Staramy się wychowywać w zgodzie z etyką
Szkoła przyjazna dzieciom, tak z pewnością można nazwać Katolicką Niepubliczną Szkołę Podstawową im. bł. Jana Pawła II w Raciborzu Sudole, która zaledwie pół roku temu otworzyła swoje podwoje. O zaletach placówki i jej sześciomiesięcznych doświadczeniach na niwie oświaty mówi dyrektor Jan Cieślak w rozmowie z Ewą Osiecką.
– Szkoła niepubliczna zwykle kojarzy się z placówką społeczną, w której trzeba opłacać np. czesne.
– Nasza szkoła posiada uprawnienia szkoły publicznej, a więc niczym nie różni się od typowej szkoły prowadzonej przez samorządy. Podobnie, jak wszystkie inne szkoły publiczne w Polsce wystawiamy dokumenty i świadectwa szkolne sygnowane pieczęciami naszej placówki z godłem państwowym. I choć naszym organem prowadzącym jest Stowarzyszenie Rozwoju Dzielnicy Sudół, pod względem wypłacanej subwencji przynależymy do gminy Racibórz. Wzorem innych szkół podstawowych na Śląsku podlegamy też pod Kuratorium Oświaty w Katowicach. Tym samym obowiązują nas wszystkie przepisy ustawy o systemie oświaty w Polsce.
– Co oznacza, że szkoła jest katolicka?
– Z pewnością nie wiąże się to ze wzmożona nauką religii, której zgodnie z programem nauczania są dwie godziny tygodniowo. Jak każda placówka mamy swój statut, w którym wyraźnie zapisano, że przyjmujemy również uczniów pochodzących z rodzin niewierzących lub innego wyznania. Nie stwarzamy z tego tytułu żadnych problemów, uczeń najzwyczajniej nie będzie uczestniczył w lekcjach religii. Kładziemy natomiast nacisk na system wychowawczy oparty na dogmatach wiary katolickiej. System ten jednak zbieżny jest z zasadami moralnymi i etycznymi, w zgodzie z którymi wszyscy staramy się żyć, również osoby niewierzące.
Jako szkoła katolicka podlegamy pod sprawującą nad nami nadzór Kurię Diecezjalną w Opolu. Poza tym przynależymy do działającej w Polsce Rady Szkół Katolickich w Warszawie. Stowarzyszenie to organizuje przydatne dla dyrektorów i nauczycieli konferencje i szkolenia, które odbywają się na Jasnej Górze w Częstochowie.
– Co wyróżnia szkołę w Sudole od innych podobnych jej placówek oświatowych?
– Z pewnością mało liczne klasy, co ujęte zostało już w założeniach działalności szkoły. To ważne, ponieważ w naszych klasach uczeń traktowany jest podmiotowo i nie ginie w tłumie innych dzieci. Błyskawicznie wychwytujemy z czym ma problemy, i już na lekcji je rozwiązujemy. Podejmowana jest też dodatkowa praca z uczniem, co sprawia, że jest on na bieżąco z omawianym materiałem programowym i nie ma zaległości w nauce. Ponadto prowadzone są zajęcia świetlicowe m.in. po to, by uczeń mógł jeszcze w szkole pod okiem nauczyciela odrobić zadanie domowe. W ten sposób odciążamy rodziców od wielogodzinnego przesiadywania z dzieckiem nad lekcjami. To wielki atut zachęcający do wysyłania dzieci do naszej szkoły, szczególnie dla rodziców zajętych pracą zawodową.
– Jak dużo dzieci dziś uczęszcza do szkoły w Sudole?
– Obecnie mamy dwie klasy, sześcioosobową klasę I i czteroosobową klasę III. Nie ukrywam, gdyby było większe zainteresowanie, to na pewno klasy nie byłyby liczniejsze niż 16 – 20 uczniów. Aktualnie do szkoły uczęszczają dzieci z Sudołu. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie aby rodzice, którzy widzą potrzebę, by ich dzieci chodziły do szkół mniejszych, zapisali swoje pociechy do nas. Dodatkową zachętą mogą być też nauczane obowiązkowo dwa języki: angielski i niemiecki, a poza tym prowadzone są zajęcia w wymiarze dwóch godzin z języka niemieckiego dla chętnych.
– Jak układa się Panu współpraca z organem prowadzącym – Stowarzyszeniem Rozwoju Dzielnicy Sudół?
– Kiedy dowiedziałem się, że stowarzyszenie podejmuje się utworzenia takiej szkoły, spodobało mi się, że są osoby ambitne, które chcą stworzyć dzieciom, jak najlepsze warunki oświatowe, nie patrząc przez pryzmat pieniądza. Podobnie jak szkoła, również znajdujące się w sąsiedztwie przedszkole prowadzone jest przez stowarzyszenie. To że możemy funkcjonować wspólnie w trudnych przecież czasach, zawdzięczamy ogromnemu zaangażowaniu członków stowarzyszenia, w szczególności przewodniczącej Irenie Seeman i zasiadającej w zarządzie Joannie Urbas. Wspiera nas też proboszcza ks. Józef Przywara, który, pod względem swego zaangażowania, stawia szkołę na drugim miejscu po pracy duszpasterskiej.
Co więcej, szkoła otworzyła się również na lokalne środowisko np. dwa dni w tygodniu młodzież i absolwenci szkół średnich korzystają ze szkolnej sali gimnastycznej.
– Z jakimi problemami musi się Pan zmierzyć, jako dyrektor szkoły?
– Problemem, który spędza mi sen z oczu jest nabór. Chciałbym zachęcić jak najwięcej rodziców do wysyłania swoich dzieci do naszej placówki. Pomocny w takim wyborze może być „Dzień otwartych drzwi”, który zaplanowaliśmy w naszej szkole 3 kwietnia. Na zainteresowanych odwiedzeniem naszej placówki czekamy w godz. od 8.00 od 19.00.