Miłość „dopadła” ich w liceum
Zastanów się co możesz zrobić nie dla siebie, ale dla swojego związku – radzi młodym małżonkom pani Danuta Gorlach, która wraz ze swym mężem Ryszardem przeżyła 55 lat. A czasy, w których przyszło spędzać im młodość i tworzyć rodzinę wcale nie były łatwiejsze od dzisiejszych.
Pani Danuta Gorlach pochodzi z małej miejscowości Kańczuga, nieopodal Przeworska i Łańcuta. Mieszkała w dużym domu, w którym w czasie wojny mieściły się kolejno sztaby generalne najpierw niemieckie, a później rosyjskie. Po wojnie rodzice wynajmowali mieszkania, m.in. ośmioosobowej grupie profesorów z Krzemieńca Podolskiego, którzy uciekli przed ukraińskimi prześladowaniami. To właśnie oni w miejscowym budynku parafialnym założyli świetne liceum ogólnokształcące. O wysokim poziomie jaki reprezentowała szkoła najlepiej świadczy fakt, że z 26-osobowej klasy pani Danuty, 22 starających się na studia licealistów, otrzymało indeksy na wyższe uczelnie.
– Nasi wykładowcy niewiele byli od nas starsi, szczególnie, że do liceum uczęszczali również młodzi partyzanci, którzy w czasie wojny prosto ze szkoły podstawowej trafili do lasu – wspomina Danuta Gorlach.
Liceum ukończyła w 1953 r. Ponieważ z braku miejsc nie dostała się na stomatologię, wysłano ją na zootechnikę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wydział ten potem przekształcono w Wyższą Szkołę Rolniczą w Krakowie.
Starszy o cztery lata pan Ryszard, który uczęszczał również do liceum w Kańczudze był kolegą brata pani Danuty. Pochodził ze Lwowa. Tam jego rodzice prowadzili zakład krawiecki i sklep z tekstyliami. W 1946 r. cała rodzina przyjechała ostatnim darmowym transportem do Przeworska, gdzie mieszkali dziadkowie pana Ryszarda. – Zaczęliśmy sympatyzować z sobą jeszcze w szkole średniej, razem poszliśmy na moją studniówkę i na bal maturalny – opowiada pani Danuta.
Ryszard Gorlach studiował na wydziale mechanicznym i energetycznym Politechniki Wrocławskiej.
Po studiach wraz ze swą małżonką przyjechali do Raciborza z nakazu pracy, który otrzymał pan Ryszard. Miasto było jednak bardzo zniszczone, dlatego prawie natychmiast udał się do Warszawy, aby poprosić o zmianę miejsca pracy. Przeniesienie otrzymał do Centralnego Biura Konstrukcji Kotłów w Tarnowskich Górach. Tam jednak spotkał znajomego inżyniera, który kończył politechnikę we Lwowie i wraz z dwoma innymi inżynierami przyjechali do Rafako, by stworzyć biuro konstrukcyjne. Po powrocie do Raciborza państwo Gorlachowie otrzymali zakładowe mieszkanie najpierw przy ul. Mikołaja, a potem przy ul. Ogrodowej.
Indyjska przygoda
Koniec lat 50. dla pani Danuty był szczególnym okresem w życiu. 27 lipca 1957 r. – pobrali się z panem Ryszardem, rok później ukończyła studia, a w 1959 r. urodziła córkę. – Mąż żył swą pracą. Często wyjeżdżał również na zagraniczne kontrakty. Najpierw budował elektrownię w Łodzi, do której na pewien czas przenieśliśmy się. Do Raciborza wróciliśmy w 1961 r. Potem była jeszcze Czechosłowacja, a następnie w 1963 r. wyjechał do Indii– wylicza pani Danuta.
W indyjskim stanie Maharasztra nad rzeką Tapti, pan Ryszard przez trzy lata budował elektrownię. Na dwa lata dołączyła do niego pani Danuta wraz z pięcioletnią córką Aliną i trzyletnim synem Grzegorzem. Po powrocie wybudowali i przenieśli się do własnego domu, w którym mieszkają dziś już 40 lat.
Ciągła nieobecność męża sprawiła, że pani Danuta musiała stać się bardzo samodzielna. Początkowo nie mogąc znaleźć pracy, której ciągle jej odmawiano zdobyła się nawet fortel, sugerując swemu przyszłemu pracodawcy, że jej zatrudnienie nakazał sekretarz partii. W rezultacie zdobyła etat w statystce urzędu miasta zajmując się spisami rolnymi, a potem zatrudniła się do kontroli m.in. użytkowości mlecznej w pegeerach i spółdzielniach produkcyjnych. Atutem był z pewnością samochód, którym mogła swobodnie się poruszać po kontrolowanych gospodarstwach rolnych. Za kierownicę siada również dziś – prawo jazdy ma od ponad 50 lat.
Państwo Gorlachowie doczekali się czterech wnuków i dwojga prawnucząt.
(ewa)