Prawo jazdy – miało być łatwiej a są łzy
Od 28 stycznia kursanci zdają prawo jazdy na nowych zasadach. Główne zmiany dotyczą części teoretycznej egzaminu. Pytań jest więcej, są multimedialne i nie od wykucia. Są też – jak się okazuje w wielu przypadkach – nie do przejścia.
Janusz Kuwak, z–ca dyrektora katowickiego wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego zapowiadał, że testy zostały przede wszystkim poprawione. – Kiedykolwiek, w jakimkolwiek aspekcie pojawi się słowo „zmiana”, jeśli chodzi o egzaminy prawa jazdy, od razu pojawia się nerwowość i obawa. I nieważne, że tłumaczymy, że będzie łatwiej, przejrzyściej, skoro pojawiła się już panika, to czemu nie skorzystać? – mówi Kuwak. Problem w tym, że łatwiej na razie nie jest, a panika przed nowymi testami przerodziła się w wielu przypadkach w rozpacz. Po niezdanym egzaminie.
Statystyki mówią same za siebie
27 osób w poniedziałek, 28 stycznia, przystąpiło do nowego egzaminu. Zdały 4 osoby. To mniej niż 15 procent. Wniosek jest prosty – nowe testy są poważnym wyzwaniem dla kursantów. – Teraz, zamiast 300 pytań na kategorię B, będzie ich kilka tysięcy i nie będą jawne. Trudniej? Wcale nie! Bo pytania będą tak naprawdę bardzo proste i logiczne, oparte na filmach i prostych pytaniach. Kto ma pierwszeństwo, czy widząc ten znak można się zatrzymać, albo kiedy można wykonać taki, lub inny manewr. Jeśli ktoś nie radzi sobie z takimi dylematami, nie powinien mieć prawa jazdy – mówił jeszcze pod koniec 2012 roku Janusz Kuwak.
Inne zdanie mają kursanci. – Na tych „prostych” pytaniach zrobiłam tyle błędów, że to się w głowie nie mieści – mówi ze łzami w oczach pani Ania, która oblała egzamin 31 stycznia. – Miało niby być logicznie, ale dla mnie te filmy i multimedialne nowinki to nic innego, jak bubel i próba utrudnienia egzaminów. Prawo jazdy powinno być sprawdzianem moich zdolności na drodze, a nie tego, czy dobrze oglądam filmy – dodaje, dopalając papierosa pod rybnickim WORD.
Zdania podzielone – umiarkowany optymizm
Część instruktorów nie zostawia na zmianach suchej nitki. – Zbyt wielki nacisk kładziony jest teraz na instruktorów, wprowadzono zmiany, z którymi nie do końca możemy sobie poradzić i idealnie przygotować naszych kursantów. Przykładem niech będzie prawo jazdy na jednoślady. Zastanawiam się, czy nie zrezygnować z prowadzenia kursów w tym kierunków. Moim zdaniem komplikuje się tylko nam wszystkim życie i pracę – mówi pan Piotr, którego spotykamy przed rybnickim ośrodkiem. Czeka na kursanta, który umawia drugi termin egzaminu. Oblał test.
Pojawiają się także głosy pochwał dla zmian. – Naszym kursantom wyjdzie to na pewno na dobre. Może nie od razu to docenią, ale fakt, że będą musieli przy egzaminie teoretycznym odtworzyć faktyczną sytuację na drodze, to naprawdę dobra zmiana. Teraz było tak, że jak świeży kierowca nie widział obrazka z książki, nie wiedział jak się zachować. Więc wydaje mi się, że panika nie jest wskazana. Teraz nie będzie już kucia na blachę, a pojawi się myślenie i logika – mówi Jolanta Bulenda z firmy ATLAS. Jak dodaje, całe zamieszanie z pierwszymi egzaminami związane jest z tym, że kursanci i instruktorzy jeszcze się nie przestawili. – Kiedy wszyscy już wejdą w ten rytm i zrozumieją, że teraz na egzaminie, jak na drodze, jest mniej czasu na myślenie, a stawiać trzeba na logiczne rozwiązania, wszystko będzie w porządku – dodaje. Jej pierwszy kursant zdawał będzie nowy egzamin za kilkanaście dni. Jolanta Bulenda, jak i spora część instruktorów, są przekonani, że do tego czasu statystyki na pewno się poprawią.
(mark)
Stanisław Wojciechowski instruktor nauki jazdy
Kiedyś kursanci mieli bazę pytań, z której mogli się przygotować, teraz tego nie ma. Obecny system jest dla wszystkich skomplikowany. W testach, które obowiązują dzisiaj można dostrzec pytania bardziej praktyczne, czyli sytuacje, które mogą wydarzyć się na drogach. Nowe testy obejmują 32 pytania i zakażde z nich można zdobyć odpowiednią liczbę punktów (od 1 do 3). Należy odpowiedzieć tak lub nie. Łącznie można uzyskać 74 punkty, a żeby zdać trzeba zebrać 68 punktów. We wcześniejszych egzaminach można było popełnić najwyżej dwa błędy w odpowiedziach. W tej chwili widać, że jest mniej chętnych do zdawania, bo kursanci obawiają się nowości. Zainteresowanie spadło i szkoły odnotowują zastój, jestem jednak zdania, że musi upłynąć pewien czas, gdy więcej będzie wiadomo na temat tych pytań. Wtedy tłumy znów ruszą do szkół jazdy. Kursanci wiedzieli, że szykują się zmiany, więc kto mógł, to starał się by zdążyć zdać na starych zasadach.