To był dzień Kocota
PIŁKA NOŻNA – I kolejka, klasa okręgowa
Rafako zainaugurowało sezon mocnym uderzeniem. W sobotnie popołudnie zespół Grabinioka rozgromił na własnym terenie w derbowym spotkaniu LKS Nędza aż 5:1.
– Przez trzy lata nie byliśmy w stanie wygrać z Nędzą u siebie i wreszcie się udało. I to jak! – mówił szkoleniowiec gospodarzy tuż po zwycięstwie. W spotkaniu z rywalem zza między rozbłysła być może nowa gwiazda Rafako – Mateusz Kocot, który popisał się hat trickiem.
– W każdym sezonie chcielibyśmy być wyżej niż w poprzednim. Chcemy grać także coraz piękniej oraz czerpać coraz więcej radości z gry – mówił Wojciech Grabiniok. I w meczu z Nędzą jego zespół w stu procentach zamienił słowa w czyny. W pierwszych spotkaniach każdego sezonu spodziewamy się od obu drużyn raczej gierki „na przetarcie”, takiej, która spowoduje, że zespół zacznie nabierać meczowego rytmu. W sobotę na stadionie Rafako zobaczyliśmy jednak piękną i co ważniejsze – obfitującą w gole, potyczkę dwóch świetnych ekip. Jeżeli chodzi o LKS Nędza, raczej świetnej wyłącznie „na papierze”. Przynajmniej w tym spotkaniu. Choć podopieczni Mieczysława Masłowskiego próbował konstruować ciekawe akcje, defensywa gospodarzy każdorazowo była o krok dalej i w dobrym stylu zabezpieczała drogę do bramki. W Rafako istniało coś, co powoduje, że zespół idealnie realizuje przedmeczowe założenia – komunikacja między formacjami. Tej, jak przyznał nawet kierownik Nędzy Rafał Gwoźdź, przez większość spotkania brakowało. Wiele osób, głównie w komentarzach na portalu nowiny.pl, podkreśla, że „przecież Rafako strzeliło wszystkie bramki z kontrataku”. Tak było, ale czy to znaczy, że goście nie mogli uczynić podobnie? Wiele sytuacji Rafako stwarzało z wypracowywanych długo akcji, a nie z kontry, dlaczego wtedy zawodnicy Nędzy tych kontrataków nie konstruowali? Przyjezdnym trzeba przyznać, że walczyli i z całych sił próbowali w tym meczu coś ugrać. Gospodarze mieli jednak pomysł na grę i jak mówi Grabiniok, kilka ostatnich tygodni, podporządkowali przygotowaniom głównie do tego spotkania. Wielki mecz rozegrał dwudziestojednoletni Mateusz Kocot, który zdobył trzy finezyjne bramki. Na pochwały zasługuje również Adrian Rosik, który, zresztą jak w każdym spotkaniu, bardzo rzadko pudłuje. W konfrontacji z Nędzą „Rosa” zapisał na swoje strzeleckie konto dwa piękne gole. Sobotniego meczu zapewne miło nie będzie wspominać obrońca Łukasz Pikuła, który niefortunnie interweniując posłał piłkę do siatki własnego zespołu.
Wojciech Kowalczyk
KS Rafako Racibórz - LKS 1908 Nędza 5:1
Bramki: Mateusz Kocot 3., 17., 81., Adrian Rosik 26., 45., Łukasz Pikuła 22. (samobójcza)
KS Rafako: Rafał Koczwara, Łukasz Pikuła, Łukasz Sombrowski (65. Sławomir Pytlik), Paweł Urbisz, Marcin Puzio, Damian Botorek (80. Denis Abramczyk), Damian Mazurek, Wojciech Grabiniok (88. Bartłomiej Miszewski), Łukasz Zajda, Mateusz Kocot (88. Grzegorz Czerner), Adrian Rosik
LKS Nędza: Mateusz Skwirut, Bernard Paprotny, Maciej Paskuda, Mateusz Rudek, Adrian Cichecki (77. Patryk Kornas), Tomasz Wolski, Artur Potaczek, Adam Baron, Marcin Stasiowski (77. Paweł Czogalla), Mariusz Frydryk, Mariusz Kalus
Żółte kartki: Mateusz Kocot, Wojciech Grabiniok (obaj Rafako), Mariusz Frydryk, Maciej Paskuda (obaj Nędza)
Sędziowali: Adam Rafalski, Marcin Froch, Łukasz Kot
Po meczu powiedzieli
Wojciech Grabiniok, trener KS Rafako Racibórz
Rozpoczęliśmy bardzo mocno i powiem szczerze, że właśnie na coś takiego liczyliśmy. Przez trzy lata na naszym boisku nie wygraliśmy z LKS Nędza ani razu. Skoncentrowaliśmy się na tym spotkaniu w stu procentach, co zresztą było dostrzegalne już w pierwszej połowie, w której tak naprawdę wynikiem 4:1 rozstrzygnęliśmy losy spotkania. W przerwie obiecaliśmy sobie, że w drugiej odsłonie spotkania będziemy cieszyć się grą. Chcieliśmy przede wszystkim zabezpieczyć tyły, aby nie wpuścić niepotrzebnej bramki. Przez całe dziewięćdziesiąt minut kondycyjnie i szybkościowo przewyższaliśmy rywala o głowę. Jesteśmy dumni z tak wysokiego rezultatu, bo wiemy jak groźnym przeciwnikiem jest Nędza, która z pewnością w tym sezonie jeszcze niejednemu klubowi urwie punkty. Czy zwycięstwo w meczu derbowym cieszy podwójnie? W dużej mierze tak, chociaż zawsze staram się wpajać moim podopiecznym, aby nie lekceważyli żadnego rywala, ani żadnego nie wywyższali. Aby grali swoje, a zwycięstwo przyjdzie. Chciałbym podziękować chłopakom za to, że nie odpuścili okresu przygotowawczego i w czterdziestostopniowym upale harowali na treningach. Dziś utwierdzili się w przekonaniu, że było warto. To wiele znaczy dla tych młodych zawodników, których większość w ubiegłych sezonach rywalizowała w ekipie juniorów, a teraz są trzonem seniorskiego składu Rafako. Nasz klub jest z tego względu bardzo specyficzny, ponieważ, aby u nas grać, trzeba pokazać przede wszystkim twardy charakter. Polityką klubu jest również bazowanie na swoich wychowankach i w miarę możliwości – niesprowadzanie zawodników z innych klubów.
Rafał Gwóźdź, kierownik LKS 1908 Nędza
Mamy nadzieję, że gra naszej drużyny z czasem się poukłada. Przez pierwsze trzy mecze jesteśmy bez trenera. Prawie wszystkie bramki straciliśmy dziś po kontratakach, na co musimy zwrócić uwagę w kolejnych spotkaniach. Zawiodła również komunikacja, a co za tym idzie, zbyt duże przerwy między formacjami. Mamy nadzieję, że skorygujemy wszystkie błędy i w kolejnym meczu zagramy o wiele lepiej. Myślę, że z biegiem czasu w zespół „wkomponują się” nowi piłkarze: Adrian Potaczek sprowadzony z Borucina oraz Mariusz Frydryk z LKS Krzyżanowice. Są wielkim wzmocnieniem dla LKS Nędza i mamy nadzieję, że dzięki nim wprowadzimy w życie nasze założenia, czyli zakończymy sezon w pierwszej „ósemce”.