Natalia Jacheć – podgląda życie obiektywem kamery
Trudno wręcz uwierzyć, że „Druga szansa”, „Tęczowy most” czy „Pan Sowa” – to obrazy nakręcone przez nastolatkę. Dojrzałość, niepretensjonalna tematyka, a jednocześnie świeżość spojrzenia na problemy z pozoru „ograne”, doceniło już niejedno festiwalowe jury amatorskich konkursów filmowych.
Młoda, ambitna i utalentowana raciborzanka – Natalia Jacheć ma czym się pochwalić. Ostatni jej film „Pan Sowa” o człowieku, którego narkotyki i alkohol zaprowadziły na dno, a on zdołał się podnieść do nowego życia otrzymał w tym roku nagrodę Grand Prix IX Ogólnopolskiego Przeglądu Filmów Amatorskich „Ogień w głowie”, Nagrodę Grand Prix na 30. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym „Dozwolone do 21/UP TO 21”, wyróżnienie na 6. Przeglądzie Kina Niezależnego SPAM oraz na Festiwalu Filmów Amatorskich im. Leona Wojtali w Bieruniu. Ponadto uznany został za najlepszy dokument na 4. Festiwalu Filmów Młodzieżowych – 18.
Natalię „kręcą” trudne tematy
Pierwszym dokumentem, który nakręciła dziś 17-letnia licealistka była „Druga szansa”. Natalia wcześniej bawiła się filmem, utrwalając wspomnienia z wakacji, akademie szkolne, czy podpatrując swoje siostry. Do poważnego potraktowania rodzącej się pasji i nakręcenia pierwszego filmu zachęciła ją nauczycielka języka polskiego Katarzyna Kapustka. W ramach projektu szkolnego wraz z grupą 13 uczniów zrobiła w pogodnym nastroju „Kryminalne zagadki dorzecza Odry”.
– Nie była to już spontaniczna zabawa z kamerą, musiałam przemyśleć film, napisać scenariusz. Po raz pierwszy miałam swoich aktorów. Film spodobał się mojej nauczycielce, więc zaproponowała, abym nakręciła coś na konkurs – wspomina Natalia.
Temat podpowiedziała jej koleżanka, której wujek spadł z drzewa, złamał kręgosłup i dziś gra w rugby.
– Nie wyobrażałam sobie, jak na wózkach można uprawiać taki sport. Koleżanka zabrała mnie na turniej, gdzie poznałam zawodników. To było coś niesamowitego. Początkowo bałam się tych rozmów. Nie wiedziałam, jak niepełnosprawni rugbyści będą reagować na moje pytania o wypadek i życie po wypadku. Czy nie urażę ich w jakiś sposób. Miałam 15 lat i nie miałam żadnego doświadczenia w przeprowadzaniu tak trudnych wywiadów – wspomina.
Zaskoczyła ją otwartość ludzi na wózkach. Nagrała opowieści o traumatycznych przeżyciach, które pozostawili za sobą. Pokazała ludzi szczęśliwych, którzy odnaleźli się na boisku i potrafią się cieszyć tym, co osiągają w sporcie.
Kolejny film stał się sposobem na pocieszenie bliskich. Do nakręcenia refleksyjnego „Tęczowego mostu” skłoniła Natalię chęć zrekompensowania pustki po stracie czworonożnego przyjaciela – Tinki, której śmierć zasmuciła całą rodziną.
– Zanim przyszedł pomysł na film, ciągle miałam wrażenie, że ona jest z nami. Z uczuciem tym również moje siostry nie dawały sobie rady. Słyszałam jej szczekanie, a siostra śniła o niej. Nurtowało nas pytanie, gdzie ona jest, co się z nią stało? – wspomina chwile po śmierci ulubionej suczki.
Pomysł na film był również próbą odniesienia do zasad wiary. – Dla mnie było nie do pomyślenia, że zwierzątka nie mają takiej duszy, jak człowiek, który czasami robi dużo gorsze rzeczy niż one. Przecież one kochają, czują, tęsknią za nami. „Tęczowy most” pozwala wierzyć, że istnieje dobre miejsce na spotkanie z czworonożnymi przyjaciółmi – mówi pełna wiary w to, że Tinka jest gdzieś za kolorową tęczą i jest jej tam dobrze.
Natalia i „Pan Sowa”
W marcu Natalia szukając kolejnego tematu na dokument, pomyślała o Andrzeju Sowie, który w gimnazjum prowadził lekcje profilaktyczne.
– Słyszałam, że jest człowiekiem otwartym, specyficznym, stawia sprawę jasno. Nigdy jednak nie spotkaliśmy się. Zapytałam panią Kapustkę, czy ma z nim kontakt. Popatrzyła na mnie i powiedziała „On jutro będzie u nas” – Natalia jest przekonana, że to nie był przypadek.
W szkole nie było czasu kręcić ujęć, więc na wywiad pojechała do Bielska. Silna osobowość bohatera jej nowego filmu przytłoczyła ją, a nawet trochę przerażała. Nie przeszkodziło to jej jednak nakręcić czterech godzin materiału filmowego. Początkowo nie wiedziała, jak za ten temat się zabrać. Odkładała go w czasie, potem jednak sukcesywnie oglądała i wybierała interesujące wypowiedzi.
– Film był pewnego rodzaju eksperymentem, intrygowały mnie animacje, które w nim zastosowałam. Wiedziałam, że albo się spodoba, albo nie, bo na pewno nie był neutralny – dodaje.
Wyczucie tematów, dopracowywana technika pracy z kamerą i coraz większa umiejętność realizacji filmów sprawia, że talent reżyserski młodej raciborzanki został dostrzeżony i Natalia nagradzana jest na prawie każdym amatorskim festiwalu filmowym.
Pierwsze filmy Natalii
Po kamerę sięgnęła w czwartej klasie podstawówki, zniechęcona wakacyjną nudą. Wymyśliła film o mitach greckich. Ponieważ nikt nie chciał w nim grać zaangażowała swoje Barbie.
– Zmuszałam siostry, by poruszały lalkami. Ponieważ były jeszcze bardzo małe, widać ich nieporadne ruchu i słychać cienkie dziecięce głosiki. Dziś lubimy wracać do tych filmów, za każdym razem świetnie przy nich się bawiąc – opowiada ze śmiechem.
Potem był jeszcze „Inny wymiar” o dziewczynce, która zmniejsza się do rozmiarów mrówki i przeżywa przygodę z goniącym kotem. – Był to mój najdroższy aktor, ponieważ pożarł dwa kabanosy. Natalia, już wie, że niełatwo pracuje się ze zwierzętami.
Przełomowym momentem był Amatorski Festiwal „Kochać człowieka”, którego została najmłodszą uczestniczką. Radość z udziału w nim przyćmiła krytyka filmu „Druga szansa”, która pozwoliła jej inaczej spojrzeć na swoją pracę z kamerą.
– Najbardziej pamiętam ten pierwszy konkurs, kiedy jury bardzo mnie „zjechało” za pierwszą wersję tego filmu. Komisja dopatrzyła się wprawdzie kilku plusów, ale było tak wiele uwag krytycznych, że kompletnie się załamałam. Potem jednak stwierdziłam, że tak łatwo się nie poddam. Dziś każda krytyka mnie bardziej motywuje i chcę pokazać, że jednak umiem – stwierdza stanowczo.
Ceni sobie opinie specjalistów. To właśnie one zmieniają jej sposób patrzenia na film, na bohaterów. I to dla niej jest najważniejsze w festiwalach. – Osoby oceniające filmy potrafią wskazać, co zrobiłam źle i co muszę poprawić. Na filmie „Druga szansa” wiele się nauczyłam. W sumie mocno go przerobiłam – przyznaje.
Natalia w przedszkolu Wajdy
Przed dwoma laty wysłała zgłoszenie do Przedszkola Filmowego Andrzeja Wajdy.
– Ponieważ również tam skrytykowano mój film „Druga szansa”, postanowiłam, że jeszcze im pokażę. Przez rok bardzo dużo pracowałam, czytałam, oglądałam klasykę, m.in. filmy dokumentalne Krzysztofa Kieślowskiego. W końcu wysłałam „Pana Sowę” i powiedziałam sobie, że jeśli się nie dostanę, to trudno – wspomina, jak na totalnym luzie pojechała na rozmowę.
Dostała się i od czerwca raz w miesiącu jeździ na weekendowe sesje, które potrwają do grudnia.
– Zauważam postępy w swoim patrzeniu na świat, gdyż uczą tam, jak krok po kroku zrobić dokument, jak najlepiej pokazać bohatera, napisać scenariusz oraz zbierać materiały filmowe. Nasi nauczyciele „nie owijają w bawełnę” i potrafią dosadnie powiedzieć, gdzie popełniamy błędy – cieszy się z zajęć Natalia, której trudno byłoby znaleźć filmowców w Raciborzu.
Po filmach bardzo poważnych, chciałaby nakręcić coś lżejszego. Na razie jednak musi skupić się na nauce w liceum oraz zajęciach w przedszkolu Wajdy, gdzie w ramach półrocznego podsumowania przygotowywany jest film o młodym pokoleniu.
Pasję nastolatki wspierają rodzice i przyjaciele. – Mam koleżankę Sandrę Mikołajec, która bardzo mi pomaga. Gdyby nie ona, nie wysłałabym żadnego filmu na konkurs. Wciela się w rolę mojej menedżerki, lubi wyszukiwać konkursy, czyta regulaminy i pilnuje, abym na czas wysłała swój film – docenia pomoc przyjaciółki Natalia.
Dziś wie, że podpatrywanie świata zza kamery nie tylko sprawia jej przyjemność, ale że jest to realny pomysł na dorosłe życie.
Ewa Osiecka
Filmy Natalii Jacheć można zobaczyć:
Tęczowy Most – http://www.youtube.com/watch?v=8GCWahMs99g
Druga Szansa – http://www.youtube.com/watch?v=Tjr2wdOMjfw