Ale kino! W Przemku są zdumieni chęcią pomocy dla Bałtyku
Prezydent Lenk zapowiedział, że miasto pomoże kinu Bałtyk, choć to jednostka samorządu województwa. Miejskie kino też wymaga inwestycji, na które od lat brakuje pieniędzy.
Włodarz miasta zapowiedział radnym, że będzie trzeba pomóc przeżywającemu trudności finansowe kinu Bałtyk. W tej sprawie Mirosław Lenk spotkał się z wicemarszałkiem Śląska i czeka na rozmowy z szefem instytucji, która zarządza Bałtykiem. Prezydent mówi o działaniach (ale na razie bez konkretów), nie wyklucza pomocy finansowej. Utrzymanie Bałtyku kosztuje marszałka milion złotych. W tym roku raciborskie kino ma słabe dochody bo na rynku brakuje przebojowych filmów, które sprowadziłyby tłumy do sali przy Londzina.
– Zapowiedzi prezydenta przyjęliśmy ze zdumieniem – mówią Marek Rapnicki i Andrzej Śliwicki odpowiedzialni w Raciborskim Centrum Kultury za działalność kina Przemko. To samorządowe „dziecko”, ale od lat traktowane po macoszemu. Ostatnio zdecydowano o zaprzestaniu wyświetlania w weekendy, ostały się tylko seanse Dyskusyjnego Klubu Filmowego (działa tu już 27 lat) okrojone do dwóch w miesiącu. – Kino Przemko istnieje już tylko w naszej wyobraźni – uważa prezydent miasta. O rozwoju placówki mówi: nie mamy takich ambicji, utrzymamy je w obecnym zakresie.
Śliwicki przypomina, że w przeszłości Przemko zwróciło się do zarządzających Bałtykiem o użyczenie na jeden dzień kopii kasowego przeboju – „Pana Tadeusza” Andrzeja Wajdy. W Katowicach odmówili, bo nie chcieli konkurencji w Raciborzu. – To była dla nas lekcja ekonomii. Teraz miasto ma okazję udzielić jej Bałtykowi i wzmocnić pozycję Przemka. Nie robi tego, tylko wyciąga pomocną dłoń – komentuje Marek Rapnicki.
Pieniądze jakie miałyby trafić do Bałtyku z kasy miasta mogłyby – zdaniem A. Śliwickiego – posłużyć na zakup projektora cyfrowego dla samorządowego kina. To dlań kwestia przeżycia na rynku, gdzie niedługo nie będzie można już wyświetlać filmów bez takiego sprzętu. Atutem takiego rozwiązania jest możliwość dofinansowania zakupu ze środków państwowych. Dotacja sięga połowy kosztów.
– Gmina jest matką wszystkich mieszkańców Raciborza, prezydent jej symbolicznym ojcem. Swoje jednostki powinien traktować jak dzieci, a krewnym pomagać dopiero wtedy gdy zaspokoi potrzeby własnej rodziny – podsumowuje Marek Rapnicki.
maw
Alarm jaki ogłoszono w samorządowym kinie wydaje się spóźniony o kilka lat. Cyfryzacja kina jest tak dynamiczna, że zostawia na rynku tylko najsilniejsze jednostki. W Bałtyku wymieniono sprzęt parę lat wstecz i pamiętam jak wieszczono wówczas rychłe kłopoty Przemka jeśli zawczasu nie zadba o wymianę projektorów. Atutem była możliwość wyświetlania filmów w 3D, jednego z nielicznych atutów dziesiejszych kin w walce o widza kuszonego przez internet, gry konsolowe i rynek tanich płyt DVD. Inna sprawa, że Raciborskie Centrum Kultury przestało ścigać się z Bałtykiem jakąś dekadę temu i teraz słynie z operetek, spektakli i koncertów, czego kino marszałka mu nigdy nie odbierze. W tym świetle miłośnicy ambitnego repertuaru filmowego jawią się niczym ostatni Mohikanie.
Mariusz Weidner