Jak zgubić poświąteczne kilogramy
Co zrobić, by po świętach nie mieć kilku kilogramów dodatkowego balastu, a na bal sylwestrowy wbić się w ulubiony garnitur czy sukienkę? Odpowiedzi szukamy u Agnieszki Gdańskiej, dietetyk z Rybnika.
– Co zrobić, żeby przeżyć święta i nie przytyć?
– Zasada jest jedna: trzeba zachować zdrowy rozsądek. A poza tym pilnować zdrowych nawyków żywieniowych. Przede wszystkim nie zapominać o śniadaniu. Ludzie często mają taką manierę, że gdy wiedzą, że zbliża się jakiś moment, w którym będą dużo jeść to wcześniej przez cały dzień nie jedzą nic. A to najgorsza rzecz, jaką można sobie zrobić! Kiedy nic nie jemy to organizm korzysta z materiałów zapasowych. Później, gdy nagle dostarczamy mu sporo kalorii i cukru, „szaleć” zaczyna trzustka. To niestety najlepsza droga do cukrzycy i otyłości. Na święta polecam zatem zjeść kilka małych posiłków, w regularnych odstępach czasu, przed daniem głównym. To da nam też gwarancję, że w wigilię nie zjemy aż tak dużo za jednym razem.
– Po świętach, a przed Sylwestrem, sporo ludzi rozgląda się za dietami cud. Każdy chce nagle schudnąć w ciągu kilku dni. Jest to możliwe?
– Istnieją setki diet, ale niestety, żadna nie przynosi natychmiastowych efektów. Na przykład dieta hollywodzka, popularna wśród aktorek, jest bardzo męcząca dla organizmu, bo zakłada przyswajanie około 500 kalorii dziennie. Mówiąc o zdrowym odchudzaniu trzeba przyjąć, że optymalna utrata wagi to kilogram, półtora kilograma tygodniowo. Aby to zrobić, należy ustalić zapotrzebowanie kaloryczne jeść około pięciu posiłków dziennie, zmienić nieco sposób ich przygotowania, składniki ciężkostrawne zamienić na lekkostrawne oraz pić dużo wody. Ważna jest też regularność spożywania posiłków. A diety cud po prostu nie istnieją!
– Jak to w ogóle się dzieje, że przybieramy na wadze?
– Uważam, że poza złymi nawykami żywieniowymi głównym sprawcą jest nasze zabieganie. Nie mamy czasu na śniadanie, nie mamy czasu nic zjeść w pracy i wydłużamy strasznie ten okres bez przyjmowania pokarmów. A później, wieczorem, lodówka praktycznie się nie zamyka. I to, paradoksalnie, choć przez większość dnia nie jemy nic, jest najlepsza droga do otyłości.
– Wspomniała pani, jak ważne jest śniadanie. No a co z tą kolacją? Co i na ile przed pójściem spać powinniśmy jeść?
– Kiedy śpimy, nasz metabolizm się spowalnia, ale nie powinniśmy kłaść się głodni, bo to również wpływa na odkładanie się tkanki tłuszczowej. Ostatni posiłek powinno się zjeść około trzy, cztery godziny przed zaśnięciem. A co jeść na kolację? To zależy od celu: czy trenujemy czy chcemy schudnąć. To też zależy od działania enzymów. Na przykład nie wszyscy wiedzą, że enzymy, które w naszym organizmie rozkładają fruktozę, zmniejszają aktywność około godziny siedemnastej. Nie polecam zatem jedzenia owoców wieczorem, bo one po prostu fermentują w żołądku. Lepiej zjeść więcej białka i warzyw oraz „dobre” węglowodany, w postaci ciemnego pieczywa czy ciemnego ryżu. A pacjentom, którzy czasem muszą coś podjeść w nocy, zalecam, by lepiej zjedli plaster kiełbasy niż jabłko.
– Czy dzięki zmianie nawyków żywieniowych i pomocy dietetyka można odnieść spektakularne sukcesy w odchudzaniu?
– Jest sporo pacjentów, którzy chudną zdrowo i szybko, ale z naciskiem na zdrowo. Jednak dla mnie większa satysfakcja jest wtedy, gdy dzięki odpowiednio zbilansowanej diecie uda się pomóc osobie z problemem medycznym. Była u mnie na przykład pani po kuracji nowotworowej. Miała niewydolność nerek i spore problemy żołądkowe. Specjalnie dobrana dieta spowodowała, że jej stan zdrowia znacznie się poprawił. Jeśli chodzi o samą utratę wagi, to mam pacjentkę, która ważyła ponad 125 kilogramów. Aktualnie zeszła poniżej setki. I nie ma żadnych problemów zdrowotnych, co też jest dla mnie satysfakcjonujące.
n