Poszpitalne powroty do domu
Apeluję do pacjentów o rozsądek i jeśli to tylko możliwe wcześniejsze zgłaszanie rezygnacji z porad specjalistycznych, z których nie zamierzają skorzystać. Umożliwi to sprawne łagodzenie już istniejących niedogodności.
Jako ludzki, błąd nie zaś celowe działanie personelu, określa zastępca dyrektora ds. medycznych dr Włodzimierz Kącik sytuację, w której 80-letnią pacjentkę po amputacji drugiej nogi pogotowie odwiozło do domu bez wcześniejszego poinformowania najbliższej rodziny.
– Wypisana ze szpitala ciocia mieszka samotnie, dom był zamknięty, a ja w pracy. Niewiele brakowało, a karetka musiałaby ponownie przyjechać, po moim powrocie – mówi opiekujący się kobietą krewny.
Dyrektor Włodzimierz Kącik wyjaśnia, że istnieją ustalone procedury, o czym wiedzą wszyscy pracownicy. O wypisie ze szpitala pacjenta, który nie jest w pełni samodzielny, musi być wcześniejszej poinformowana rodzina lub opiekująca się nim osoba. Obowiązek taki spoczywa na sekretarkach medycznych. Zobligowany jest do tego również zatrudniony w szpitalu pracownik socjalny, ponieważ pacjent nie zawsze trafia do domu. Zdarza się, że trzeba go umieścić w domu opieki społecznej, a czasami na innym oddziale hospitalizującym osoby przewlekle chore. Za właściwy nadzór nad prawidłowym postępowaniem personelu wobec pacjenta odpowiada zawsze kierownik oddziału.
– Jeśli chodzi o przekazanie pacjenta do domu, to oczywiście należy wcześniej poinformować rodzinę, zwłaszcza jeśli dotyczy to osoby niepełnosprawnej. Coś nie do końca zadziałało, mamy tego świadomość, a sygnał ten również do nas dotarł. Sprawę wyjaśnialiśmy bardzo dokładnie. Kierownik oddziału kontaktował się bezpośrednio z opiekunem pacjentki, przeprosił i wyjaśnił tę sytuację w sposób satysfakcjonujący drugą stronę – tłumaczy dr Włodzimierz Kącik.
– W zachowaniu pracowników medycznych nie było żadnej złośliwości, ani premedytacji. Nie chcemy działać na szkodę pacjenta, wręcz przeciwnie bardzo o niego dbamy – dodaje dyrektor.
Pilni pacjenci
Co powinien zrobić pacjent, który otrzymał pilne skierowanie do chirurga i nie może doczekać się wizyty w trybie przyspieszonym, a lekarz specjalista nie analizując przypadku odsyła go z „kwitkiem”?
– Pacjentów skierowanych na pilne leczenie do specjalisty zwykle jest więcej i lekarz bez diagnozy nie zawsze ma świadomość, którego należy przyjąć w pierwszej kolejności. W poradniach, w których istnieje prawdopodobieństwo pojawienia się pacjentów w trybie niezaplanowanym, mamy dokładnie określoną strukturę porad – wyjaśnia dr Włodzimierz Kącik.
Udzielane są one pacjentom, którzy muszą przejść kontrolę poszpitalną, pacjentom zarejestrowanym na wizytę specjalistyczną w sposób planowy oraz pacjentom przyjmowanym w przypadkach nagłych. Zwykle jest to określona liczba przyjęć, które lekarz może wykonać w ciągu dnia w ramach kontraktu.
– Jesteśmy jednak otwarci, jeśli pacjent do nas trafia z adnotacją pilnego przyjęcia to specjalista ma obowiązek to zweryfikować. Lekarze wiedzą, że należy to stwierdzić na podstawie wstępnej oceny medycznej. Powinni więc podjąć decyzję czy pacjent faktycznie kwalifikuje się do przyspieszonego leczenia – twierdzi dyrektor Kącik.
Ostrzega jednak, że wpuszczanie pacjentów do systemu z adnotacją pilne, którzy nie wymagają pilnego leczenia rodzi konsekwencje usunięcia kogoś innego z kolejki oczekujących.
– Czasami zdarza się, że mamy pewne możliwości przyjęcia dodatkowych pacjentów, ponieważ w sposób niezapowiedziany nie zgłosili się pacjenci zarejestrowani do planowanego leczenia. Sytuacje takie niestety dezorganizują pracę, jednocześnie blokując miejsce innym oczekującym na uzyskanie porady. Apeluję do pacjentów o rozsądek w tym względzie i jeśli to tylko możliwe wcześniejsze zgłaszanie rezygnacji z porad specjalistycznych, z których nie zamierzają skorzystać. Umożliwi to sprawne łagodzenie już istniejących niedogodności – dodaje dyrektor Włodzimierz Kącik.
(ewa)