Sołtys musi naprawić szkody u sąsiada
Konflikt rolników z Pietraszyna pod okiem krzanowickiej komisji rolnictwa
Krzanowice, Pietraszyn. 21 stycznia obradowała komisja przy radzie miejskiej w Krzanowicach, której członkowie mieli pomóc rozstrzygnąć spór między sołtysem Pietraszyna Józefem Strachotą i jego sąsiadem Grzegorzem Wziontkiem. Obaj mieszkają i gospodarują obok siebie.
Wszystko zaczęło się od remontu drogi polnej (zwanej Trzecią), którą utwardził przy polu swoim i sąsiada sołtys Strachota. Pola dookoła tworzą w tej okolicy lej, a droga była jednym z głównych kanałów, którym spływała z nich woda do rowu biegnącego niżej. Sołtys chciał aby ten strumień skierować na pole swoje i sąsiada tak, aby uchronić utwardzoną drogę przed wymyciem. Na to zgodzić się nie chciał Grzegorz Wziontek. Sołtys postanowił, że wymodeluje drogę tak, że woda będzie spływać na jego teren, a siłą grawitacji i tak spłynie na pole sąsiada. Po tych robotach Grzegorz Wziontek zawiadomił urzędników i wnioskował o naprawę drogi, przez którą woda przelewała się na jego pole. Z polecenia burmistrza ponownie zmieniono kształt drogi tak, że przy polu sołtysa usypano mały wał. Józef Strachota zdenerwował się. Zwołał w terenie zebranie rady sołeckiej, w której członkiem jest również Grzegorz Wziontek. Sołtys przekonał resztę obecnych, że jeśli nie przekierują wody z drogi na pola, cierpieć przez zalanie będą wszyscy w okolicy. Przy jednym głosie sprzeciwu zdecydowano, że należy wzdłuż drogi, po polu Grzegorza Wziontka, uformować mały rów – bruzdę, którym miałaby spływać woda. Wiadomo, że drogi polne są znacznie węższe niż powinny, gdyż rolnicy przybierają je pługami z każdej strony. Sołtys wykonał rów w miejscu gdzie uprawia Grzegorz Wziontek w przekonaniu, że jest cały czas w pasie drogi. O konflikcie zostali poinformowani radni gminy Krzanowice, którzy zdecydowali, że ma się nim zająć komisja rolnictwa.
Sołtys lepszy od Piłsudskiego
O powyższej historii opowiedział burmistrz Manfred Abrahamczyk. – Dziś droga „poprawiona” przez sołtysa jest w gorszym stanie. Nie ma np. elementów naturalnej bariery ochronnej, oddzielającej drogę od pól. Po raz pierwszy spotykam się z tym, że rolnik wjeżdża na pole innego rolnika i niszczy jego teren – mówił. Podczas wizji lokalnej stwierdzono dodatkowo, że sołtys Strachota gospodaruje na polu gdzie powinny być cztery drogi o łącznej powierzchni 0,5 ha. Drogi te miały być jednak zaorane wiele lat temu, zanim sołtys przejął te nieruchomości. Józef Strachota zaorał i przekroczył jednak pas graniczny oddzielający nasz kraj od Czechów. – To co nie udało się Piłsudskiemu drogą zbrojną, sołtys zdobył bez jednego wystrzału – skomentował z uśmiechem na twarzy Manfred Abrahamczyk, który wskazał że przejęcie przez sołtysa fragmentu obcego państwa to sprawa do rozpatrzenia przez inne instytucje.
To nie jest pańska własność
Tłumaczenia Józefa Strachoty, że miał dobre intencje przy ingerencji w drogę Trzecią, a jej mały remont wykonał przy zastosowaniu fachowej wiedzy, nie przekonywały ani radnych komisji, ani Grzegorza Wzionkta. – Droga należy do gminy, tak jak pole pana Wziontka nie należy do pana – przypomniał radny Tadeusz Kulesza, który skrytykował sołtysa za to, że próbuje wyręczać innych kiedy nie ma do tego prawa. – Ze Strachotą ciężko się dogadać, więc przekażmy całą sprawę odpowiednim organom – postulował dalej. Wytknął sołtysowi, że ten szuka nieprawidłowości przy inwestycjach drogowych gminy, a sam jest na bakier z przepisami. – Mówi pan o pierdołach, angażuje pan niepotrzebnie nas i inne instytucje, które w rezultacie niczego nie potwierdzają. Opamiętaj się chłopie – grzmiał w stronę Józefa Strachoty, którego argumenty obronne (w tym, że sama natura też zamula i niszczy drogi bez wiedzy gminy) nie brzmiały już tak mocno. – Być może chciałeś i zrobiłeś remont drogi dobrze, ale nie miałeś na to niczyjej zgody. Pogódź się z tym – powtarzał głośno Tadeusz Kulesza.
Połowiczne rozwiązanie
W napiętej atmosferze, przy głośnej wymianie zdań między rolnikami i samorządowcami przewodniczący komisji Józef Abrahamczyk próbował aby obrady nie zakończyły się bez efektu. – Czy widzicie panowie jak można rozwiązać wasz konflikt? – zwrócił się do obecnych na sali zwaśnionych sąsiadów. Grzegorz Wziontek odpowiedział, że jeśli sołtys przywróci stan jego pola to jest w stanie uznać spór za zakończony. Józef Strachota przystał na to lecz zaznaczył, że przy swoim polu nie będzie niczego zmieniać, gdyż nadal uważa że woda nie powinna spływać po drodze. Z tego wynika, że woda nadal będzie się przelewać przez jego pole na uprawy sąsiada. Na nic się zdały tłumaczenia, że droga przez pół wieku pełniła rolę zlewu.
W innych przypadkach ustalono, że zaorane drogi, na których uprawia sołtys Strachota, zostaną mu odsprzedane. Co się stanie z pasem granicznym na razie nie wiadomo, jest to sprawa którą być może trzeba będzie ustalić na wyższym szczeblu.
Marcin Wojnarowski