Wzór dla wszystkich młodych par
18 lipca Aniela i Henryk Zielonka z Nędzy obchodzili 60 rocznicę ślubu. Z tej okazji, dokładnie w dzień rocznicy, odwiedzili miejscowy urząd gminy, gdzie na cześć jubilatów zorganizowano małą uroczystość. Wójt Anna Iskała, Krystyna Tront, kierowniczka Urzędu Stanu Cywilnego oraz Mariola Stroka, pracownik socjalny przy OPS-ie gratulowały i wręczały małżonkom prezenty. Poza kwiatami jubilaci otrzymali specjalne, gminne medale za długoletnie pożycie, list gratulacyjny oraz upominek pieniężny. My zapytaliśmy ich o krótką historię 60 wspólnie przeżytych lat.
Nędza. Aniela mieszkała z matką i bratem w Markowicach. Pewnego dnia na odpuście pojawił się tu młody Henryk z Kobyli. Młodzi wpadli sobie w oko i tak zaczęła się ich miłość. Pobrali się w Markowicach, a po ślubie Henryk wprowadził się do domu swojej żony.
Oboje zaczynali pracę w miejscowym PGR-rze. Henryk chciał spróbować czegoś innego i przez pewien czas pracował na kolei. Musiał przestać kasować bilety gdyż wezwało go wojsko. Aniela została sama w domu. – Jakoś musiałam sobie dać radę. Brakowało mi go. Jeździłam nawet w odwiedziny do samego Przemyśla – wzdycha jubilatka. Służba młodego wojaka dobiegła końca i Henryk wrócił do Markowic gdzie ponownie znalazł pracę w PGR-rze. – Najpierw pomagałem kowalowi, a potem zrobiłem prawo jazdy i do renty pracowałem jako traktorzysta. Jeździłem żółtym ursusem – wspomina.
W 1976 r. rodzina przeprowadziła się do mieszkania pracowniczego w Nędzy. Małżonkowie cieszyli się czwórką dzieci, z których dziś jest z nimi córka Urszula i syn Roman. Mają siedmioro wnucząt i sześcioro prawnucząt.
Jubilaci całe życie przepracowali w Państwowym Gospodarstwie Rolnym i kiedy wspominają tamte czasy przychodzą im na myśl najszczęśliwsze chwile życia. – Pomimo ciężkiej pracy, szczególnie w sezonie, nie musieliśmy się o nic martwić. Jako stali pracownicy gospodarstwa mieliśmy zapewnione bezpłatne mleko, co roku trzy tony kartofli. Sami mieliśmy obok swoje małe gospodarstwo. Na pięciu arach pola hodowaliśmy warzywa, a w ogródku kury, kaczki, króliki. Dwa razy w roku było świniobicie – wspominają. Dodają, że w tamtych czasach ludzie częściej sobie pomagali. Dziś natomiast każdy patrzy tylko na swoje.
Po likwidacji PGR-u małżonkowie wykupili mieszkanie, doczekali renty i od tamtej pory wiodą spokojne życie. Zrezygnowali z hodowli zwierząt, oddając się pracy w ogródku. Czy lubią oglądać telewizję? – Tylko czasami, bo większość filmów to powtórki. Ile razy można oglądać Janosika? – zastanawia się podirytowany pan Henryk.
Oboje mówią, że w czasie wspólnych 60 lat raz było gorzej, raz lepiej, w ich związku często nie było czasu na kłótnie, ale zawsze w potrzebie mogli na siebie liczyć.
Anna Iskała przyznała, że Zielonkowie są pierwszymi diamentowymi jubilatami, którzy przyszli świętować swój jubileusz do urzędu gminy. – Powinniście być wzorem dla wszystkich młodych par – podsumowała.
(woj)