Salwatorianin Tomasz Koza. Z Sudołu na Ukrainę
Mszę prymicyjną odprawił 2 czerwca w kościele Matki Bożej Różańcowej zakonnik Tomasz Koza. Syn Marii i Ryszarda jest już piątym kapłanem wychowanym przez miejscowego proboszcza Józefa Przywarę.
– Od kiedy tu jestem, święcenia kapłańskie otrzymało czterech młodych parafian. W tym roku, 26 maja święcenia diakonatu u salwatorianów przyjął kolejny – Tomasz Koza. To wydarzenie znamienne, gdyż salwatorianów sprowadził z Rzymu do Polski duchowny z Sudołu Błażej Alfred Zacharzowski – współzałożyciel i przełożony pierwszego domu salwatoriańskiego w Trzebini – opowiada sudolski proboszcz.
Niedzielne prymicje były wydarzeniem dla całej dzielnicy. Na pierwszą mszę odprowadzili ks. Kozę liczni jej mieszkańcy w długiej procesji spod domu do świątyni. Tam gdzie zaczęła się jego przygoda życia z Chrystusem witał go wychowawca ks. Józef Przywara. – Tutaj przyjąłeś wszystkie sakramenty i sprawiłeś, że po 17 latach doczekaliśmy się kolejnego kapłana. Twa służba to także rodzicielski dar miłości. Wchodzisz na szerokie wody i potrzebujesz naszej modlitwy. Swoją własną wyproś dla nas następnego kandydata do stanu duchownego – mówił proboszcz z Sudołu.
Jako swoje motto Tomasz Koza wybrał dwuwers z Objawienia św. Jana: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (3,19–20). Dlaczego te akurat słowa? – Pan Jezus nam się nie narzuca. On cicho nam podpowiada, jakie jest nasze powołanie, co powinniśmy robić. Ale to do nas należy odpowiedź na Boże wezwanie, to my uchylamy drzwi i wpuszczamy do swojego życia Chrystusa. Niejednokrotnie wydaje się nam, że się nie nadajemy do jakiejś funkcji. Lecz Bóg, powołując człowieka do określonego zadania, obdarza go zarazem zdolnością do podołania temuż zadaniu. Jeśli Mu bezgranicznie zaufamy, to sami się zdziwimy tym, co może się stać i co potrafimy – uzasadnia przyszły prezbiter. 1 lipca ks. Tomasz Koza rozpocznie posługę jako wikary w ukraińskiej Swalawie.
maw, łuk