Czystka w PKS
Starosta Adam Hajduk odwołał z rady nadzorczej PKS Ryszarda Rudnika i Henryka Kopla
Czy raciborski PKS od 3 lat nie ma prawidłowo wybranej rady nadzorczej? Czy w związku z tym, wiele działań i decyzji władz spółki jest nieważnych? Dlaczego starosta, jako przedstawiciel jedynego właściciela przedsiębiorstwa, reaguje dopiero teraz? Czy dwóch członków rady nadzorczej będzie musiało zwrócić ok. 100 tys. zł prawdopodobnie nienależnie pobranego wynagrodzenia?
Na te i inne pytania muszą odpowiedzieć teraz prawnicy obsługujący raciborskie starostwo. Zamieszanie w starostwie ma swój początek jeszcze w 2010 roku, kiedy Powiat Raciborski przejął od Skarbu Państwa raciborski PKS. W ślad za tym, 24 maja 2010 roku, zmieniono skład rady nadzorczej w spółce. Powołano do niej między innymi Ryszarda Rudnika, ówczesnego i obecnego dyrektora raciborskiego szpitala, który został jej przewodniczącym oraz prawnika Henryka Kopla.
Poważny błąd
Aby zasiadać w radzie nadzorczej spółki samorządowej należy zdać specjalny, ministerialny egzamin lub być doktorem nauk prawnych lub nauk ekonomicznych, radcą prawnym, adwokatem, biegłym rewidentem lub doradcą inwestycyjnym. Ten warunek obaj kandydaci spełniali. Jest jednak jeszcze jedno ograniczenie. Chodzi o pochodzący jeszcze z 2000 roku artykuł 4 pkt 1 ustawy o wynagradzaniu osób kierującymi niektórymi podmiotami prawnymi (tzw. ustawa kominowa). Zapisano w nim, że jedna osoba może być członkiem rady nadzorczej tylko jednej ze spółek, utworzonych przez skarb państwa lub jednostki samorządu terytorialnego oraz spółek z większościowym udziałem samorządu. – Już podczas powoływania tych osób do rady nadzorczej, zdania prawników w tej sprawie były podzielone. Ostatecznie przeważyły opinie, że prawo na to pozwala i można zasiadać w dwóch radach – przyznaje dziś starosta Adam Hajduk.
Nadzorowali gdzie indziej
Jak się okazuje, obaj nowi członkowie rady nadzorczej PKS w momencie powołania byli już członkami innych rad nadzorczych. Ryszard Rudnik od 2007 roku był członkiem rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego Górna Odra sp. z o. o. Potwierdza to wypis z Krajowego Rejestru Sądowego oraz coroczne oświadczenia majątkowe składane do Starostwa. Zgodnie z jego treścią Ryszard Rudnik od 12 grudnia 2007 roku był członkiem rady nadzorczej PWK Górna Odra. Z kolei Henryk Kopel, przed powołaniem do rady nadzorczej PKS, od 2002 roku był członkiem rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Robót Drogowych sp. z o.o. w Raciborzu. Oba przedsiębiorstwa to spółki ze stuprocentowym udziałem samorządu wymienione w ustawie kominowej. Jak się okazuje, przez trzy lata na potencjalne nieprawidłowości nie zwrócił uwagi ani zarząd powiatu, którego obowiązkiem jest m.in. nadzór właścicielski, ani sami nowi członkowie, choć jeden jest wytrawnym menedżerem, a drugi doświadczonym prawnikiem. – Nie było to nigdy do końca jasno określone. Skoro teraz nadzór prawny stwierdził, że powinno się być tylko w jednej radzie, skorygowano jej skład aby rozwiać wątpliwości – mówi nam Ryszard Rudnik.
Nowi prawnicy, nowe podejście
Burza rozpętała się z końcem czerwca, kiedy jeden z mieszkańców Raciborza dopatrzył się nieprawidłowości w funkcjonowaniu rady nadzorczej PKS w Raciborzu i wysłał w tej sprawie do starosty Adma Hajduka obszerne pismo. W rozmowie z nami starosta nie mówi nic o tym, że inspiracją do nagłych działań jest to właśnie pismo. Jednak 10 lipca z samego rana w siedzibie Starostwa Powiatowego w Raciborzu zwołano pilne posiedzenie zarządu powiatu. Tego dnia obrady zawierały tylko jeden punkt – upoważnienie starosty Adama Hajduka do reprezentowania Powiatu na Nadzwyczajnym Zgromadzeniu Wspólników PKS w Raciborzu. Jeszcze tego samego dnia Adam Hajduk, jako jednoosobowe zgromadzenie wspólników spółki PKS w Raciborzu, odwołał Ryszarda Rudnika i Henryka Kopla z rady nadzorczej PKS i powołał na ich miejsce inne osoby. Co było powodem takiego pośpiechu? – Zmieniły się interpretacje prawne dwóch ustaw, które regulują zasiadanie w spółkach z większościowym udziałem Skarbu Państwa. Do tej pory członkowie rady mogli zasiadać równocześnie w kilku radach nadzorczych takich spółek, a teraz okazuje się, że tylko w jednej – mówi nam starosta Adam Hajduk. To dość zaskakujące tłumaczenie, gdyż przepisy Ustawy o wynagradzaniu osób kierującymi niektórymi podmiotami prawnymi i Ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne obowiązują od dawna. Pierwsza z nich nazywana ustawą kominową pochodzi z 2000 roku natomiast druga, nazywana ustawą antykorupcyjną z roku 1997. Gdzie więc nowość w interpretacji aktów prawnych, które mają kilkanaście lat? – Teraz, od stycznia mamy nowy zespół radców prawnych, którzy orzekli, że należałoby to zmienić – tłumaczy Adam Hajduk. Sam Ryszard Rudnik, do niedawna przewodniczący rady nadzorczej w PKS, wyjaśnia, że druga z ustaw pozwalała mu na zasiadanie w dwóch radach. – Ustawa kominowa mówi, że można zasiadać tylko w jednej radzie, natomiast ustawa antykorupcyjna, że w dwóch jeśli jest to zasiadanie na zlecenie Skarbu Państwa lub samorządu terytorialnego – zwraca uwagę Ryszard Rudnik. Tymczasem część prawników stoi na stanowisku, że ustawa kominowa jest przepisem szczególnym w stosunku do ustawy antykorupcyjnej i niejako ją doprecyzowuje.
Czekają na opinię
Nagłą decyzję starosty można interpretować jako potwierdzenie poważnych obaw, że przez ostatnie 3 lata rada nadzorcza PKS działała w nienależytym składzie. Zgodnie z przepisami prawa, rada nadzorcza musi liczyć minimum 3 członków a w Raciborskim PKS od maja 2010 mogła mieć tylko jednego „skutecznie” powołanego członka. W dużym uproszczeniu oznacza to, że podejmowane przez taką radę decyzje mogą być obarczone wadą prawną i praktycznie mogą być nieważne, w tym m.in. powołanie obecnego prezesa spółki. – Ostatni raz zostałem powołany w maju 2012 na trzyletnią kadencję – potwierdza w rozmowie z nami Kazimierz Kitliński, prezes zarządu PKS w Raciborzu. Teraz przed prawnikami ogromnie trudne zadanie by orzec czy taka rada miała prawo powołać prezesa i czy owe powołanie było skuteczne. Może się okazać, że Kazimierz Kitliński od maja 2012 roku zarządza PKS-em jako prezes, którym… faktycznie nie jest. Kolejna sprawa to wynagrodzenia, które pobierali Rudnik i Kopel. Przez trzy lata wypłacono im łącznie ok. 100 tysięcy złotych. – Nasi prawnicy analizują obecnie, czy mieli prawo pobrać te pieniądze. Czekamy w tym zakresie na opinię. Nowa rada, która została powołana 10 lipca najprawdopodobniej będzie starała się wydać uchwałę o legalności decyzji poprzedniej rady – mówi nam Adam Hajduk.
Trudno cofnąć czas
Jak się okazuje, konwalidacja czyli niejako „zalegalizowanie” wcześniejszych decyzji rady nadzorczej wcale nie będzie takie łatwe. – Trudno zawrócić Wisłę kijem – mówi nam radca prawny i wykładowca Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach prof. dr hab. Wojciech Popiołek. – Zapisy ustawy kominowej można interpretować w ten sposób, że jeśli wspomniane osoby zostały wybrane wbrew jej przepisom, to takiej rady w rzeczywistości nie było, a co za tym idzie, wszystkie decyzje przez nią podejmowane również formalnie nie powstały. Również taka konwalidacja do tyłu nie bardzo jest możliwa. Nieważność to jest nieważność i nie da się tego odkręcić. Samo działanie prezesa, powołanego przez taką radę, w warunkach zewnętrznych jest chronione przez domniemanie prawdziwości wpisu do rejestru takiego prezesa – tłumaczy wykładowca. Ryszard Rudnik zwraca uwagę, że to były dobre lata dla spółki. – Nie podejmowaliśmy w tym czasie żadnych kontrowersyjnych decyzji a PKS odnotowywał bardzo dobre wyniki finansowe. Nasze decyzje poparte są dokumentami. Nie ukrywam, że dobrze mi się pracowało w tej radzie i trochę z żalem ją opuszczam, bo już wcześniej zajmowałem się komunikacją i znam temat – mówi Ryszard Rudnik.
Adrian Czarnota
Komentarz
Polskie prawo często jest zawiłe, wzajemnie sprzeczne i daje pole do różnych interpretacji. Czy była możliwość odmiennego rozumienia przepisów w sprawie, którą opisujemy, ktoś się musi ostatecznie wypowiedzieć, być może sąd. Niepokojąca jednak w tej sprawie jest niefrasobliwość właściciela czyli Powiatu Raciborskiego, który, było nie było, rozporządza publicznym majątkiem. Skoro bowiem już przy powoływaniu rady nadzorczej w 2010 roku były wątpliwości części prawników, czy niektórzy jej członkowie mogą w niej zasiadać, to dlaczego ryzykowano? Czy naprawdę w całym powiecie raciborskim nie można było znaleźć dwóch innych kompetentnych kandydatów do rady nadzorczej PKS, co do których nie było wątpliwości, że mogą być ważnie wybrani? I jeszcze jedna kwestia. W rozmowie z dziennikarzem NR Adam Hajduk nic nie wspomina o piśmie od zaniepokojonego obywatela zwracającego mu uwagę na możliwe nieprawidłowości. Twierdzi, że jego nagła decyzja o odwołaniu dwóch członków rady nadzorczej to efekt zmiany dotychczasowej interpretacji dokonany przez nowy zespół prawników. No cóż, są rzeczy na tym świecie, o których nie śniło się filozofom i zapewne takie zadziwiające zbiegi okoliczności są możliwe, choć niebezpiecznie zahaczają o zjawiska nadprzyrodzone. Niestety, moją wiarę w te ostatnie osłabia fakt, że działająca od początku roku nowa obsługa prawna jakoś nie ostrzegła starosty już w maju, kiedy rada nadzorcza powoływała prezesa zarządu PKS, że to działanie może być nieważne. W tej sprawie pan starosta może więc mnie słusznie nazwać człowiekiem małej wiary…
Arkadiusz Gruchot