Piórem naczelnego
Mariusz Weidner - Redaktor naczelny Nowin Raciborskich.
Rodzina z zagranicy poprosiła mojego kolegę by kupił jej płytę polskiego zespołu Lemon. Tam trudniej ją dostać, u nas jest na pewno. Kolega rzadko nabywa nowe płyty, muzyki słucha w radiu albo znajduje w internecie, gdzie jest jej sporo np. w legalnych serwisach z przebogatym katalogiem albumów i utworów. Gdy znajomy zawitał do dobrego sklepu muzycznego i znalazł pożądany produkt, włosy stanęły mu dęba bo cena płyty opiewała na 42 zł. Zdziwił się niepomiernie, że w dobie tak szerokiego dostępu do muzyki, poza tradycyjnym jej nośnikiem jakim jest płyta kompaktowa, producenci żądają stosunkowo wysokich cen za twórczość młodych artystów na dorobku. Czasy takie, że klasykę i legendarne grupy można dziś znaleźć w marketowych koszach za mniej niż dychę, a za nowość – być może jednosezonową – trzeba zapłacić cztery razy więcej. Czasy takie, że za prawdziwy ocean muzyki z internetu (z legalnych i pirackich źródeł) nie trzeba płacić nic, a za jedną płytę z kilkunastoma utworami a przebojem pewnie jednym – kilkadziesiąt złotych. Dobre w tym jest to, że mamy dziś możliwość dokonywania wyborów, o których jeszcze ze dwa pokolenia wstecz można było jedynie snuć niespełnialne marzenia. Złe wydaje mi się to, że gdzieś w tym wszystkim gubi się jednak zdrowy rozsądek, bo płyty zalegają półki, a kulturę traktuje się po łebkach i nierzadko w złodziejski sposób.