Potęga modlitwy
ks. Jan Szywalski przedstawia
(rozważanie na miesiąc październik)
„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem: kto prosi otrzymuje, kto szuka ten znajduje, a kołaczącemu zostanie otworzone”.
(Łk 11,9-10)
Moc modlitwy
Na spotkaniu Odnowy w Duchu Świętym usłyszałem kiedyś wzruszające świadectwo – wyznanie pewnego młodego człowieka.
„Byłem dzieckiem w pobożnej rodzinie. Ojciec był religijny, ale też bardzo wymagający: modlitwa, msza św. to był obowiązek bezwzględny. Zaliczyłem I Komunię Św. i bierzmowanie, ale potem budził się we mnie bunt młodego człowieka, który dojrzewał i któremu wąsy zaczęły rosnąć. W kościele byłem coraz dalej od ołtarza a coraz bliżej drzwi, aż byłem poza. Co robić z wolną godziną? Paliliśmy papierosy, a po jakimś czasie było piwko... W domu poczuli; było więc larmo i były kary. Zbuntowałem się ostatecznie, opuściłem dom. Przytułek znajdowałem u kolegów. Alkohol wciągał coraz głębiej i niżej. Narkotyków też próbowałem; wszystko, by zapomnieć kim byłem a kim chciałem być, o wszystkich moich ambicjach i planach. Dziewczyna ze mną zerwała, z pracy mnie wyrzucili. Byłem na dnie, uzależniony, bezrobotny i bezdomny; żebrak zarabiający okazyjnie.
Na ul. Kozielskiej spotkałem kiedyś przyjaciela.
Co tam słuchać u ciebie? Znaliśmy się z szkolnych lat. Popatrzył na mój zaniedbany wygląd.
Chodź do mnie, pogadamy – zaprosił. Przy kawie i śniadaniu rozkleiłem się zupełnie, wyznałem kim, a właściwie czym, jestem. Jak wyjść z tego? tak dalej nie może być! – wyłem. Popatrzył na mnie uważnie:
– Spróbowałeś się modlić? – zapytał.
– Modlić? A cóż to pomoże? – byłem zdziwiony jego propozycją.
– Uklęknij! – proponował i sam ukląkł. Wołaj: Jezu, ulituj się nade mną! Powtórzyłem nieśmiało za nim.
On: Mocniej! Boże, ulituj się nade mną. Powtórzyłem.
Naciskał: Z większą wiarą: Jezu...
Teraz już wołałem, potem krzyczałem i płakałem pochylony do ziemi z nadzieją rozbitka chwytającego się deski.
Połóż się i wypocznij. Dałem się okryć jak małe dziecko. Zostawił mnie samego.
Obudziłem się, gdy powrócił, dał coś zjeść i znowu wyszedł. Spałem dalej. Obudziłem się rześki. Teraz powinien się pojawić głód alkoholu, ta natarczywa potrzeba szukania sklepu z piwem.
Ale nie, nie myślałem o pobliskim barze. Czyżbym był wolny? Wolny od zniewolenia? Od narkotyków i alkoholu? Tak! Jestem wolny!
W ciągu następnych dni dużo czytałem i modliłem się.
Mam dla ciebie pracę – oznajmił przyjaciel pewnego dnia.
Czułem się jakbym powstał z grobu; wróciła chęć do życia, ożyły zapomniane ambicje. Odszukałem mą dziewczynę, a ona zaufała mi po raz drugi. Dziś jestem jej mężem i ojcem dwójki dzieci. Chwała Panu!” – zakończył publiczną spowiedź.
Potęga modlitwy
Są wielkie historyczne wydarzenia, na które wpływ modlitwy jest niewątpliwy: Zwycięstwo w bitwie pod Warszawą, czyli Cud nad Wisłą w sierpniu 1920 r., przypisuje się modlitwom całego narodu polskiego do MB Królowej Polski wznoszonym w święto Jej Wniebowzięcia.
Król Jan III Sobieski, zanim stanął do zwycięskiej bitwy pod Wiedniem, modlił się przed obrazem MB Częstochowie i Piekarach.
W 1571 r. miało dojść do decydującej bitwy morskiej pod Lepanto, w której miała się ścierać potęga turecka z chrześcijańską. Muzułmanie już zapowiedzieli zamianę krzyża na bazylice św. Piotra na półksiężyc. Papież Pius V zarządził modlitewną krucjatę w całej Europie. W bitwie 7 października flota chrześcijańskich krajów odniosła niespodziewane zwycięstwo. Papież na pamiątkę tej historycznej bitwy ustanowił 7 października święto Matki Bożej Różańcowej.
Po II wojnie światowej Austria była okupowana przez Rosję, jak wszystkie kraje, do których doszła Armia Czerwona. Cały naród austriacki jednoczył się w krucjacie różańcowej za swój kraj i oto niespodziewanie Rosjanie w r. 1950 opuścili kraj, czego dotychczas nigdy nie czynili, gdy postawili gdzieś swoją nogę.
Miesiąc październik daje okazję do zastanawiania się nad miejscem modlitwy w naszym życiu. Są ludzie, którzy zatapiają się tak w obecności Bożej, że wyłączeni z otoczenia, zupełnie są oddani kontemplacji. Innym zaś trudno przychodzi się skupić i oderwać myśli od spraw domowych, czy zawodowych. Ale nawet taka modlitwa, pełna roztargnień, ma swoją wartość: roztrząsanie bowiem swoich spraw odbywa się w obecności Bożej, w atmosferze wiary i nadziei, że razem z Bogiem jesteśmy silni i podołamy trudnościom. W modlitwie topnieje złość, zawiść, chęć odwetu – te uczucia, które zatruwają nasze myślenie.
Modlitwa będzie niekiedy cichym, uspokajającym oddaniem się w ręce Ojca, innym razem będzie krzykiem wydobywającym się z dna duszy bliskiej rozpaczy. Niejeden człowiek wadzi się z Bogiem jak Jakub biblijny lub Mickiewicz w wielkiej improwizacji. Również Jan Kasprowicz w jednej z pieśni przyznaje się do tego:
„Przestałem się wadzić z Bogiem – Serdeczne to były zwady.
Zrodziła je ludzka niedola, Na którą nie ma już rady”.
Niejeden ateista odzyskał wiarę modląc się: „Boże, jeśli jesteś, pokaż mi to!”.
Jan Paweł II zapytany, co uważa za najważniejsze w swej działalności, odpowiedział: modlitwę. We wszystkich ważnych kwestiach radził się Pana Boga. W kaplicy w Krakowie miał stolik i najważniejsze dokumenty pisał pod okiem eucharystycznego Jezusa.
Papież Franciszek: „W modlitwie zwracamy się do Maryi, Matki Kościoła i Matki naszej wiary. O Matko, wspomóż naszej wierze! Otwórz nasze uszy na Słowo, abyśmy zrozumieli głos Boży i Jego zawołanie. Pomóż, byśmy pozwolili się dotknąć Jego miłości i byśmy Jego dotykali przez wiarę... Zasiej w naszą wiarę radość Zmartwychwstałego. Przypomnij nam, że kto wierzy nigdy nie jest sam”. W niedzielę 13 października Papież odnowi poświęcenie świata Niepok. Sercu NMP.
Mam prawie w każdej kieszeni różaniec, a właściwie każdy z nich ma swoją historię. Przed laty zaopatrzyłem sakramentami staruszkę przed śmiercią. Po wszystkich modlitwach wyjęła spod poduszki różaniec i podała mi go ze smutnym stwierdzeniem: „Niech go ksiądz zatrzyma, jest z Rzymu, poświęcony przez Ojca św. Nikt z moich dzieci ani wnuków nie będzie go potrzebował; oni się nie modlą”.
Miałem go długie lata, aż się rozleciał.