Duży deszcz już nie będzie straszył
Bronisław Komorowski prezydent RP zwizytował plac budowy przeciwpowodziowego Zbiornika Racibórz Dolny.
Niespełna pół godziny spędził prezydent w Raciborzu – Brzeziu (rejon ul. Nieboczowskiej w pobliżu boiska) z samorządowcami i dziennikarzami. Obejrzał plany budowy obiektu i rozmawiał na miejscu z pełnomocnikiem rządu ds. budowy zbiornika. Archeolodzy z PAN pokazali Komorowskiemu znaleziska z terenu gdzie powstaje zbiornik. Jego największą uwagę skupiła figurka Wenus znaleziona na sudolskich polach w Raciborzu. Z wizyty głowy państwa cieszył się zwłaszcza starosta Adam Hajduk, któremu od paru miesięcy zależało by pierwszy sztych łopatą przy budowie strategicznego obiektu wykonał właśnie Komorowski. Teraz Hajduk zapowiada, że kolejna wizyta prezydenta RP odbędzie się na oficjalne oddanie Zbiornika do użytku.
– Kiepska pogoda i padający deszcz stanowią dobre tło dla wyrażenia satysfakcji, że budowa Zbiornika ruszyła – powiedział prezydent mediom zgromadzonym na miejscu. Przypomniał, że przystąpienie do inwestycji „ślimaczyło się od dziesięcioleci”. – To dobra wiadomość dla wszystkich miast nad Odrą i efekt zmian prawnych jakie wprowadzono gdy byłem jeszcze marszałkiem sejmu. Wcześniej na przeszkodzie stały nie tylko kwestie finansowe, ale i brak możliwości stworzenia odpowiednich ram prawnych – tłumaczył Komorowski. Podkreślił znaczenie tzw. specustawy z 2010 roku. – Nastąpiło ewidentne przyspieszenie i zaproponowano przyzwoite formy wywłaszczeń, zmian właścicielskich na tym terenie – zaznaczył. Zdaniem prezydenta RP, cała Polska czeka na tę inwestycję, bo wiąże się ona z uruchomieniem szlaku żeglugowego po rzece Odrze. – Odbywa się ona dużym wysiłkiem finansowym, ale jest robiona z głową. Nawet duży, duży deszcz od 2017 roku nie będzie wywoływał już żadnych lęków – podsumował Bronisław Komorowski.
Wojewoda dolnośląski, pełnomocnik rządu ds. budowy Zbiornika Racibórz Aleksander Marek Skorupa opowiadał na miejscu Komorowskiemu, że obiekt ma zabezpieczyć przed skutkami podobnej powodzi jak w 1997 roku obszar zamieszkany przez 2,5 mln ludzi na odcinku między Raciborzem a Wrocławiem w rejonie Górnej Odry. – Zbiornik będzie suchy, z uprawami i eksploatacją żwiru. To wieloletni stan, być może nawet i stuletni, w jakim będzie się znajdował. Na wypadek zagrożenia powodziowego będzie zalewany na pojemność 185 mln m sześc. – podkreślił wojewoda. Uważa, że to wyjątkowo trudna inwestycja, bo stanowi jedno duże zadanie, gdy inne są podzielone na wiele elementów, jak np. wrocławski projekt, realizowany przez kilkanaście podmiotów. – Całe dorzecze Górnej Odry będzie spokojniejsze po wybudowaniu tego obiektu – mówił Skorupa.
maw
Zaczęli budowę od stawu
Racibórz Dolny będzie polderem – suchym zbiornikiem. Pojemność całkowita zbiornika sięgnie w przyszłości 300 mln m sześc. wody. Wykonawcą inwestycji została w czerwcu hiszpańska firma Dragados, główny akcjonariusz Pol–Aquy, a inwestorem – Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Jego dyrektor Tomasz Cywiński powiedział we wtorek dziennikarzom, że pierwsze prace – związane z budową nowego stawu – już zakończono. Obecnie prowadzone są roboty ziemne przy budowie fundamentów pod główną budowlę upustowo-przelewową zbiornika. Planowany termin zakończenia wszystkich robót to 9 stycznia 2017 r. Dragados buduje zbiornik za 936,7 mln zł. Finansowanie pochodzi z: Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju (109,6 mln zł), Banku Rozwoju Rady Europejskiej (457,4 mln zł), z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (pozostała część). Zbiornik Racibórz Dolny jest inwestycją kluczową dla ochrony przeciwpowodziowej doliny Odry i największym elementem rządowego „Programu dla Odry 2006”.
Jak wyglądała wizyta prezydenta Komorowskiego od kuchni?
Pobyt głowy państwa na błotnistym placu budowy zbiornika odbył się w ekspresowym tempie. Dziennikarzy i lokalnych polityków zwołano do festynowego namiociku z zasobów raciborskiego OSiR. Pierwszą linię ochrony prezydenckiej stanowiła nasza straż miejska, po niej czuwali nad bezpieczeństwem strażacy z OSP Brzezie a na samym końcu czaiła się ekipa BOR-u.
Zanim Bronisław Komorowski wyszedł z prezydenckiego mercedesa, szefowa jego biura prasowego wyjaśniła grupie kilkudziesięciu dziennikarzy jak wizyta będzie przebiegać. Pan prezydent przyjedzie, przywita się z oczekującymi, posłucha informacji o przebiegu budowy, obejrzy plansze z planami, obróci się i obejrzy znaleziska archeologiczne w tym słynną Wenus z Sudołu. Następnie wypowie się dla mediów. Program krótki i nieskomplikowany.
Scenariusz zrealizowano niczym w filmie. Parcie na głowę państwa mieli przez te blisko pół godziny wszyscy, którzy przyjechali dla Komorowskiego do Brzezia. Dało się zauważyć komu zależy by pokazać się przy słynnym polityku, a kto traktuje to jako służbowy obowiązek. Wygrał na tym najwięcej wójt Krzyżanowic Grzegorz Utracki, którego Komorowski rozpoznał (wójt gościł niedawno w pałacu prezydenckim), wysłuchał, a potem fotografował się z nim oraz sudolską Wenus. Prezydent Raciborza Mirosław Lenk wolał zostać z boku tego zamieszania. Ciekawie zachował się poseł Siedlaczek, z obecnych najbardziej rozpoznawalny dla Komorowskiego. Z początku nieco przyczajony i niezauważalny miał swoje 5 sekund podczas wizyty. Gdy prezydent zmierzał do swej limunzyny Siedlaczek wymienił z nim serdeczności i szepnął mu coś do ucha, coś na tyle ciekawego, że Bronisław Komorowski uśmiechnął się i pokiwał głową. Wizytę na placu budowy ograniczył do spojrzenia na dwie uwijające się ciężarówki z koparką i już go w Raciborzu nie było. Ochrona była czujna, ale nie musiała się obawiać kolejnych incydentów z jajkiem, bo Komorowski spotkał się w sprawdzonym gronie przyjaciół, a media nie atakowały go tylko posłusznie wysłuchały i obfotografowały.
Wizyta głowy Państwa miała charakter promocyjny – dla Komorowskiego jak i informacyjny – w świat poszła wieść o tym, że w końcu budują Zbiornik Racibórz i następne powodzie przestaną być nocnym koszmarem mieszkańców nadodrzańskich miast. Po odjeździe prezydenckiej kawalkady został pusty namiocik, strażacy do jego demontażu i pełne termosy kawy, której nikt nie zdążył wypić, bo wszystko tak szybko się odbyło.
Mariusz Weidner