W szpitalu żądają podwyżek po pół tysiąca złotych
Dyrektor szpitala rejonowego Ryszard Rudnik jest w sporze zbiorowym z Zakładową Organizacją Związkową Pielęgniarek i Położnych.
Odbył się pierwszy etap rokowań stron sporu. Związek domaga się m.in. dla każdej pielęgniarki i położnej o 500 zł wyższego wynagrodzenia, terminowego udzielania odpowiedzi przez dyrekcję, obecności przedstawiciela związku w konkursach na stanowiska pracy w lecznicy i wypłaty środków z tytułu wzrostu wartości kontraktu. Sporządzono protokół rozbieżności. Rudnik jest zasadniczy w kwestii podwyżek: taka kwota jest nierealna, bo takich środków szpital nie posiada. – Na pisma zawsze odpowiadamy niezwłocznie, w miarę sensownym terminie. Nie przewidujemy udziału związkowców w komisjach konkursowych, bo to nie pracownicy powinni wybierać kadrę – kwituje dyrektor. Według niego, środki z tytułu wzrostu kontraktu zostaną niebawem wypłacone. – Musimy zgromadzić pieniądze, a to ponad milion zł. Część, a może i wszystko, wypłacimy jeszcze w tym roku – deklaruje szef szpitala. Placówka jest w coraz trudniejszej sytuacji finansowej. Nadwykonania (świadczenia udzielone poza kontraktem z NFZ) osiągnęły już wartość ponad 5 mln zł, a fundusz nie zapłacił zań ani złotówki.
ma.w