno sprawy wójt Iskała. Dziki, które najbardziej dają się we znaki rolnikom, przychodzą głównie z terenu rezerwatu Łężczok, który wraz z okolicami leży w obwodzie koła łowieckiego Odyniec. Myśliwi z tego koła są zobowiązani do naprawy szkód wyrządzonych przez dziką zwierzynę z terenów im podległych. Do nich największy żal mają rolnicy.
Głos ludu
Rolnicy z Babic z problemem dzików zmagają się od wielu lat. Nigdy nie udało się w sprawie dojść do porozumienia, które by zadowalało gospodarzy. Na spotkaniu mówili, że w ciągu miesiąca ich łąki potrafią być nawet sześć razy nawiedzane przez dziki. Zwierzęta ryją w ziemi w poszukiwaniu ich przysmaku – robaków. Tego smakołyku nie ma wiele w lesie. – Naprawa łąki po takiej wizycie dzików to bardzo żmudna robota. Pracuje się rękami, jak w średniowieczu. Mamy inne obowiązki niż każdego dnia doglądać, a potem naprawiać pastwiska i łąki – mówili oburzeni. Rolnicy widzą rozwiązanie w większym odstrzale dzików. Niechętnym do tego myśliwym proponowali aby to koło łowieckie zatrudniło osoby do układania darni.
Padła też oferta, że jeśli myśliwi nie potrafią poradzić sobie z problemem, to gospodarze wprowadzą do koła łowieckiego swojego człowieka, który specjalizuje się w pozyskiwaniu dzika.
Marcin Wojnarowski