Sytuacja na razie opanowana?
Siatkówka – II liga mężczyzn
Wiosną tego roku AZS Rafako świętowało zajęcie wysokiego czwartego miejsca w ligowej tabeli. Chmura sukcesu nie zdążyła jeszcze na dobre opaść, a jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że najważniejszy klubowy sponsor – Rafako S.A. może zaprzestać finansowania raciborskiego drugoligowca. Nim okazało się, że zarząd fabryki decyzji takiej nie podjął, zespół opuścił zastęp czołowych siatkarzy. Ich miejsce zajęła młodzież i właśnie tutaj pojawia się pytanie: czy jest ona w stanie sprostać drugoligowemu wyzwaniu?
Trener Witold Galiński twierdzi, że zbliżający się sezon będzie najtrudniejszym w całej historii AZS Rafako, prezes Andrzej Szafirski przyznaje, że w kolejnym roku sytuacja finansowa klubu może się jeszcze pogorszyć. – Rafako do ostatniej chwili negocjowało z nami warunki dofinansowania naszego klubu. Poinformowano nas, że do końca roku pieniężne wsparcie od zakładu mamy zapewnione, natomiast od stycznia przyszłego prawdopodobnie będzie ono mniejsze – zdradza przebieg negocjacji z głównym sponsorem, Andrzej Szafirski, tłumacząc jednocześnie, że sytuacja zależna jest w dużej mierze od kondycji finansowej Rafako.
Wybuchowa mieszanka
Czwarta lokata, którą wywalczyli w ubiegłym sezonie siatkarze Rafako była dobrą wróżbą na przyszłość. Niesieni falą entuzjazmu, za cel obrali sobie jak najefektywniejsze przepracowanie okresu przygotowawczego oraz wkroczenia w nowy sezon z jeszcze większą siłą rażenia. Plany pokrzyżowały wieści, że zarząd Rafako S.A. myśli o odcięciu klubu od pomocy finansowej zakładu. Zanim negocjacje władz klubu i fabryki przyniosły rozstrzygnięcie, że będzie ona nadal wspierać finansowo raciborskiego drugoligowca, decyzję o odejściu z drużyny ogłosiła grupa czołowych siatkarzy – Odeszli, bo na tamtą chwilę nie byliśmy im w stanie zaproponować warunków finansowych, jakich oczekiwali – tłumaczy prezes Szafirski. – Ja ich decyzję w pełni rozumiem. Wiedząc praktycznie od kwietnia, że sytuacja klubu Rafako nie jest stabilna, musieli zabezpieczyć swoją sportową przyszłość. Nie mogli czekać w nieskończoność na rozwój wydarzeń. Przecież do końca nie wiedzieliśmy czy klub nie wycofa się z rozgrywek, albo czy nawet nie przestanie istnieć – tłumaczy Witold Galiński. – W tak trudnej sytuacji jesteśmy po raz pierwszy. Oczywiście szkolenie w dużej mierze akademickiego zespołu, zawsze było trudne przez dosyć częstą rotację zawodników. Przez lata bazowaliśmy na naszych wychowankach oraz na chłopakach, którzy studiowali na raciborskiej PWSZ, a po obronieniu licencjata większość z nich wyruszała w świat i rezygnowała z gry u nas – kontynuuje trener. – Po raz pierwszy też, żaden student nie zasilił naszych szeregów. Do drużyny wstępują więc zeszłoroczni kadeci młodsi, którym ciężko grało się nawet we własnej kategorii wiekowej, a przecież II liga jest dla nich zupełnie inną bajką. Patrząc jednak na postępy jakie zrobili w okresie przygotowawczym, jestem o nich spokojny. Jak pokazały też pierwsze sparingi, są bardzo chłonni wiedzy, ambitni oraz zmotywowani samym powołaniem do pierwszej drużyny. Pracują, można powiedzieć podwójnie, ponieważ nie chcą zostać w tyle za tymi „starszymi” zawodnikami. Rafakowscy siatkarze stworzą więc w tym sezonie zabójczą mieszankę młodości i doświadczenia – dodaje spokojny o los zespołu, szkoleniowiec. Zapytać wypadałoby jednak, dla kogo mieszanka może okazać się zabójcza: czy dla samego Rafako, czy dla nieprzewidywalnych – w tym sezonie, jak nigdy – rywali? – Wydawać by się mogło, że w tak trudnych okolicznościach celem zespołu powinno być utrzymanie się w lidze, ale my zrobimy wszystko, aby powalczyć jednak o jak najlepszą lokatę. Mam nadzieję, że sprawimy kibicom niejedną pozytywną niespodziankę – stwierdza szkoleniowiec. – Z pewnością nie chcemy grać o utrzymanie, dlatego powinniśmy zrobić wszystko, aby w pierwszej rundzie zająć czwarte lub piąte miejsce – wtrąca Andrzej Szafirski.
Wzmocnią największych rywali
Tak wielkiej straty kadrowej w jednym czasie Rafako nie zanotowało w całej swojej historii. Zespół opuścili Krystian Lipiec, Łukasz Taterka, Paweł Cieślar, Rafał Kubiak oraz „trójka ze Świnoujścia”: Wojciech Kruk, Piotr Sęk i Maciej Kowalonek. – Pan Lipiec chciał odejść już w ubiegłym roku, jednak zdecydował się jeszcze ten jeden sezon z nami rozegrać. W tym roku prosił, abyśmy go wypożyczali do Volleya Rybnik. Nie mogliśmy mu tego zabronić, ponieważ jesteśmy jego drugim klubem i mógłby przejść z zasady wolnego transferu – zdradza Szafirski. Nie tylko Lipiec, ale i Łukasz Taterka zdecydował się przejść do największego rywala raciborskiej drużyny. – Zawsze walczyliśmy z Volleyem o każdy punkt, a teraz niestety tracimy na ich rzecz zawodników. Ponadto dwóch graczy (Kowalonek i Cieślar – przyp. mad) przeszło do kolejnego z naszych rywali – Czarnych Katowice – informuje ze smutkiem prezes AZS. – Przejście któregoś z raciborskich zawodników do drużyny z Rybnika, z którą co roku gramy zacięte derbowe mecze, bardzo boli, szczególnie, gdy dany zawodnik właśnie dzięki nam zaistniał. Przykładem może być Krystian Lipiec, który ciężką i sumienną pracą osiem lat temu, praktycznie w przeciągu półrocza, wywalczył miejsce w podstawowym zespole, po czym w pełni wykorzystał możliwość rozwoju jaką mu daliśmy – ocenia Galiński. Odwetem za transfer Lipca może być niejako sprowadzenie z Volleya Rybnik pozycyjnego libero, a w razie potrzeby także przyjmującego – Kamila Łyczko. – To solidny zawodnik, od lat utrzymujący się w czołówce polskich siatkarzy plażowych, ale co ważniejsze – potrafiący przenieść swoje umiejętności z „plażówki” na halowy parkiet – twierdzi trener, który tegoroczne ustawienie zespołu nazywa „miszmaszem”. – Najbardziej stabilna wydaje się pozycja rozgrywającego, resztę będziemy obsadzać w ramach potrzeb, czyli na przykład Mariusz Jajus będzie występować albo na rozegraniu albo na przyjęciu, z kolei Marcin Gąsior, który od dwunastu lat nie grał jako przyjmujący, w tym sezonie właśnie tę funkcję będzie sprawować. Resztę zawodników szkolimy wszechstronnie, tak aby w nagłym przypadku byli w stanie wystąpić w dowolnej roli – wyjaśnia założenia taktyczne szkoleniowiec po czym wtrąca anegdotę: – Na jeden z naszych treningów przybył były zawodnik AZS-u, który stwierdził, że warunki do gry mamy idealne. Był pod wrażeniem nowej sali, sprzętu oraz samego treningu, który wydał mu się ciekawy – opowiada Galiński. Owym siatkarzem był Damian Domonik – wieloletni reprezentant Polski, były zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, ale przede wszystkim jeden z ostatnich wielkich wychowanków rafakowskiego AZS-u. – Przez lata bardzo dobrze rozwinęliśmy pracę z młodzieżą: w SP 18 odbywają się siatkarskie soboty, z kolei w G3 mamy klasy sportowe. Mimo tego, przez lata nie trafił nam się – jak to się mówi – rodzynek, który mógłby wybić się naprawdę wysoko. Poza tym, takie perełki trzeba mieć czas oszlifować, a wielu utalentowanych graczy odchodzi od nas zanim na dobre zaczniemy to robić – twierdzi Galiński. – Dosyć intensywnie pracujemy z młodzieżą, no ale co z tego, skoro ci chłopcy grają u nas zazwyczaj wyłącznie do ukończenia wieku juniora, po czym wybierają studia w innym mieście – mówi Andrzej Szafirski i dodaje: – Nie każdy chce przecież uczyć się w raciborskiej PWSZ. Poza tym, z tego co słyszałem, nawet Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Raciborzu zmienia swoją politykę i od tej chwili na siatkarzach skupia mniejszą niż dotychczas uwagę, czego dowodem jest ograniczenie liczby korzyści wynikających z gry w AZS Rafako takich jak przydział zawodnikom spoza Raciborza pokoju w akademiku czy zapewnienie im darmowego posiłku.
Kolos na glinianych nogach?
AZS Rafako jako kolejny – obok RTP Unia – z raciborskich klubów mógł przekonać się o tym, jak dramatyczna w skutkach może stać się utrata wsparcia głównego sponsora. Sytuacja ta, jak na razie nie wywołała – a powinna – debaty na temat zabezpieczenia finansowego raciborskich klubów. Nie zwiększyła ona także zainteresowania pomocą finansową raciborskiemu drugoligowcowi ze strony prywatnych sponsorów. – Od 10 lat jesteśmy zmuszeni opierać istnienie klubu na pomocy Rafako oraz Miasta Racibórz, które w ramach dotacji przekazało nam nieco ponad 87 tysięcy złotych oraz udostępniło naszym drużynom młodzieżowym miejskie obiekty sportowe. W tym roku nie mamy żadnych prywatnych sponsorów i nie widzimy ani jednego na horyzoncie. Nazwa Rafako budzi u innych respekt oraz tworzy się przez nią stereotyp, że skoro sponsoruje nas tak wielki zakład, to zapewne na braki w budżecie nie możemy narzekać – przyznaje Andrzej Szafirski. – Miejscowe firmy podzieliły się na te, które wspierają zapaśników, piłkarzy, koszykarzy, a siatkarski klub według wielu należy do Rafako –dodaje. Jak się również okazuje, zarząd firmy domaga się od raciborskiego magistratu większego wsparcia siatkarskiego klubu. – Będę jeszcze w tej sprawie rozmawiać z prezydentem Lenkiem, który – z tego co wiem – jest skory nas wspomóc – kończy prezes Szafirski.
Wojciech Kowalczyk