Drużyna jak rodzina
Z tej młodej swego czasu ekipy mogła być dorosła pierwsza liga. Po raz drugi w dziejach Unii Racibórz.
Spotkali się po raz pierwszy po długich latach, grupa około 30 piłkarzy dawnej Unii Racibórz. Połowa z nich stanowiła o sile podstawowego składu ekipy juniorów, którzy podbili region i zabłysnęli w Europie.
Za dwa lata minie 40-lecie od ich sukcesów, w połowie lat 70-tych ubiegłego roku rokowali na następców jedenastki, o której dziś mówi się w kategoriach legendarnej. Młodzi unici rywalizowali z krajową czołówką, mierzyli się z krakowską Wisłą czy Polonią Warszawa. – Niech pan spojrzy, z kim myśmy tam grali – Joachim Rim pokazuje pożółkłą gazetę z tamtych czasów, a w niej składy przeciwników raciborzan. – To przecież przyszli reprezentanci kraju, czołowi ligowcy, nazwiska z pierwszych stron gazet. Nawałka, Lipka czy Jałocha byli na tym samym boisku – emocjonuje się były zawodnik i współorganizator spotkania.
Eks–unici lubią się spotykać i co jakiś czas wracają do starych czasów. Wielu z nich wyemigrowało do Niemiec skąd przyjeżdżają do Raciborza na wakacje. Każdy, kto zjawił się na zaproszenie organizatorów „zlotu” dostał na pamiątkę skan materiałów prasowych z lat świetności juniorskiej Unii. Większość ówczesnych graczy zjawiła się w restauracji „Raciborska”. Nie było z nimi trenera Stefana Michalskiego. Popularny „Mimi” ma przyjechać na oficjalny jubileusz Unii Racibórz 29 czerwca, z okazji 50-lecia klubu.
Na ponad miesiąc przed oficjalnymi obchodami jubileuszu zorganizowano niejako alternatywną imprezę. Obok piłkarzy zjawili się także zapaśnicy. – Chodziło o zawodników Unii, kto się z kim znał dawał znać, że się zjeżdżamy. Żeby powspominać. Zaproszenia były ustne, obowiązywała zasada dobrowolności. Joachim Bugdol zbierał kontakty w Niemczech, ja po polskiej stronie – opowiada były pomocnik raciborskiej drużyny.
– Chcieliśmy się przypomnieć Raciborzowi, że była taka zdolna grupa juniorów, która mogła nawiązać do osiągnięć słynnych piłkarzy, którzy grali w pierwszej lidze, odpowiedniku obecnej Ekstraklasy. To była pierwsza liga juniorów w województwie opolskim. Byliśmy lepsi od Chemika Kędzierzyna, Odry Opole czy Metalu Kluczbork. To były mocne drużyny, a my tylko skromna Unia. W kadrze Opolszczyzny była nas połowa drużyny. To był naprawdę dobry skład. Starsi raciborzanie z chęcią sobie powspominają. Byliśmy tak dobrzy, że pierwsza drużyna Unii miała kłopoty, by nas pokonać. Ledwo 3:2 nas ogrywali. Paka była wyjątkowa – wzrusza się Rim. Skoro byli tacy utalentowani to dlaczego się nie udało zwojować więcej? – Trener chciał nas trzymać całą kupą i taki zespół wprowadzić do pierwszego składu. Tak się jednak nie stało i chłopaki się porozjeżdżali – żałuje nasz rozmówca.
Ważnym wydarzeniem tamtych czasów był udział w prestiżowym turnieju we Francji. Był uznawany za najlepszą imprezę juniorów w Europie. Grali Francuzi z Cannes, Niemcy z Wolfsburga, Włosi z Bresci oraz młodzieżowa kadra narodowa Związku Radzieckiego. – W tym gronie my, z Raciborza. Nie przegraliśmy, zajęliśmy wysokie, trzecie miejsce – podkreśla z dumą Rim.
Jak wybrano termin wizyty? Po prostu nastał czas by się spotkać. – Od lat raciborscy piłkarze za granicą spotykali się jako Ratiborer Fusballer. Nie robimy tego już tak często jak kiedyś, bo wiek już nie ten sam. Szkoda, że w Raciborzu nie ma dla nas tak często miejsca jakbyśmy tego chcieli. Impulsem był jubileusz pół wieku Unii, szkoda, że termin jubileuszu zmieniano trzykrotnie, w Niemczech urlopy na przyszły rok ustala się w październiku i tam zmiany są już niemożliwe. Chcieliśmy być razem, ale się nie udało – żałuje Andrzej Rim.
– Rodzinna atmosfera nas wyróżniała, bo w Raciborzu nigdy nie było wielkich finansów. Dla porównania, w mieście była jeszcze piłkarska Stal. Oni ani razu jeszcze się nie spotkali tak jak my, a dla nas to reguła. Słynny zawodnik Piotrek Mowlik, potem w Odrze Opole mówił mi z zazdrością, że u nas to jest jak w domu – podsumowuje były piłkarz Unii.
Andrzej Rim były piłkarz tego składu, pasjonat historii raciborskiego futbolu
Nazwałbym tę drużynę zespołem niespełnionych marzeń. Jak sobie człowiek pomyśli, z jakimi ekipami wygrywali albo byli równorzędnym przeciwnikiem, to naprawdę szkoda. Połowa juniorskiej Wisły Kraków zrobiła kariery co najmniej w pierwszej lidze, a część pojechała na mundial. Zagraniczni rywale dostali się do czołowych klubów Bundesligi. W latach 70-tych województwo opolskie było stolicą piłkarstwa młodzieżowego. Tutaj wywalczone mistrzostwo było niemal równoznaczne z czempionatem krajowym. Odra była mistrzem, Metal wice, a Chemik też.
To był trudny okres dla młodzieży w Raciborzu. Seniorzy bili się o drugą ligę, nie chcieli ryzykować odmłodzenia składu. Mimo głosów w zarządzie klubu, by dać szansę młodzieży, wygrała opcja zachowawcza. Starzy nie wpuścili młodych, juniorska drużyna się rozeszła.
maw