Pojechali ku pamięci Mariana Niewiadomskiego
Rekreacja – Zakończenie XV Raciborskiego Rajdu Rowerowego Środowisk Trzeźwościowych Dookoła Polski 2013
Na boisku Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2 w Ocicach zakończono w świąteczne, czwartkowe popołudnie jubileuszową, bo 15. już, edycję Raciborskiego Rajdu Rowerowego Środowisk Trzeźwościowych Dookoła Polski 2013. Edycję o tyle ważną, że poświęconą zmarłemu w tym roku, pomysłodawcy oraz wieloletniemu komandorowi rajdu – śp. Marianowi Niewiadomskiemu. Funkcję komandora przejął po nim jego przyjaciel – Marian Banaś.
Uczestnicy rajdu w Polskę wyjechali 1 lipca. W drodze byli 45 dni, w czasie których pokonali niemal 3100 kilometrów. Startując z Raciborza wyruszyli w kierunku Żywca, Zamościa, dalej Białegostoku, Olsztyna, Malborka, Ustki i Świnoujścia. Później kierując się już na południe odwiedzili Kostrzyn, Żary, Kłodzko, Prudnik i Głubczyce. Do Raciborza spośród 54 osób, które półtora miesiąca temu wyruszyły w drogę, bądź też przyłączyły się do rajdu już w czasie jego trwania, całą trasę pokonało piętnastu śmiałków. W czasie czwartkowego pikniku prozdrowotnego zorganizowanego w Ocicach, witano ich gromkimi brawami, a każdy z nich otrzymał pamiątkowy dyplom. Wyróżniającym się uczestnikom rajdu wręczono także puchary oraz nagrody rzeczowe. Głównym organizatorem przedsięwzięcia było Stowarzyszenie Przyjaciół Człowieka „Tęcza”. Celem rajdu było propagowanie trzeźwego, zdrowego i wolnego od uzależnień trybu życia oraz integracja środowisk trzeźwościowych.
Wojciech Kowalczyk
Marian Banaś z Jastrzębia-Zdroju, komandor XV edycji rajdu
Funkcję komandora przejąłem po moim serdecznym przyjacielu śp. Marianie Niewiadomskim. Przez lata byłem jego zastępcą. Nasza znajomość opierała się nie tylko na płaszczyźnie czysto kolarskiej, sportowej, lecz widywaliśmy się również na spotkaniach Anonimowych Alkoholików. Był moim wzorem. W tym roku minęłoby 28 lat abstynencji Mariana, w moim przypadku są to 22 lata. Dzięki Marianowi odnajdowałem motywację i siłę. Okazywał nam wszystkim ogromne wsparcie, co wynikało z tego, że czuł potrzebę pomocy innym. W tym roku jechało mi się więc bardzo ciężko. Piękne było to, że w każdym miejscu, w którym się pojawiliśmy, czczono jego pamięć, okazywano mu szacunek. Cieszy mnie to, że od razu gdy objąłem funkcję komandora, wielu ludzi mówiło, że bardzo dobrze się stało, że to właśnie ja nim zostałem. Takie słowa napędzają do działania i motywują to tego, aby co roku podtrzymywać tradycję rajdu. W tym roku należy być szczęśliwym, że wszyscy cali i zdrowi dojechali do mety. Frekwencja była wysoka jak nigdy, więc widać, że ludzie chcą brać udział w takich przedsięwzięciach. W każdym zakątku kraju witano nas z ogromnym entuzjazmem. To świadczy o tym, że jednak jest jeszcze wielu dobrych i służących pomocą ludzi.
Krystyna Kowalska z Przemyśla, jedyna kobieta, która pokonała całą trasę rajdu
Był to pierwszy tego typu rajd, w którym wzięłam udział. Najśmieszniejsze jest to, że do maja tego roku nie posiadałam nawet roweru. Później, gdy przejechałam nim kilka kilometrów pokochałam go i zaczęłam jeździć w rajdach PTTK-u. Znajomi widząc mnie, że biorę udział w takich wydarzeniach zaproponowali mi udział w raciborskim rajdzie – de facto, chyba jedynym tego typu w tym rejonie. To, że jestem jedyną kobietą, która przejechała całą trasę nie jest dla mnie jakimś wielkim wyróżnieniem, lecz przede wszystkim źródłem satysfakcji. Jestem dumna z tego, że dałam sobie radę z tą trasą. Mam nadzieję, że nie byłam dla panów ciężarem. (śmiech) Pogodę do jazdy mieliśmy świetną, atmosfera również była niezwykła. Patrząc na kilometraż trasy i na to ile dziennie przejeżdżaliśmy można złapać się za głowę, jednak my tego zmęczenia aż tak bardzo nie czuliśmy. Czas płynął bardzo szybko, a kolejne kilometry zostawały za nami. Nawet w czasie kilkudniowej przerwy, każdy z nas wsiadał na rower i jechał na wycieczkę. Jazda stała się naszym pozytywnym nałogiem. Teraz boję się nawet trochę, że nie będę mogła się odzwyczaić od codziennych, długich wypadów rowerem. Chciałabym zachęcić wszystkich do takiej formy aktywności fizycznej. Warto czasami zwiedzić Polskę na rowerze. Mamy naprawdę zajwiskowy kraj! Czasami, jadąc samochodem nie dostrzegamy wielu pięknych rzeczy, jadąc rowerem, gwarantuję, że ich nie pominiemy.
Stanisław Przybysz z Prudnika, uczestnik wszystkich 15 edycji rajdu
Kilka lat temu będąc w Głuchołazach dowiedziałem się od Mariana Niewiadomskiego, że jeździ na rowerze i bierze udział w rajdach. Spodobało mi się to co robił i w miarę swoich możliwości rozpocząłem przygotowania do tego typu podróży. Byłem wówczas człowiekiem pracującym, więc w drogę wyruszałem w czasie urlopu. Brałem udział we wszystkich edycjach rajdu, w tym roku po raz pierwszy pokonując całą trasę. Do udziału w pierwszych rajdach skłoniły mnie marzenia i chęć podróży. Świetne było i jest to, że możemy poznawać Polskę z trochę innej strony oraz nawiązywać nowe przyjaźnie. Mamy możliwość wysłuchania innych ludzi, a także podzielenia się z nimi własnymi przemyśleniami. Rajd to też świetna okazja do aktywności fizycznej. Jak to mówią, sport to zdrowie i ja się pod tym podpisuję. Dzięki uczestnictwie w rajdzie poprawiłem też swoją kondycję oraz przełamałem strach i lęki, które kiedyś miałem. Coraz bardziej mi się to podoba. Impreza ta przez lata bardzo się zmieniła. Dawniej zdarzały się etapy, w których startowało kilka osób, dziś frekwencja jest o wiele wyższa. Ta edycja jest dla mnie istotna ze względu na śmierć Mariana Niewiadomskiego, dzięki któremu tak naprawdę tutaj jestem. To on oraz Leszek Zgubina zaszczepili we mnie bakcyla kolarstwa.
Jerzy Sowiński z Wałbrzycha, najstarszy uczestnik rajdu
Jechałem, ponieważ chciałem sprawdzić swoje możliwości. Mam już 73 lata. Wiele osób mnie dopingowało, wiedząc jakie to dla mnie ważne. Udało mi się przejechać całą trasę. Rajd uczy trochę życia i optymistycznego podejścia do innych ludzi. Dzięki niemu kocha się bardziej. Wielkie słowa uznania kieruję do komandora Banasia, który opiekował się nami jak ojciec. Niczego nam nie brakowało. Jazda przebiegała w luźnej, sympatycznej atmosferze, dzięki czemu czas płynął bardzo szybko. Dla mnie jest to siódmy rajd, dlatego doświadczenie już jakieś posiadam. W tej edycji, jak nigdy, wszyscy stworzyliśmy jedną grupę. Nie było lepszych ani gorszych, każdy każdego wspierał co było fantastyczne. Wspomniany rajd był bardzo wyjątkowy, ponieważ po raz pierwszy od piętnastu lat jechaliśmy bez zmarłego w tym roku Mariana Niewiadomskiego. Myśl o nim motywowała nas do pokonywania kolejnych kilometrów.