Krętactwo informacyjne w gminie?
Nędza. Niedawno opisaliśmy nieprawidłowości w Gminnej Bibliotece Publicznej w Nędzy. Kontrolerzy Państwowej Inspekcji Pracy mieli wykazać, że za poprzedniej dyrektorki nie opłacano niektórym pracownikom składki ZUS. O całej sprawie mówiła, podczas sesji rady gminy, wójt Anna Iskała.
Po ukazaniu się artykułu do redakcji wpłynął list radnego Juliana Skwierczyńskiego z Zawady Książęcej, który rzuca inne światło na całą sprawę. List swój zatytułował „Krętactwo informacyjne w Nędzy”.
– Nie jest prawdą, że nie płacono ZUS-u za umowy zlecenia pracujących w GBP w Nędzy. Sprawa dotyczy jednej osoby, a nie wielu pracowników. Dotyczy jednej instruktorki z zespołu „Łężczok”, która w tym okresie była zatrudniona na pełnym etacie na terenie gminy Krzyżanowice, w Nędzy dorabiała sobie na umowę zlecenie – wyjaśnia radny. Dalej tłumaczy, że w tej sytuacji nie było obowiązku opłacania, przez GBP w Nędzy, ZUS-u tej pracownicy.
Kolejno radny odnosi się do zarzutów pod adresem byłej dyrektorki biblioteki. Przypomina, że finanse i księgowość zaczęły podlegać jej nadzorowi od 2007 r. To ma być kolejny powód na to, że zarzuty wobec jej osoby są nietrafione. – Ten fakt było lepiej przemilczeć, aby intryga udała się w pełni, a niewinni ludzie byli skutecznie obrzuceni gminnym błotem – komentuje wystąpienie wójt.
Trzy procent nagrody
Kolejnym wątkiem w liście radnego jest komentarz do niewypłacenia pracownikom GBP rocznej, trzyprocentowej nagrody. Radny twierdzi, że nagroda była wypłacana co roku. Podobną nagrodę wypłaca się pracownikom urzędu gminy, lecz ci mają wtedy otrzymywać nie trzy lecz pięć procent swojego rocznego wynagrodzenia. W sprawie nagród w GBP urzędnicy tłumaczyli niedawno, że nagroda może, lecz nie musi być wypłacona. Julian Skwierczyński dalej nie pozostawia suchej nitki na pracy obecnej dyrektorki GBP w Nędzy. Na poparcie swoich słów przytacza opinię Biblioteki Ślaskiej w Katowicach, która ocenia pracę podległych sobie Gminnych Bibliotek. W tejże opinii padają gorzkie słowa o bibliotece w Nędzy, co zdaniem radnego Skwierczyńskiego zostało ukryte przed opinią publiczną.
Czarne chmury
– W obliczy tego wszystkiego rodzi się pytanie: dlaczego wójt puszcza w obieg publiczny nieprawdziwe informacje? Odpowiedź jest jedna – za dużo czarnych chmur zebrało się nad głowa pani wójt z Nędzy, więc trzeba zrobić trochę wiatru w inną stronę – przekonuje na końcu swojego listu radny.
Ponadto Julian Skwierzyński zapewnił w rozmowie telefonicznej, że próbuje uzyskać dokumenty kontroli, na podstawie których wójt omówiła sytuację w GBP. Według zapewnień radnego, urzędnicy nie są skorzy do okazania mu protokołu kontroli (choć ma on status dokumentu publicznego). Zdaniem radnego ma to tylko jedno wytłumaczenie – ktoś nie chce aby cała prawda wyszła na jaw.
(woj)