Zdeterminowani radni zrezygnowali z unijnego wsparcia
KRZYŻANOWICE. Po ponaddwugodzinnej burzliwej dyskusji krzyżanowiccy radni zdecydowali odstąpić od podpisania umowy finansowej na budowę kanalizacji w gminie Krzyżanowice.
Decyzja tym trudniejsza, że na realizację tej inwestycji z Funduszu Spójności gmina miała otrzymać ok. 27 mln zł. Ryzyko przewyższyło jednak płynące z niej korzyści, o czym przekonywali zarówno prezes Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego „Górna Odra” Sp. z o.o. Krzysztof Baszczak, jak i wójt Grzegorz Utracki.
Gmina rozpoczęła projektowanie kanalizacji jeszcze w 2002 r. W części południowej, w wyniku umowy z przedsiębiorstwem wodociągowo-kanalizacyjnym w Ostrawie, zrzut ścieków z trzech miejscowości: Chałupek, Rudyszwałdu i Zabełkowa miał się odbywać do oczyszczalni w Bohuminie.
Jak przypomniał dyrektor Krzysztof Baszczak, rozwiązaniem problemu gospodarki wodno-ściekowej w pozostałych miejscowościach miało być zawarte w 2004 r. porozumienie z Raciborzem na odprowadzanie ścieków do zmodernizowanej oczyszczalni miejskiej. Pomimo, że część gmin wypowiedziała to porozumienie, gmina Krzyżanowice, podobnie jak i gmina Kornowac, zdecydowały rozwiązać problem ścieków wspólnie z miastem. W rezultacie na terenie gminy Krzyżanowice utworzone zostały dwie aglomeracje Krzyżanowice – Bohumin obejmująca Chałupki – Rudyszwałd – Zabełków oraz aglomeracja Racibórz skupiająca pozostałe siedem miejscowości od Roszkowa do Bieńkowic.
– Dziś z perspektywy lat można stwierdzić, że tym porozumieniem gmina zamknęła sobie drogę do innych rozwiązań, m.in. do budowy własnej oczyszczalni ścieków – przyznał prezes.
Zadanie jakim było m.in. pozyskanie środków oraz realizacja projektu kanalizacji spoczęło na powstałym w 2008 r. Przedsiębiorstwie „Górna Odra”, które po wykonaniu tego projektu w Krzyżanowicach sporządziło wniosek o jego współfinansowanie do Funduszu Spójności.
Zakwestionowany przez ministerstwo ochrony środowiska projekt na realizację kanalizacji, po złożonym proteście otrzymał w końcu akceptację. Ponieważ jednak wykonanie tego zadnia powinno nastąpić do 30 czerwca 2015 r., zaistniało poważne ryzyko, że gmina nie zdąży w tym terminie wybudować kanalizacji.
– We wniosku złożonym w 2009 r. czas przeznaczony na realizację to 46 miesięcy, a do końca pozostało 26 miesięcy łącznie z przeprowadzeniem procedur przetargowych. Jeśli spółka nawet rozpocznie prace w ramach pozyskanych środków, niedotrzymanie terminów obarczone będzie koniecznością zwrotu pieniędzy łącznie z odsetkami karnymi – przypomniał Krzysztof Baszczak.
W konsekwencji zbyt późnego uzyskania środków unijnych i ryzyka, jakie z tego tytułu może ponieść gmina, prezes zawnioskował o odstąpienie od projektu.
Wójt Grzegorz Utracki, przychylając się do tego stanowiska, podkreślił, że każda z obecnie podjętych decyzji w sprawie kanalizacji będzie zła.– Nie podejmując decyzji o realizacji tego projektu stracimy środki unijne, a podejmując taką decyzję, gmina w związku z aglomeracją Racibórz nie ucieknie od hipotetycznych kar po 2015 r. – stwierdził.
Potwierdził też, że konsekwencje finansowe z niewykonanego w terminie zadania będą większe niż niedostosowanie się do wymogów krajowego programu ochrony środowiska oczyszczania ścieków. Szczególnie, że kanalizacji na swym terenie nie będzie miało jeszcze wiele gmin.
Sygnalizował też, że posiada informacje, że Polska otrzyma kolejne środki unijne, również w ramach programów regionalnych na budowę kanalizacji.
W odpowiedzi radnym, którzy zastanawiali się, kto jest winny zaistniałej sytuacji, że inwestycja w ścieki obarczona jest tak wieloma ryzykami, dyskusję podsumował przewodniczący rady Paweł Lasak: – To w tej sali zapadały wszystkie decyzje i mogę z całą świadomością dzisiaj powiedzieć, że ani w radzie, ani w spółce nie zapadła żadna błędna decyzja. Każda decyzja podejmowana jest bowiem w danej chwili z daną wiedzą, którą posiadamy – stwierdził.
(ewa)