120 kilometrów pieszych wędrówek
Pierwszy dzień wakacji, sobota, spotykamy się na PKP w Raciborzu o godzinie 5.15. Wcześnie, ale nie szkodzi, wyruszamy nad Bałtyk! Najpierw pociągiem do Katowic a potem do Świnoujścia, tam mają się rozpocząć Letnie Warsztaty Kuźni Charakteru.
Podróż za jeden uśmiech
Jedzie młodzież gimnazjalna, licealiści, studenci i nauczyciele. W pociągu gwarno, wesoło, z adrenaliną. Zastanawiamy się co nas czeka. Udaje się zarezerwować 2 wagony, muszą zmieścić prawie 100-osobową ekipę. W Świnoujściu jesteśmy późnym popołudniem, po wyjściu z pociągu dzielimy się na 10 grup. W każdej z nich wybieramy dowódców drużyny. To oni mają zatroszczyć się o swoich podopiecznych o codzienny posiłek, by wszyscy bezpiecznie dotarli do mety. Pierwszy wieczór nad Bałtykiem nie zapowiada się ciekawie, już na plaży w Świnoujściu leje rzęsisty deszcz. Zmoknięci płyniemy promem na drugą stronę miasta i tu niespodzianka. Gdy samochody opuszczają prom, dochodzi do stłuczki kilku pojazdów, kto jest sprawcą? Samochód na tablicach rejestracyjnych SRC? Pozdrawiamy kierowcę i zmierzamy na nocleg w internacie w Świnoujściu. Mamy dach nad głową, prysznice, a nawet łóżka.
Na śniadanie – oszczędzanie
Pierwszy poranek obozu wędrownego, niedziela. Pogoda nie najlepsza. Zimny i porywający wiatr, skrzeczące mewy, nie są dobrą motywacją do pobudki. Poranny apel uświadamia jednak, że będzie ciepła herbata i czas na śniadanie. Smaku tej herbaty oraz kanapki z poprzedniego dnia nie da się zapomnieć… A przed nami 20 kilometrów wędrówki, której celem są Międzyzdroje – drugi nocleg. Gdzie on będzie? Informacja ma dotrzeć w ciągu dnia do dowódców. Ci na razie otrzymują mapę terenu z zaznaczonym celem wędrówki. Główny dowódca sugeruje, żeby w czasie trasy wyłączyć komórki, mp3 i inne gadżety, by dostrzec piękną, malowniczą nadmorską przyrodę, by po drodze dotrzeć do latarni morskiej. Po apelu dowódcy wyruszają w poszukiwaniu „Biedronki”, by kupić śniadanie. Trzeba dobrze zjeść, ale oszczędnie, chodzi o to, by mądrze zaplanować wydatki, by starczyło do ostatniego dnia pobytu. Jednak prawdziwym wyzwaniem dla młodych dowódców jest zintegrowanie wszystkich piechurów w grupie, zadbanie o dobrą atmosferę w przebywaniu w „realu”. I od tego momentu zaczynają się Letnie Warsztaty Kuźni Charakteru.
Nieważne jak – byle do celu
Codziennie pokonujemy około 20 kilometrów, trasa przebiega zazwyczaj zachodniopomorskimi plażami a także lasami Wolińskiego Parku Narodowego. O przygody nietrudno. Grupa Mariana spotyka rodzinę dzików. Grupa Grzesia i Kasi w trzecim dniu wędrówki wyrusza w trasę leśną ścieżką i dwukrotnie wraca w to samo miejsce. Trzeba popracować nad orientacją w terenie. Noce na plaży dostarczają tyle wrażenia, że nie możemy długo zasnąć. Szczególnie ta druga, kiedy granatowe chmury i błyskawice zmuszają nas do przygotowania ewakuacji. I nagle na naszych oczach, widoczna na horyzoncie ściana deszczu zaczyna przesuwać się na środek morza, omijając nas w ten sposób. W Trzęsaczu podziwiamy ruiny kościółka gotyckiego z XIV wieku i piękne brzegowe klify. Z platformy widokowej robimy sobie pamiątkowe zdjęcie. Wszyscy uczestnicy ustawiają się tak, by widoczny był napis „kuźnia”. Dyrektor hali sportowej niechętnie wynajmujący nam miejsca noclegowe. Nie wierzy, że młodzież pójdzie spać wieczorem i on nie będzie miał żadnego problemu. W nocy posyła zwiad w postaci sprzątaczki. Ta jest bardzo zaskoczona bo zastaje wszystkich w błogim śnie. W końcu wszyscy docieramy do celu, czyli do Kołobrzegu. W sumie pokonujemy pieszo 120 km. Po tygodniowej wędrówce, w piątek wieczorem, na uroczystym zakończeniu obozu wspominamy przygody, podsumowujemy osiągnięcia i dostajemy certyfikaty. Ważniejsze od dyplomów i podziękowań jest jednak to, że daliśmy sobie radę. Można więc powiedzieć, że jesteśmy ludźmi z charakterem.
Ewa Koczwara