Wędkarzy ciągnie na Ostróg
W imieniu amatorów wędkowania wystąpił ostatnio radny Ryszard Frączek (Oblicza). Uważa on, że Miasto powinno oddać żwirownie na Ostrogu w ręce kół PZW.
Rajca ogłosił na ostatniej sesji, że akweny w miejskiej dzielnicy „zostawiono samym sobie”. Wcześniej w magistracie zapowiadano, że urządzi się tam tzw. miejsce do kąpieli czyli uporządkuje teren i opłaci ratowników by czuwali nad bezpieczeństwem wypoczywających. Z planów nic nie wyszło i w powakacyjnym nastroju Ryszard Frączek zadał prezydentowi Lenkowi pytanie o przyszłość terenów, które w niedalekiej przeszłości miały być imponującym Acapulco – turystyczną atrakcją. – To najpiękniejsze takie miejsce w Raciborzu. Wiem, że członkowie kół Polskiego Związku Wędkarskiego są chętni by zaopiekować się żwirowniami, bo nic się tam teraz nie dzieje – stwierdził opozycyjny radny. Przypomniał prezydentowi, że w Raciborzu zarejestrowanych wędkujących jest ok. 1,5 tys.
Mirosław Lenk odparł, że rozmawiał na ten temat z przedstawicielami środowiska, ale problemem dla nich, jako potencjalnych dzierżawców, byłaby konieczność opłacania podatku od nieruchomości. Za teren, który przejęliby wędkarze, przyszłoby im płacić 60 tys. zł rocznie.
(m)
Jest potencjał, nie ma inwestora
Temat żwirowni na Ostrogu wraca każdego lata. Byli już chętni miejscowi przedsiębiorcy gotowi zainwestować w tym rejonie, tak by raciborzanie nie musieli wyjeżdżać nad wodę poza miasto. Wybrali sąsiednią gminę gdzie w wakacje mają komplety na basenie. Sam magistrat wiązał z wyrobiskami pożwirowymi duże nadzieje. Projekt nazywany Acapulco robił wielkie wrażenie, ale okazał się ze względu na koszty wielką klapą. Wędkarze wydają się naturalnym gospodarzem dla tej okolicy, ale traktowanie ich jako źródła dochodów podatkowych nie wydaje się właściwym podejściem do tematu.