Zmusili prezydenta do zmiany planów
Mirosław Lenk odwiedza kolejne dzielnice miasta
Spodziewana krytyka w Miedoni, fatalna frekwencja w centrum i wciąż niezałatwiona sprawa piwnicznych podtopień w Nowych Zagrodach to bilans prezydenckich wizyt z minionego tygodnia. Do końca objazdu zostały trzy dzielnice.
Gdy do Strzechy 6 listopada przyszło na rozmowę z urzędnikami 7 osób, w tym 2 powiatowych radnych Mirosław Lenk zaczął zastanawiać się nad dalszą redukcją punktów gdzie zaprasza mieszkańców. Dyskusja była jednak ożywiona, a ci, co przyszli aktywni. Na Starej Wsi martwią się ciężarówkami, które niszczą chodniki parkując w niedozwolonych miejscach oraz słupami energetycznymi pośrodku ciągu pieszo–rowerowego na Starowiejskiej. Przydałaby się tu według zgłoszeń naprawa chodnika przy Michejdy oraz rondo na Mariańskiej. Żartowano by wzorem serialu „Ranczo” włodarz miasta rozdawał na swoich spotkaniach jakieś prezenty rzeczowe, to chętni na pewno przyjdą i podwyższą frekwencję.
Miedonia znowu wkurzona
– Podmiejska? Podzielę się chętnie tym nieszczęściem – powiedział prezydent na spotkaniu 4 listopada, które zainteresowało 24 osoby, głównie w dojrzałym wieku, które wstąpiły do włodarza tuż po nabożeństwie wieczornym. Skupiono się na problemie ulicy Podmiejskiej, na której remont dzielnica czeka od lat.
Mieszkańcy wymusili na włodarzu zmianę tradycyjnego planu jego wizyt, polegającego na prezentacji dokonań prezydenckich i dopiero po wykładzie zadawania mu pytań. Chcieli od razu dyskusji na temat dzielnicy. Mirosław Lenk spodziewał się narzekań na odwlekany remont ul. Podmiejskiej i wyjaśnił miejscowym, że winien jest starosta Adam Hajduk, któremu nie udało się znaleźć firmy, która wyremontowałaby drogę powiatową.
Lenk sugerował odrębne spotkanie na temat Podmiejskiej, z udziałem służb miejskich i powiatowych. – Chętnie podzielę się tym nieszczęściem – zadeklarował. Miedonia podjęła temat kompleksowego remontu chodnika przy Podmiejskiej, „żeby było po czym chodzić”. Tu potrzeba wspólnego finansowania inwestycji przez powiat z miastem, ale samorząd kierowany przez Hajduka nie da więcej na zadanie niż 50 tys. zł (taką politykę prowadzi względem remontów chodników przy swoich drogach, resztę musi dołożyć gmina).
Prezydentowi nieoczekiwanie dostało się za brak miejsc pracy w Raciborzu. – Do miasta nie ma po co jeździć, bo roboty nie ma. Pół miasta już sprzedaliście! – zarzucano przedstawicielowi władz. Lenk przypominał kompetencje samorządu, który nie ma wpływu na prywatne zakłady pracy, wskazał też inwestycje miejskie w strefę ekonomiczną gdzie powstaną nowe etaty.
Do przyszłorocznego budżetu mają trafić z tej dzielnicy remonty ulic Porzeczkowej, Miodowej i utwardzenie drogi transportu rolniczego na Piotrowskiej w kierunku Górnośląskiej.
Nowe Zagrody chcą remontu, nie chcą wyścigów
20 mieszkańców przyszło dla Lenka 7 listopada do gimnazjum przy Opawskiej. Pierwsze żale dotyczyły ulicy Słonecznej przy żłobku, którą niszczą samochody rodziców. – Ruch jest jak na dwupasmówce – opowiadali miejscowi. Mieli żal do włodarza, że miasto od lat nie naprawia tej osiedlowej drogi. Mirosław Lenk odparł, że Słoneczną ustawi w kolejce do remontów w najbliższym możliwie czasie. Nie ma jej jednak w planie budżetu na 2014 rok.
Ulica Żwirki i Wigury, niedawno wyremontowana, jest tak gładka, że kusi miłośników szybkiej jazdy. – Urządzają sobie wyścigi – zgłosili prezydentowi. Problemem jest też woda stojąca na jezdni, którą ochlapywani są przechodnie.
Nowe Zagrody były zainteresowane tematem ponownego przyłączenia domostw do ciepłowni PEC–u. – Pan ogłaszał taki pomysł w kategoriach ograniczania niskiej emisji czy to znaczy, że miasto zakaże nam palić w piecach? – dopytywano. Lenk wyjaśniał, że czeka na stanowisko PEC, któremu zasugerował przejęcie klientów z Nowych Zagród. – Ale z gwarancją rozsądnej, stałej na 10 lat ceny. Wtedy miasto dopłaci do modernizacji urządzeń umożliwiających przyłącze – oświadczył prezydent.
ma.w