Komu rośnie nos
Żaden dyrektor ani prezydent nie siedzi wiecznie na stołku – Wacławczyk na sesji do Lenka
Dawid Wacławczyk, lider NaM-u, przekonuje prezydenta miasta by ten odstąpił od planów budowy parkingu na miejscu starego amfiteatru przy Strzesze. Włodarz miasta uważa, że ta funkcja miała sens przy domu kultury 20 lat temu.
Według jednego z młodszych członków rady miasta, znanego animatora kultury związanego wcześniej ze Strzechą (prowadził tam pub, organizował popularną imprezę „Wiatraki”), likwidacja amfiteatru nie jest konieczna, bo przy domu kultury jest jeszcze wiele miejsca i można tam wygospodarować inne miejsca postojowe. W swej argumentacji wytknął władzom, że wydała blisko 250 tys. złotych na budowę „muszelki” w parku Roth zamiast porządnie wyremontować obiekt przy Strzesze, który czekał na taki ruch samorządu przez ostatnie 20 lat i się nie doczekał. Decyzję o zamianie „zielonego amfiteatru w betonowy parking” Wacławczyk uznał za szkodliwą dla przyszłości kultury w mieście. – Bo żaden dyrektor ani prezydent nie siedzi wiecznie na stołku, a przyjdzie nowa, energiczna ekipa i zmieni politykę wobec kultury w mieście – prognozował rajca z RSS Nasze Miasto.
Mirosław Lenk uważa, że betonowych pozostałości przy Strzesze nie można nazywać „zielonym amfiteatrem”. – 20 lat temu ten obiekt miał tam sens, ale świat idzie naprzód i trzeba nań patrzeć inaczej – zwrócił się do Wacławczyka. Podkreślił też, że miłośnikom kultury nie pomaga obecność hałaśliwego skrzyżowania, a pomysły Wacławczyka dotyczącej miejsc parkingowych poza rejonem amfiteatru skrytykował, bo wymagają likwidacji trawnika, czego się nie przewiduje. – Muszlę koncertową zbudowaliśmy za 204 tys. zł a nie za 250 tys. zł. Jak widać nos rośnie nie tylko mnie – oznajmił prezydent miasta, nawiązując do internetowego przezwiska Pinokio (w bajce gdy kłamał rósł mu nos) jakim określa się Lenka.
maw