Okna z widokiem na bubel

Łubowice. Wszystko zaczęło się w październiku 2012 roku. Wtedy Bernard Tumulla zamówił w firmie Elmar z Głubczyc wymianę dwóch dużych okien oraz drzwi balkonowych. Około 10 lat wcześniej ta sama firma wymieniła u niego drzwi wejściowe, które okazały się dobrą inwestycją. Przekonany o fachowości przedsiębiorstwa, wpłacił zaliczkę i czekał na budowlańców. Montaż odbył się miesiąc później.

– Od razu było widać, że coś jest nie tak. Dzwoniliśmy do szefa firmy, ale skończyło się na obiecankach, że do nas przyjedzie. Już nigdy go nie widzieliśmy – mówią małżonkowie z Łubowic.

Jeszcze w grudniu napisali reklamacje, w której domagali się uzupełnienia braków, wymiany klamki oraz regulacji okien i drzwi. Po wielu telefonach ponaglających, firma wysłała swoich pracowników. Naprawili wszystko oprócz drzwi, które były źle zamontowane.

14 stycznia 2013 roku Bernard Tumulla wystosował kolejną reklamację. Tym razem skarżył się na uszkodzoną uszczelkę oraz odprysk. Z Elmaru nikt nie przyjechał, za to pojawił się przedstawiciel producenta okien. Usterki zostały naprawione, a serwisant przy okazji skomentował w protokole sytuację z drzwiami. – W oknie balkonowym stwierdzam zły montaż ramy okiennej. Rama od strony klamki jest wciągnięta do środka, skrzydło balkonowe jest przekątrowane (brak pionu) – napisał pracownik Druteksu. Ponadto wymienił, że brakuje śrub łączących ramy okien i drzwi.

Sprawa u rzecznika

Po trudnych rozmowach telefonicznych z wykonawcą robót, państwo Tumullowie zdecydowali się na wizytę u Joanny Urban, powiatowego rzecznika konsumentów. Pismo złożyli w jej biurze 5 lutego. Już następnego dnia PRK wysłał do Elmar-u list z prośbą o wyjaśnienie sprawy i naprawy usterki. Rzecznik poinformowała o całym zamieszaniu również producenta okien.

Szef Elmaru w odpowiedzi na pismo PRK napisał, że jego firma naprawi bubel w dogodnym dla państwa Tumullów terminie. Napisał też do Druteksu, że jego montażyści stwierdzili iż jedna z poprzeczek drzwiowych jest za długa. W związku z tym poprosił aby potraktowali tę sprawę „wyjątkowo”. Z Druteksu odpowiedź była krótka. Producent reklamację firmy rozpatrzył negatywnie, a całą winą obarczył montażystów Elmaru. Przy okazji polecił swoje usługi, które wycenił na 100 zł za każdą godzinę pracy fachowców. Być może w ten sposób udałoby się wyprostować ramę drzwi, ale nikt nie miał zamiaru korzystać z tych usług.

Drugie drzwi

Rzecznik pilotująca całą sprawę nie znalazła u żadnej z firm chęci rozwiązania sporu przed Polubownym Sądem Konsumenckim. W międzyczasie szef Elmar-u podjął decyzję o wymianie samego skrzydła drzwi balkonowych. Jego ekipa przyjechała do Łubowic w czerwcu.

– Pracownicy Elmar-u, którzy wymieniali drzwi nie wiedzieli wcześniej, że ramy trzeba zdemontować i skręcić na nowo. Mówili nam, że wiedzą co mają robić – wspominają małżonkowie. W rezultacie uważają oni, że nowe drzwi zostały osadzone jeszcze gorzej niż poprzednie. Montażyści winą za to mieli obarczyć krzywe ściany. Według informacji państwa Tumullów, pracownicy ci wkrótce po tym mieli zostać zwolnieni.

Kolejna reklamacja

30 lipca Bernard Tumulla po raz kolejny zwrócił się do Elmar-u o usunięcie usterki. W opisie reklamacji wymienia, m.in. to, że nowe drzwi posiadają wybrzuszenia, brakuje w nich zacisków i pionu, przez co się nie domykają. Teraz również nie pomogło wsparcie Joanny Urban. 4 września Marian Baranowski, szef Elmar-u stwierdził, że uznaje reklamację za zamkniętą. Rzecznik poleciła Tumullom dochodzenie swoich praw przed sądem powszechnym.

Do sądu się nie opłaca

Mieszkańcy domu przekonani o wadliwym montażu okien mają wątpliwości co do wejścia na drogą sądową. Koszty takiego postępowania (sam rzeczoznawca to wydatek około 1 tys. zł) wydają się dla nich zbyt wysokie. Dla porównania nowe drzwi balkonowe kosztują u producenta około 600 zł. Historią, którą nam opowiedzieli chcą przestrzec innych. Dziwią się, że nawet z całą dokumentacją i fakturami można mieć problem z wyegzekwowaniem swojego.

Feralne drzwi balkonowe otwierają się z dużym oporem i dlatego nie są zbyt często używane.

Klient jeden na tysiąc

Szef Elmar-u dobrze pamięta całą sprawę. W rozmowie z nami zaznacza, że rodzina z Łubowic to klient jeden na tysiąc. – Problemy zaczęły się od klamki. Klienci chcieli model sprzed kliku lat. Moi pracownicy szukali tych klamek dwa miesiące – wspomina i dodaje, że kłótnie klientów o ten element nie należały do najprzyjemniejszych.

Jeśli chodzi o zamieszanie wokół drzwi balkonowych, Marian Baranowski przyznaje, że usterka była, ale została usunięta. – Chodziło o nadmiar pianki montażowej. Po wstawieniu drugich drzwi wszystko zostało naprawione – tłumaczy. Dodaje, że drzwi są szczelne i się zamykają. Jego tysiące klientów nie mają mieć żadnych zastrzeżeń do usług firmy i jej ekipy montażystów. – W tym przypadku chodzi o dwa minimetry odstępu, a taka jest tolerancja w budowlance – twierdzi. Na koniec proponuje, że jeśli rzeczoznawca przyzna, że drzwi są źle zamontowane jest gotów wznowić rozmowy z niezadowolonym klientem. – Łatwo kogoś pomówić o złą robotę. Niektórzy mogą chcieć kogoś zniesławić na złość, choćby za problem z klamką. Jednak żeby wydawać wyroki w takiej sprawie trzeba być fachowcem – mówi szef Elmar-u.

Marcin Wojnarowski