Prezes Ganita nie wykazał ponad 46 tysięcy złotych oszczędności
Po inspekcji skarbowej sprawie oświadczenia majątkowego prezesa spółdzielni przygląda się prokuratura
Do Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu wpłynęło zawiadomienie o prawdopodobnym popełnieniu przestępstwa przez prezesa spółdzielni mieszkaniowej „Orłowiec” Mariusza Ganitę. Rzecz dotyczy stwierdzonych przez skarbówkę nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym za rok 2010.
– Mam czyste sumienie, nie popełniłem świadomie żadnego błędu, niczego nie zataiłem, bo nie mam powodów tego robić – zapewnia rajca. Zawiadomienie złożył przewodniczący rady miasta Jan Grabowiecki, do którego trafiło pismo Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach o wyniku kontroli stanu majątkowego radnego. Sprawa wpłynęła do prokuratury 16 grudnia. – Postępowanie jest na etapie wstępnym. Zawiadomienie dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa z artykułu 233 pkt. 1 kodeksu karnego – mówi Witold Janiec, prokurator rejonowy w Wodzisławiu. Artykuł ten mówi, że kto składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Kontrola oświadczenia majątkowego radnego rozpoczęła się w czerwcu 2013 r. Skarbówka wykazała, że radny błędnie oświadczył, że nie ma zgromadzonych środków pieniężnych ani papierów wartościowych wpisując w obu rubrykach nie dotyczy. – Podałem stan kont z dnia składania oświadczenia majątkowego. Nie wiedziałem, że mam podać stan rachunków na dzień 31 grudnia 2010 r. – mówi Mariusz Ganita. Dostarczył do UKS zaświadczenie, że na koniec roku 2010 miał 4876 zł 51 gr na rachunku oszczędnościowym i 39 401 zł 19 gr na rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowym w ING BŚ. Dodatkowo UKS ustalił, że radny miał 102 zł 25 gr na koncie wspólnym oszczędnościowym i 2078 zł 3 gr na koncie lokacyjnym wspólnym w innym Banku Millenium, a także 3752 zł 32 gr na polisie w towarzystwie ubezpieczeniowym Skandia. W sumie w rubryce o zgromadzonych środkach pieniężnych radny miał wpisać 46 457 zł i 98 gr, zaś wartość jednostek funduszu ubezpieczeniowego w rubryce papiery wartościowe. Radny wyjaśniał podczas kontroli, że wpisał „nie dotyczy” ponieważ pracował na kilku etatach, sam zajmował się budową domu, miał obowiązki radnego, dlatego nie kontrolował dokładnie kont. „Nie miałem świadomości, że cokolwiek się tam znajdowało. W ING BŚ pod koniec 2010 roku złożyłem dyspozycję odkupienia wszystkich jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych i dlatego chyba 27 grudnia 2010 r. ING BŚ przelał mi te pieniądze, które w styczniu 2011 r. w całości zostały wykorzystane na budowę domu” czytamy w piśmie UKS. Radny zapewnia, że nie wiedział o konieczności wpisania polisy do oświadczenia. Z donosu prywatnej osoby kwestię braku ujęcia polisy w oświadczeniu badała już prokuratura. Postępowanie umorzyła na wstępnym etapie. Radny twierdzi, że prokurator uznał, iż nie musi wykazywać polisy o wartości poniżej 5 tys. zł.
UKS dopatrzył się również nieprawidłowości w wykazywaniu dochodów. Radny zaniżył dochody ze Spółdzielni Mieszkaniowej Orłowiec o 41 824 zł 19 gr. Zamiast 168 115 zł 28 gr wpisał 126 291 zł 9 gr. Zaniżył też o około 380 zł wynagrodzenia z trzech innych źródeł. – Dla mnie jako prawnika dochód to suma, którą dostaję na rękę, netto. W druku oświadczenia wyraźnie pisze dochody, a nie przychody – tłumaczy.
Radny błędnie też wpisał wysokość zaciągniętego kredytu. Tutaj pomylił się o 135 384 zł 85 gr. Tłumaczy, że nie wiedział, iż trzeba wpisać stan zobowiązań na koniec roku 2010. Zaciągnął kredyt w frankach o równowartości 400 tys. zł, tymczasem 31 grudnia 2010 kredyt był wart już 535 384 zł 84 gr, bo kurs franka poszybował w górę. Mariusz Ganita twierdzi, że było to jego pierwsze oświadczenie majątkowe, jako świeżo upieczonego radnego. „Widać popełniłem błąd, który absolutnie nie był świadomy”.
Pismo pokontrolne skierowane do przewodniczącego rady wpłynęło do Urzędu Miasta w Wodzisławiu 2 grudnia. Przewodniczący po konsultacji z radcą prawnym zdecydował się zawiadomić prokuraturę. – Myślę, że pod koniec stycznia będzie można już coś więcej powiedzieć o sprawie – mówi prokurator rejonowy.
(tora)