Internauci wykryli szczeniacki wybryk w Strzelcu Gorzyczki
Futsal – II liga mężczyzn
W meczu VII kolejki II ligi futsalu pomiędzy Strzelcem Gorzyczki a Futsalem Team Brzeg padł wynik 11:8 dla gospodarzy. Mecz zostanie zweryfikowany jako walkower, bo ze strony drużyny gospodarzy doszło do oszustwa, które zostało zarejestrowane przez kamerę portalu nowiny.pl
Oszustwo przed kamerą
Jednym z piłkarzy, którzy wystąpili w tym meczu w drużynie Strzelca Gorzyczki był rzekomo Kamil Kotkowski. Tak przynajmniej zapisane było w protokole meczowym. Internauci, którzy obejrzeli skrót spotkania nie mieli jednak wątpliwości, że Kotkowskiego na boisku nie było (jak wynika z naszych informacji znajduje się za granicą), a pod jego nazwiskiem zagrał Szymon Cichecki. To piłkarz, który ostatnio występował w III–ligowej Przyszłości Rogów. W meczu przeciwko ekipie z Brzegu Cichecki strzelił jedną z bramek.
Kiedy za przyczyną naszego portalu o przekręcie zrobiło się głośno, o sprawę zapytaliśmy prezesa Strzelca Gorzyczki. Ten chociaż był obecny na meczu zapewnia, że nie miał pojęcia o tym, że coś jest nie tak. – Sekcja piłkarska ma swojego kierownika i trenera. To ich zadaniem jest dopilnowanie wszystkich spraw tak żeby wszystko było w porządku. Wiedziałem, że zawodnik ten był załatwiany do gry w naszej drużynie, stąd jego obecność na boisku mnie nie zdziwiła. Dopiero później się dowiedziałem, że nie ma on jeszcze uprawnień do gry w II lidze futsalu. Dziwi mnie, że ktoś zdecydował się wystawić do gry nieuprawnionego zawodnika. To czysta głupota. Nie rozumiem całej tej sytuacji. Jestem pewny, że bez Cicheckiego też byśmy wygrali – powiedział nam wyraźnie zdenerwowany Stanisław Wujec, prezes Strzelca.
Trener tłumaczy
Wujec twierdzi, że zawiniła osoba, zastępująca podczas tamtego meczu kierownika drużyny. – Wpisał on Cicheckiego do kadry, mimo iż zawodnik nie miał uprawnień. Zrobił to na kartę innego zawodnika. Dziecięce zachowanie. Osoba ta została już zawieszona w prawach członka klubu. A nas czeka walkower i kara finansowa, oraz zadośćuczynienie dla drużyny z Brzegu – mówi Wujec.
Skontaktowaliśmy się również z trenerem Strzelca Adamem Jachimowiczem. Ten twierdzi, że nie wiedział o braku uprawnień Cicheckiego do gry. – Mamy problemy kadrowe ze względu na kontuzje i kartki. Jest nas praktycznie tylko sześciu. Dlatego sygnalizowałem w klubie potrzebę zgłoszenia Cicheckiego. Można to było zrobić. Myślałem, że sprawa jest załatwiona. Od tego jest kierownik. Nie miałem pojęcia, że wpisał Cicheckiego do składu na nazwisko innego zawodnika. Głupio wyszło i jest mi przykro z tego powodu – przekonuje Jachimowicz. Szymona Cicheckiego chcieliśmy zapytać o to czemu zdecydował się brać udział w tak szczeniackim zagraniu jakim jest gra na kartę innego zawodnika, w dodatku pod okiem kamery. Ten jednak nabrał wody w usta. – Wolałbym się nie wypowiadać – powiedział nam Cichecki.
Artur Marcisz