Idą po raz trzydziesty
ks. Jan Szywalski przedstawia
„Dlaczego pielgrzymują?” – kiwają głowami ludzie, dla których motywy religijne są niezrozumiałe. W skwarze słońca, czasem w deszczu, w pyle dróg polnych, narażeni na wypadki – idą dniami, nawet tygodniami, do świętych miejsc. Idą nie tylko do Częstochowy i nie tylko w Polsce, ale wskrzeszony został szlak św. Jakuba do Santiago de Compostela ciągnący się przez Europę z różnych zakątków do krańca kontynentu. Dlaczego idą? Jest w tym zapewne pewna chęć sprawdzania siebie, swych sił fizycznych i mocy woli, ale przede wszystkim decydujący jest aspekt wiary. „Idę, aby podziękować za udany rok szkolny”, idziemy prosić o zdrowie dla siebie, dzieci i wnuków”, „proszę Matkę Najświętszą o nawrócenie syna z nałogu pijaństwa”, „Maryjo, Matko, uproś nam potomstwo w małżeństwie” … Powtarzają się intencje przy codziennym różańcu w drodze. „Mamy 25 lat udanego małżeństwa za sobą a zawarliśmy je podczas pielgrzymki w Ujeździe w kościele Matki Bożej w Studzionce. Mieszkamy obecnie w Niemczech, przyjechaliśmy specjalnie, aby podziękować Bogu” – mówią Grażyna i Alfred Otlikowie. Tam w Studzionce w 1991 r. ślub brali również Teresa i Edward Opolony; w tym roku zakonne śluby złożyła ich najstarsza córka, urodzona dokładnie w pierwszą rocznicę ślubu. Z diecezji legnickiej przyjechał dziękować Bogu za 25 lat kapłaństwa ks. Piotr Preis: „Już jako diakon związałem się z raciborskim strumieniem, nie każdego roku mogłem wziąć udział w pielgrzymce, ale w tym roku jubileuszowym chcę tu podziękować za moje powołanie”.
Wielu idzie jednak z czystej radości: bo żyją, bo są zdrowi, są młodzi, bo rozpiera ich radość, bo chcą śpiewać i klaskać, przeżywać wspólnotę Ducha. Wiara jest łącznikiem tego tłumu na wspólnej drodze, ludzi młodych i starych, którzy razem modlą się i śpiewają, ale potrafią się też wyciszyć i w skupieniu wysłuchać rozważania „Buta fe – Dodaj wiary!” – to zawołanie Ojca św. Franciszka z Rio przytaczał ks. dziekan Rogalski w dzień rozpoczęcia pielgrzymki. „Dodawaj wiary swemu życiu – jak sól do zupy, jak oliwy do sałaty, aby ono miało smak i sens, by nie było płoną wegetacją”.
„Pielgrzymowanie jest jak zaraźliwa choroba” – to jest moje twierdzenie. Można być na nią uodporniony, spróbować raz i nie więcej, albo połknąć bakcyl i każdego roku w sierpniu odczuwać niepokój odlatujących ptaków w jesieni i przyłączyć się znów do wędrowców na Bożych szlakach. Że tak jest, świadczą pielgrzymi – jubilaci, którzy od początku, przez 30 lat, wracają na drogę częstochowską. Pielgrzymia choroba jest często dziedziczna i przenosi się na dzieci i wnuków. Dobrze, że nie omija też księży i dzięki temu nie brakuje duchowych przewodników w grupach, a berło kierownicze po mnie i księdzu Hubercie przejął przed kilku laty ks. Piotr Spallek i umiejętnie nim operuje.
Sonda nowin
W jakiej intencji idziesz na pielgrzymkę?
Maria Adamczyk z Krzyżanowic
Biorę udział w pielgrzymce piąty raz. Intencje mam ukryte, rodzinne.
Patrycja Żytki
To mój debiut. Pierwszy raz idę na Jasną Górę. Nie przygotowywałam się w żaden sposób na tę pielgrzymkę.
Alfred Otlik
To mój ósmy raz. Pójdę do końca, do Częstochowy. Jestem bez przygotowań. Trudności nie mam, nie boję się nawet deszczu! A moja intencja w tym roku, to srebrne małżeństwo.
Robert Zygfryd z Pietrowic Wielkich
W tym roku idziemy z córką do Ujazdu 2 dni. To moja czwarta wyprawa. Przygotowywałem się kondycyjnie, odpornościowo oraz trenowałem wytrzymałość nóg. Ogólnie jest bardzo wesoło. Pielgrzymujemy z modlitwą na ustach. Poza chęcią pójścia, trudności nie ma.
Paweł Komorek z Gamowa
Tym razem idę tylko do mostu, ponieważ jestem z wnukami. Będę się modlił za rodzinę, o błogosławieństwo Boże, łaski ducha Świętego, zdrowie, za wnuki oraz za rodzinę. Chodzę etapami. Kilka razy już szedłem. Za pierwszym razem do Rud, a w późniejszych latach już dalej. Trudności, które napotkałem na swojej drodze, to ból kolan.
Hiacynta Sciborska
Obecnie idę szósty raz na Jasną Górę. Intencje mam prywatne. W zeszłym roku miałam tylko trudności z odciskami. Uważam, że jak się chce, to można dojść.
Ksiądz Damian Langosz z parafii Pietrowice Wielkie
Idę dziewiąty raz jako przewodnik grupy ,,Piątki fioletowej” do Częstochowy, jak Pan Bóg oczywiście pozwoli. Modlę się w intencji parafii, o odnowienie duchowe oraz o umocnienie wiary. Zmęczenie z wiekiem jest normalne, więc na jakiś czas przed pielgrzymką dużo chodzę, aby mieć kondycję.
Dawid Urbas
Pielgrzymuję już trzynasty raz na Jasną Górę. Będę się modlił o studia, żeby się polepszyły, o zdrowie rodziny, babci i o brata z gimnazjum, żeby mu się powodziło. Po trzynastym razie ciężko szukać trudności. Zawsze ludzie pytają, jak długo się przygotowuję. Kiedyś jeden dzień – dwa, a teraz godzinę, bo wiem, co mam ze sobą zabrać. Fizycznie przygotowywać jeszcze się nie muszę, bo jestem zdrowy i młody. Pielgrzymka jest dla każdego. Można się na niej sprawdzić oraz wyciszyć od dzisiejszego świata, tłumu.