Żeby pan nie był ostatnim prezydentem w tym mieście
Lenk w dzielnicach: 11 wizyt, średnia frekwencja poniżej 20 osób, każde spotkanie trwało ponad 2 godziny.
Prezydent Raciborza zakończył swój objazd dzielnicowy trzema wizytami – na Ostrogu, w Oborze i na Płoni. Obyło się bez niezdrowych emocji, dyskusje skupiały się na konkretach.
To, czego zabrakło w trakcie spotkania dla centrum – dyskusji nad wizją miasta na najbliższe kilkanaście lat – pojawiło się w rozmowach na Ostrogu i na Płoni. – Żeby pan nie był ostatnim prezydentem Raciborza w jego historii – życzono Lenkowi w pierwszej z dzielnic, nawiązując do ubytków w liczbie ludności, która wg deklaracji śmieciowych już jest niższa od 50 tys. a małymi ośrodkami rządzą burmistrzowie. Pytania skupiały się na hierarchii jaką władze mają wobec przyszłości, czy skupią się na rekreacji czy na gospodarce? – Wodzisław Śląski wydał unijną dotację na spoty promujące miasto przyjazne biznesowi w ogólnopolskich mediach, nas tam zabrakło – wyrzucano włodarzowi. Lenk ripostował: Racibórz za te euro uzbroił strefę ekonomiczną na Ostrogu i sprzedaje tam kolejne działki przedsiębiorcom. Mówiąc o priorytetach przyznał, że wielki koncern w miasto nie zainwestuje i musi ono szukać swojej specyfiki na rynku. Prezydent widzi przyszłość w rozwoju mniejszych, rodzimych firm, jak np. Ensol czy Koltech. Ostróg radził prezydentowi by znalazł pomysł na powrót do miasta jego młodych mieszkańców, którzy wyjechali za pracą ale są rozczarowani metropoliami i mogliby wrócić.
Na Płoni dociekano czy Lenk ma wizję Raciborza 2020? Wieści dla pytających włodarz nie miał za wesołych – niczego wielkiego nie należy się spodziewać. Nie powiedział tu o paru uchodzących już za pewniki przyszłych inwestycjach jak: boisko „orlik” na Zamkowej; gród rycerski w Oborze, ścianka wspinaczkowa w wieży ciśnień oraz droga regionalna do Pszczyny i przede wszystkim ukończony wtedy Zbiornik Racibórz. A to tylko perspektywa najbliższych lat. Padło jedynie: nie powiększymy się. A można było pomarzyć o mieście, które wchłania ościenny Rudnik z Kornowacem, gdzie nowi mieszkańcy to w większości zamożni raciborzanie budujący swe posiadłości pod stolicą powiatu.
Przyszłoroczne wizyty Mirosława Lenka mają się odbyć wcześniej niż zwykle. Włodarz chce uniknąć, jak sam to określił, gorącego okresu przedwyborczego bo jesienią 2014 zaplanowano nowe rozdanie w samorządzie miejskim. Ciekawe czy zaryzykuje wówczas spotkanie w rejonie osiedla hetmańskiego, którego unika odkąd przed 4 laty nikt nie przyjął jego zaproszenia. Tymczasem to ogromny potencjał ludnościowy i znaczący kwartał miasta. Lenk zapowiada na 2014 rok raport z ośmiu lat jego rządów, pewnie w formie filmu bo w prezentacji z komputera wyjdzie z tego długa i nudna przemowa. Obiecuje też sprowadzić na swoje spotkania starostę raciborskiego. – Na pewno nie odmówi – opowiadał o Adamie Hajduku mieszkańcom Płoni. Tłumaczył, że ten „czuje się niezapraszany” gdy w dzielnicy zastanawiano się czy starosta wstydzi się mieszkańców, że nie przychodzi do nich jak Lenk. – Ja traktuję spotkania z państwem jako swój obowiązek – podsumował prezydent miasta.
Mariusz Weidner
Mirosław Lenk do mieszkańców Ostroga
Nie wszystko od razu. Przestaliśmy się cieszyć, wszystko nam przeszkadza. Są problemy, one zawsze były. Ale nie zauważamy, że wokół coś się zmienia na lepsze. W Raciborzu robi się wiele rzeczy, ciekawych i fajnych. Nie wszystko można zrealizować od razu. Gdybyśmy to wszystko podsumowali, to okaże się, że jest tego bardzo dużo. Przypisuje się mi odpowiedzialność za zamykanie zakładów pracy, a ja ubolewam nad tym jak wszyscy inni. To są decyzje zapadające poza sferą samorządu, z którymi nie mam nic wspólnego.
Radnych jak na lekarstwo
Z 23-osobowej rady miasta na spotkania w dzielnicach wybrało się tylko jej 9 członków (Gawliczek, Mandrysz, Wyglenda, Frączek, Mainusz, Fita, Wiecha, Myśliwy i Rycka). Żadnej reprezentacji rady nie było w Sudole (wcześniej przychodził Wałach), Miedoni (brak Hildebranda) i Oborze (absencja Kusego). Pojawiali się dzielnicowi aktywiści, którzy już „liznęli” samorządności i pewnie chcieliby wrócić do współrządzenia miastem: Parys (Sudół), Fica (centrum) czy Matyja (Obora). Do prezydenta przychodzili za to rajcy powiatowi: Fiołka, Klimanek, Winiarski i Wierzbicki, z których każdy miał jakiś kamyczek do ogródka Lenka. Gdy obecny prezydent objeżdżał dzielnice przed ponad 3 laty w roku wyborczym, towarzyszyła mu z pasją grupa opozycjonistów na czele z Dawidem Wacławczykiem. Na razie lider NaM-u wykazuje wstrzemięźliwość w konkurencji o władzę w mieście i objazd dzielnicowy sobie odpuścił.