Pradawna medycyna wraca do Rybnika
Jeśli zastanawialiście się, jak kiedyś leczono ludzi, jak radzono sobie z niegojącymi się ranami, jak regulowano i poprawiano funkcjonowanie układu trawiennego, krwionośnego i ogólną odporność organizmu – już nie musicie. W Rybniku działa pierwszy zakład medycyny alternatywnej, a tam – leczenie larwami i pijawkami.
Regina Parma prowadzi zakład, w którym wiele metod powoduje u niektórych odruchy obrzydzenia. – Larwy i pijawki stosowano już bardzo dawno temu. Co ważne, to wszystko jest naturalne i bezpieczne – zapewnia pani Regina. – Prawda jest taka, że korzystamy z tego, co jest w naturze, która sama dobrze wie, czego nam potrzeba – dodaje właścicielka zakładu Uniwersum, w którym leczenie pijawkami i larwami to chleb powszedni.
Ciało jak samochód
Według właścicielki zakładu, ludzki organizm często porównać można do samochodu. – Jeździmy naszym samochodem dużo, bardzo dużo. I zdarza się oczywiście, że na desce rozdzielczej zapala nam się ostrzegawcza lampka. To sygnał, że jest problem. Wtedy wyjścia są dwa. Albo jedziemy od razu do mechanika, sprawdzamy, co się dzieje, naprawiamy. Albo po prostu ignorujemy, lub nawet wykręcamy żarówkę, by nie świeciła i jeździmy dalej – mówi Regina Parma. – Potem zapala się kolejna lampka. Znów albo naprawiamy, albo ignorujemy. Jeśli zapali się trzecia lub czwarta, to znaczy, że coś jest poważnie nie tak. Jeśli ignorowaliśmy te lampki dotychczas, któraś z nich może być tą ostatnią – dodaje. Tak samo jest z ludzkim ciałem, które notorycznie daje nam sygnały – by coś naprawić lub poprawić. Problem w tym, że bardzo często je bagatelizujemy i „jeździmy dalej”. – Często trafiają do mnie ludzie, którzy zwlekali do końca. A moje metody są ich ostatnią szansą, krokiem desperata. To naprawdę bardzo złe podejście, bo metody przeze mnie stosowane można uskuteczniać także profilaktycznie, by wszystko zawsze było w porządku – przekonuje.
Pijawka dobra (prawie) na wszystko
Pijawki stosowane przez Reginę Parmę nie są złapane w bajorze. – To pijawki Hirudo medicinalis. Stanowią 0,3 proc. całej populacji pijawek i są w naszym kraju pod ścisłą ochroną. Sprowadzam je od specjalizującej się w ich hodowli firmy, gdzie są odpowiednio karmione i żyją w optymalnych warunkach – mówi Parma. Jak zaznacza, pijawka nie stanowi panaceum na wszystko, jednak już w czasach epoki kamiennej używano ich do „leczniczego” upustu krwi. – Dziś tych prawie barbarzyńskich metod się nie stosuje. Wynikały one z wiary w to, że złe duchy i szkodliwe dla człowieka moce gromadzą się w jego krwi. Dziś pijawka to tak naprawdę cały pakiet organicznych związków chemicznych, które tylko w pijawce dają pożądane efekty – zaznacza. Wyselekcjonowanie tych środków zdejmuje sen z powiek niektórych naukowców, jednak zdaniem Reginy Parmy, nie da się udoskonalić czegoś już doskonałego. – Ten zestaw specyficznych związków pozwala na leczenie żylaków, migren i bólów, chorób serca, nadciśnienia i niedociśnienia, odcisków, chorób przewodu pokarmowego, chorób kobiecych, a nawet bezpłodności – zaznacza. Do tego dochodzą choroby oczu, nerek, prostaty, leczenie nerwicy, depresji, wzmocnienie odporności, oczyszczenie organizmu, a nawet niwelowanie cellulitu. Sporo? – Prawda jest taka, że polecam pijawki każdemu, bo działają na tak szerokim polu, że nie sposób tak naprawdę określić, na jakim – jednym tylko – aspekcie się skupiają. Lecząc np. bóle głowy dodatkowo wzmacniamy organizm, oczyszczamy układ pokarmowy i tak dalej – mówi Parma. Dodaje również, że nie jest tak naprawdę istotne to, co pijawka od nas wypije, ale co nam daje. Hirudoterapia stosowana jest także w przypadku zabiegów chirurgicznych, przyszywania kończyn, stosowana także przez lekarzy z Rybnika.
Larwami prosto w ranę
Inną dość trudno akceptowalną terapią jest leczenie ran larwami muchy plujki – Lucilia sericata. – To larwy naszej zwykłej muchy plujki. A co w nich takiego niezwykłego? Tylko ten szczep odżywia się martwymi komórkami. Żywa tkanka jest dla nich po prostu niejadalna – zaznacza Regina Parma. Jak to wygląda? Określoną ilość specjalnie hodowanych larw umieszcza się w trudno gojącej się ranie, np. odleżynach bądź owrzodzeniach itp. Larwy wydzielają specyficzny enzym, który rozpuszcza martwą tkankę, która później jest przez nie wchłaniana. Dzięki temu po kilku dniach żerowania, rana jest kompletnie oczyszczona. – Do tego larwy wydzielają środki, które zwalczają gronkowce i paciorkowce, a także – co chyba najciekawsze, wspomagają ziarninowanie rany, przyspieszając proces jej gojenia – dodaje Parma. Oczywiście nie jest tak, że larwa pozwoli na kompletne zaleczenie każdej trudnej do zagojenia rany. – Jednak jej działanie pomaga w jej oczyszczeniu, pielęgnacji oraz przygotowuje ją np. do zabiegu chirurgicznego. W tym wypadku efekt pozytywny jest stuprocentowy – dodaje Parma. Zakład przy Raciborskiej zagościł niedawno, jednak wygląda na to, że zainteresowanie jest spore. – Najważniejszym elementem leczenia jest rozmowa z pacjentem. Dobrze poinformowany pacjent ma o wiele większe szanse na powodzenie leczenia. Niektórzy drapią, rozdrapują miejsca po ugryzieniach pijawek, które oczywiście swędzą jak ugryzienia komara, ale nie bolą. Czasem zdejmują opatrunki z larwami. Jeśli jednak pacjent wie, jak działa dana terapia i stosuje się do moich zaleceń, nie ma problemu – kończy Regina Parma.
(mark)