Pielgrzymka do Fatimy
Ks. Jan Szywalski przedstawia.
Był rok 1917 i trwała jeszcze I wojna światowa. Koniec każdej wojny jest szczególnie okrutny; zazwyczaj polega na wzajemnym wyrzynaniu się bez efektu i bez sensu. Symbolicznym miejscem stało się wtedy Verdun, gdzie w pozycyjnej walce zginęło ok. 800 tys. wojowników.
Wtedy ingerowało niebo: 13 maja 1917 r. objawiła się Matka Boska – nie na polu bitwy, nie jednemu z władców odpowiedzialnych za wojnę – ale trojgu dzieciom na skraju wykrwawionej Europy w Portugalii, na pastwisku Fatimy.
Cud słońca
Oczywiście można całą historię objawienia zbyć ironicznym wzruszeniem ramion: „fantazja dzieci” lub podejrzewać oszustwo, umiejętne odegranie roli wizjonerek, ale jeśli się czyta jakiej presji zostały poddane dzieci podczas przesłuchiwań, gdy im grożono, że będą wrzucone do kotła i ugotowane, to każdy nieuprzedzony człowiek przyzna, że tak małe dzieci puściłyby farbę. Pełnym potwierdzeniem był cud słońca w ostatni dzień objawień 13 października, obserwowany przez tysiące świadków. Naturalnie nie przyjmą objawień ci, dla których dogmatem jest, że żadna nadprzyrodzoność nie istnieje. Zresztą i dla katolików nie ma obowiązku wiary w prywatne objawienia.
Obraz życia
Zawsze chciałem kiedyś być w Fatimie. Tego miejsca jakby brakowało mi w kolekcji odwiedzanych sanktuariów, a życie się kurczy. Wydarzyła się okazja. Nowy proboszcz Studziennej Zbigniew Cieśla zorganizował pielgrzymkę do Fatimy niezbyt uciążliwą dla emeryta. Samolotem na miejsce, zamieszkanie blisko sanktuarium i stamtąd rozjazdy w inne godne zwiedzania miejsca.
Pierwsze wrażenie: gdy rankiem wszedłem na ogromny, leżący we wschodzącym słońcu lekko nachylony plac, mając przed sobą wielką przestrzeń, na końcu której stała bazylika, myślałem, że to obraz naszego życia, przez które trzeba przejść, aby dojść do punktu, gdzie czeka Bóg. Powierzchnia ogromna, bodajże dwukrotnie większa od placu św. Piotra w Rzymie, mogąca pomieścić kilkaset tysięcy wiernych. Bywa czasami wypełniona po brzegi wiernymi ze świecami w rękach unoszonych w górę. Z lewej strony zadaszone miejsce: to tu pokazała się Matka Boska. Na niezbyt wysokim postumencie stoi jej figura. Wtedy tu było małe drzewko.
Wszędzie spotykamy Polaków
Codziennie zaczynamy od mszy św. w wyznaczonej dla polskiego języka godzinie. Wśród duchownych opiekujących się świętym miejscem jest również polski ksiądz. Zresztą każdego dnia spotykamy przy ołtarzu kilku kapłanów polskich z różnych stron Polski, a w sobotę dołączył duszpasterz polonijny z Madrytu. Każdego wieczoru zaś, po całodziennych turystycznych wędrówkach, wracamy tu jeszcze raz na plac ze świecami w ręku. „Odmawiajcie różaniec” – prosiła Matka Boża, więc najpierw jest wspólny różaniec, każdy dziesiątek w innym języku, czasami, by dać szansę wszystkim narodowościom, dzielony na pół. Zawsze jest obecny język polski ale jest też hinduski, chiński, nawet Tuaregów. Fascynuje międzynarodowość Kościoła katolickiego w takich miejscach. „Jedna wiara, jeden chrzest, jeden Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa” – mówi św. Paweł i można dodać: jedna Matka Jezusa i nasza. „Błogosławioną zwać mnie będą wszystkie pokolenia” – prorokowała Maryja. Przy śpiewie „Z dalekiej Fatimy donośny brzmi dzwon” rusza procesja z figurą Matki Bożej. Tekst śpiewany jest po portugalsku,, ale pozdrowienie refrenu „Ave Maria!” jest międzynarodowe.
Powrót do wartości
„Tak mi potrzebne jest umocnienie w wierze” – wyznaje dziewczyna z grupy. Pracowała dłuższy czas w Niemczech w środowisku zlaicyzowanym. To co dla niej kiedyś było święte, zaczęło tracić na wartości. Liczył się awans i pieniądz. Anons o pielgrzymce w Internecie zachęcił ją do udziału w pielgrzymce. Zobaczyła, że z wiarą nie jest sama.
Każdego dnia wypad do innych atrakcji turystycznych Portugalii. Kraj zadbany. Otrzymał po przystąpieniu do Unii Europejskiej ogromne dotacje na zagospodarowanie. Świetny przewodnik, emerytowany lotnik wojskowy, łączy wiedzę o zabytkach z pobożnością oraz tryska humorem. Z pasją mówi o historii poszczególnych miejsc, o architekturze zabytkowych budowli, zna legendy, które ubarwiają suche informacje.
Podróż do grobu św. Jakuba
Jeden cały dzień poświęciliśmy sławnemu miejscu pielgrzymkowemu w północnej Hiszpanii – Santiago de Compostelli u grobu św Jakuba. Właściwie powinno się to miejsce zdobywać pieszo, ale wiem, że to już nie dla mnie, staruszka. Więc radość, że jednak tu za życia mojego mogłem być. Na placu przed imponującą fasadą bazyliki opowieść przewodnika o dziwnych kolejach relikwii św. Jakuba, przybyłych tutaj statkiem z Palestyny, zaś potem ukrytych i odnalezionych dzięki gwieździe świecącej nad tym miejscem, zakłócone zostaje przez jazgot instrumentów demonstrantów po drugiej stronie placu. Tak to wzniosłość nadprzyrodzoności łączy się z przyziemnymi żądaniami obywateli.
Bezkresna przestrzeń Atlantyku
Był też dzień relaksu nad Atlantykiem. Woda jeszcze zimna, wietrzyk chłodny i tylko odważni dali się oblać przez wysokie fale bijące o brzeg. Ale zwiedzanie miasteczka, zbudowanego jakby na półce skalnej wysoko nad morzem, jest warte popołudnia. Z góry widok na bezkresną przestrzeń wodną Atlantyku, stateczki kołyszące się na falach jak zabawki. Tajemnicza dal wabiła dawnych żeglarzy, tak, że mimo czyhających niebezpieczeństw zapuszczali się w odkrywcze podróże. Portugalia obok Hiszpanii szczyci się nazwiskami wielkich odkrywców. A ilu nie wróciło?
Stolica w objęciach Chrystusa
Ostatni dzień to Lizbona, stolica Portugalii i równocześnie wielki port. Na wzgórzu króluje ogromna statua Chrystusa Króla , który jakby obejmował miasto i kraj. Gdy wybuchła II wojna światowa, Portugalia, pomna zapowiedzi Matki Bożej z Fatimy, że „ta wojna będzie jeszcze straszliwsza”, ślubowała, że, gdy Bóg uchroni Portugalię od wojny, postawią pomnik wdzięczności N. Sercu PJ. Portugalia rzeczywiście nie została wplątana w II wojnę światową. Obietnicę dotrzymano: w r. 1947 poświęcono 20-metrową figurę Chrystusa na 75-metrowym postumencie. Błogosławi krajowi tak, jak Matka Boża z pobliskiej Fatimy. Kiedy ukończymy w Polsce ślubowane sanktuarium Opatrzności Bożej?
Nabożeństwa pokutne w dni fatimskie, tj. 13. w miesiącach od maja do października, odbywają się w licznych sanktuariach całego świata. W Raciborzu w kościele Matki Bożej, w kościele na Rynku, a od tego roku także w Studziennej. Udział w nim wymaga cierpliwości, ale czego żąda Matka Boska? „Pokuty, pokuty, pokuty...”