Miało być jak w Niemczech ale tak dobrze nie jest
Wystawka – pomysł choć szlachetny to kosztowny w realizacji
Radny Robert Myśliwy chciał wzorem Niemiec wprowadzić w Raciborzu wystawianie przed dom starych, ale sprawnych urządzeń i mebli by zabierali je ubożsi. W magistracie spotkał się ze zrozumieniem, ale pomysł nie wejdzie w życie.
Myśliwy chciał by w Raciborzu powstał magazyn używanych rzeczy, darowizn ze strony osób ich niepotrzebujących. Czyszcząc swe piwnice i strychy pomagaliby by tym, których nie stać na zakup np. nowego żelazka czy tapczanu. Gdy jego propozycja trafiła na biurko prezydenta, pytaliśmy Czytelników co sądzą o nowatorskim, jak na raciborskie warunki, rozwiązaniu. Ci wskazywali, że problem może wystąpić na blokowiskach gdy ludzie zaczną wystawiać przed klatki niepotrzebne rzeczy. Radny Myśliwy miał na to sposób – wystawione przedmioty zabierałby samochód, a termin wystawki byłby ogłaszany wcześniej.
W teorii już mamy do czynienia z czymś podobnym – akcje zbierania zużytego (choć czasem jeszcze sprawnego) sprzętu RTV czy wielkogabarytowych odpadów, z których da się często jeszcze korzystać. Ale te „zbiory” trafiają do recyklingu lub na wysypisko a Myśliwemu chodzi o „drugie życie” tego sprzętu.
W magistracie uznano jego pomysł za ciekawy, ale schody zaczęły się gdy wzięto się za szczegóły jego realizacji. – Tylko pozornie jest to łatwe zadanie – napisał radnemu Mirosław Lenk prezydent Raciborza. Przede wszystkim wyliczył koszty, które pociągnęłoby wprowadzenie pomysłu w życie. Po pierwsze: lokal pod magazyn, który trzeba znaleźć i zabezpieczyć; po drugie: praca dla magazyniera, a miasto stara się ograniczać przyrost etatów w samorządzie; po trzecie: środek transportu odpowiedni nie tylko do sprzętu RTV ale i AGD oraz mebli; wreszcie po czwarte: najęcie tragarzy, którzy dostarczaliby rzeczy do bezpośredniego odbiorcy. – Sprzęty, których chce się ktoś pozbyć muszą spełniać kryteria pomocy czyli przede wszystkim umożliwiające życie w warunkach odpowiadających godności człowieka – podkreśla Lenk nadzorujący Ośrodek Pomocy Społecznej, instytucję, w której Myśliwy dostrzegł koordynatora przedsięwzięcia.
OPS reaguje na zgłoszenia mieszkańców o możliwości darmowego przekazania rzeczy i sprzętów na rzecz potrzebujących. Wówczas pracownik socjalny dokonuje oceny „darów”, znajduje rodzinę nimi zainteresowaną i pomaga zorganizować transport.
Prezydent Lenk przyznał, że rozumie szlachetne intencje pomysłu z wystawką, ale nie zamierza tworzyć substytutu składowiska odpadów. Obawia się bowiem, że darujący skorzystają z okazji by pozbyć się niepotrzebnych staroci. – Proponuję pozostać przy dotychczasowej formule udzielania pomocy – podsumował włodarz swą odpowiedź na interpelację radnego.
maw