Ach, ci bogaci księża!
ks. Jan Szywalski przedstawia
„Gdy do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą, bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę”. (Łk 7.10)
Rozmowa w podczas kolędy:
– Proszę księdza, ile w naszej parafii ślub kosztuje?
– W naszej parafii są dobrowolne ofiary.
– Ale ile trzeba dać?
– Na ogół dają 300 do 500 zł.
– To aż mi ulżyło, bo wie ksiądz jakimi autami księża jadą i w jakich luksusach żyją, jeśli się widzi ... – ciągnęła dalej bajkę o duchownych królewiczach.
– Ma pani syna?
– Mam dwóch.
– Niech ich pani pośle na księdza. Zatkało ją na chwilę.
– Ach, nie chciałabym z nich zrobić żebraków.
W pierwszej chwili czułem się urażony przyrównaniem nas do żebraków, ale po refleksji pomyślałem: ma rację kobieta, jesteśmy skazani na datki od ludzi.
W wielu krajach są podatki kościelne. Ludzie przynależący do jakiegoś związku religijnego płacą na utrzymanie swych duchownych oraz budynków sakralnych pewną część swych zarobków. W Niemczech jest to 7 – 9% podatku, które państwo ściąga. Kościół w Polsce nigdy nie miał takiego ubezpieczenia, zawsze był na garnuszku wiernych. Były czasy zaborów, po wojnie półwiecze komunizmu, wyjątkowo trudny czas dla religijnych związków. Kościół przetrwał, a nawet budował nowe kościoły. Dlaczego? Bo była jedność między duchownymi a wiernymi. Ofiarność dla Kościoła była czymś oczywistym. Powiedzenie: „Kto na Kościół łoży, ten nie zuboży” było mądrością przysłów ludzkich.
Aż pewnego dnia wszystkie dzienniki trąbią wieść z Watykanu, że papież Franciszek zalecą, aby nie płacić za sakramenty. Jak to brzmiało naprawdę? Ojciec św. w trakcie trwającej ponad dwie godziny rozmowy za zamkniętymi drzwiami w bazylice na Lateranie, o których fragmentach informuje włoska prasa, papież Franciszek mówił księżom Wiecznego Miasta m.in. „Często słyszę, że ten, kto przychodzi prosić o sakramenta święte, otrzymuje formularz, a nawet gorzej, proszony jest o pieniądze. Tak nie powinno być... Ten, kto przychodzi do kościoła, powinien czuć się jak w domu, a nie wykorzystany”.
Kapłani mają jednak prawo do godnego utrzymani ze strony wiernych. Pan Jezus był wędrownym nauczycielem i żył z gościnności ludzkiej. Św. Paweł, który kreśli w listach obraz pierwotnego Kościoła, mówi o prawie do utrzymania ze strony wiernych: „Czyż nie wiecie, że ci, którzy trudzą się około ofiar, żywią się ze świątyni, a ci, którzy posługują przy ołtarzu, mają udział w ofiarach ołtarza... Tak też Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” , chociaż on sam utrzymywał się z pracy rąk swoich (I Kor 9,13). Św. Augustyn zalecą: „Niech ...głosiciele Ewangelii otrzymują od ludu konieczne utrzymanie, natomiast zapłatę posługiwania od Pana. Lud bowiem nie jest w stanie należycie wynagrodzić tym, którzy służą dla miłości Ewangelii… Nie jakoby Ewangelia była na sprzedaż i kosztowała tyle ile wyżywienie jej głosicieli. Jeśliby się ją tak sprzedawało, dawałoby się za niską cenę rzecz prawdziwie wielką” (Św Augustyn. O pasterzach). Tak było przez wieki.
Ile więc „Msza św. kosztuje?” Ofiara Jezusa jest bezcenna, wartość jej wykracza materialną ocenę, ale przyjęło się, że z okazji jej odprawiania daje się ofiarę. Są dobra, które nie mają ceny. Ile kosztuje zdrowie? Nie ma ceny, ale lekarzowi za jej ratowanie daje się honorarium. Artyście za dzieło twórcze podobnie.
Papież oburza się raczej na cennik wystawiony przez duchownych, niż na praktykę przyjmowania ofiar.
Ile więc za Mszę św.? Tyle, ile wynosi dzienny wasz zarobek, wtedy ksiądz będzie żył na przeciętnym poziomie mieszkańców parafii. Właśnie w „Nowinach Raciborskich” jeden z redaktorów przed laty, drukując zarobki różnych prominentów, starał się wysondować zarobki księży. Ponieważ nikt z duchownych nie podejmował tematu, ocenił sam, że zarobki księży sięgają 5.000 zł. Pobożne życzenie! Napisałem wtedy do niego list, że sposób określenia zarobku księży jest prosty: niech to, co sam ofiaruje za Mszę św. pomnoży razy 30. Prawdopodobnie było to u niego 0 x 30.
Na rekolekcyjnym spotkaniu księży z różnych stron Śląska w ostatnich dniach, starałem się wysondować, jak wygląda to w ich parafiach. Zaznaczyłem, że wypowiedzi pozostaną anonimowe, by były szczere. Żaden z moich rozmówców nie miał w swej kancelarii ustalonego cennika, czyli wg powiedzenia: co łaska. A ile wierni dawają? Na ogół ustaliła się cena 50 zł z intencję mszalną. „U nas – mówi jeden z typowych farorzy – 50 zł w tygodniu, w niedzielę zazwyczaj 100 zł, zdarza się też ofiara 20 zł”. Za pogrzeby? 200 – 500 zł. Jeden miał tu ustaloną wysokość ofiary: 500 zł, „ale w tym jest opłacone miejsce grobowe i organista” – zaznacza.
Za śluby również rozpiętość datków jest wielka od 100 do 500 zł.
Za chrzty od 50 do 100 zł, ale zdarza się „Bóg zapłać”.
Gdyby tak wróciły dawne zasady! Stary proboszcz, pamiętający czasy przedwojenne na Śląsku, kiedy również duchowni żyli z ofiar ludzi, wspomina, że zalecana była zasada, że za pogrzeb należy się księdzu tyle ile się dało za trumnę, a za ślub tyle ile na weselu kosztował alkohol. Dziś byłby ksiądz zadowolony, gdyby otrzymał 10% tego.
Dodać trzeba, że pieniądze z kolekty zebranej do koszyczków w czasie Mszy św. przeznaczone są wyłącznie na cele utrzymania budynków lub instytucji kościelnych, parafialnych, czy diecezjalnych. I tu wielkie uznanie dla gospodarności naszych duszpasterzy, którzy potrafią tak gospodarzyć środkami, że żaden nasz kościół nie jest zaniedbany.