Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Myślałem, że wpadka urzędu i śmieciarzy z przepełnionymi plastikowymi butelkami dzwonami do segregacji śmieci to incydent. Jakże się myliłem. Codziennie przemierzam ul. Hulczyńską i mijam całą Studzienną. To rodzaj reprezentacyjnego traktu Raciborza dla gości z sąsiedniej gminy ale też z zagranicy, bo jadących tu od strony Chałupek. Szkoda, że przez dobrych parę dni ta trasa stała się aleją niechlubnej sławy i symbolem przegranej przez samorząd rewolucji śmieciowej. Twórcy harmonogramu wywozu śmieci tak popsuli go w wydaniu dla Studziennej i Sudołu, że tutejszym mieszkańcom przyszło czekać na śmieciarkę 7 dni dłużej niż innym. Pełne odpadów kosze musiały zdobić drogę krajową, bo jakiś decydent źle popatrzył w kalendarz. Te dwie dzielnice miasta potraktowano niesprawiedliwie i odpowiedzi w stylu: czytajcie dokładnie harmonogram i wystawiajcie kubeł kiedy piszą – są w tym przypadku nie na miejscu. We wszystkich innych dzielnicach śmieci wywozi się co dwa tygodnie, nie co trzy. Bo miało być po 1 lipca tak jak dotąd, a nie gorzej. Albo raciborzanie traktowani są jednakowo albo z przywilejami, ale to zupełnie inna forma sprawowania rządów, na którą podczas wyborów nikt się nie umawiał. Oliwy do ognia dolał fakt, że w tym samym tygodniu wysłano mieszkańcom pierwsze rachunki do zapłaty za wywóz śmieci. Ale dlaczego trzeba płacić za sfuszerowaną robotę?