Ostatnia szansa ratunku dla dworca
Dworzec kolejowy to dobre miejsce na biznes. Przedsiębiorcy liczą na śmiałe decyzje nowego właściciela – samorządu. Andrzej Kaczor ma od kilkunastu lat firmę na dworcu kolejowym. Udowadnia, że można tu rozwijać swój biznes, choć warunki są spartańskie. Wierzy, że zapowiedzi magistratu o przejęciu i remoncie obiektu zmienią się w czyny, a obecna ruina w chętnie odwiedzane miejsce.
Galeria Dworzec. Ratunek dla rudery
To dobry adres do prowadzenia działalności, tylko wygląd otoczenia pozostawia wiele do życzenia. Jak powinien się zmienić obiekt, który Miasto zamierza przejąć za 700 tys. zł jeszcze w tym roku.
Piotr Klima, którego ojciec był naczelnikiem stacji w okresie świetności obiektu, pamięta czasy gdy za wejście na peron trzeba było płacić. – Ktoś kto chciał wyjść na spotkanie przyjezdnym ponosił drobną opłatę – wspomina Klima, miłośnik kolei. Jako samorządowiec angażował się w sprawę odnowy dworca po zniszczeniach powodziowych z 1997 roku. Bezskutecznie. Polityka PKP wobec raciborskiego kolosa nie zmieniła się, przez kilkanaście lat był on wizytówką marnej kondycji państwowej firmy. Stopniowo popadał w ruinę i trudno się dziwić, że prezydent Lenk, tłumacząc dlaczego Miasto przejmuje dworzec mówi: Robimy to ze wstydu.
W handlu panuje opinia, że towar jest wart tyle, ile ktoś chce za niego zapłacić. PKP żądało za swą własność prawie 3 mln zł. Teraz ogłasza, że sprzeda dworzec za 700 tys. zł jedynemu chętnemu, który zabiegał o kompleks budynków przez długie lata – Miastu Racibórz. – Chcemy aby dworzec wyglądał lepiej niż dzisiaj. To wymaga nakładów finansowych. Będziemy go remontować – zapowiada Mirosław Lenk prezydent miasta. Zmiany dokonają się etapami, bo samorządu nie stać na jednorazowy wydatek rzędu 14 mln zł, a na taką kwotę szacowane są prace niezbędne do wykonania. – Na pewno będzie to polepszenie obsługi ruchu pasażerskiego i poprawa ogólnego wrażenia, jakie robi na podróżnych. Zadbamy o kasy, toalety, wejście na perony i poczekalnię. Porozmawiamy z dzierżawcami na temat współpracy. Jeśli będą inwestowali, rozważymy zwolnienia z opłat czynszowych aby związali się z siedzibą swej działalności – włodarz wylicza pomysły na dworzec.
Kolej prowadziła złą politykę
Długoletnim najemcą jest na dworcu Andrzej Kaczor. Jego firma specjalizuje się w handlu i serwisie komórek. Rozpoczął tu działalność w 2000 roku. Wybrał dworzec, bo doradził mu kolega z tej samej branży, który miał placówkę w Żorach, także przy stacji kolejowej. – Wtedy było tu dużo ludzi, a to dobre miejsce na placówkę handlową. Wysokość czynszu także zachęcała – wraca pamięcią do przeszłości. Jego zdaniem PKP mogło prowadzić rozsądniejszą politykę wynajmu pomieszczeń. Pojawiało się wiele firm nieuczciwych, które znikały nie płacąc długów czynszowych. Kolej nie remontowała obiektu, a Kaczor by nie odstraszać klientów sam dokonywał napraw i modernizacji siedziby swej firmy. – Doceniono to i mogłem przenieść się z piętra na parter. W obecnych czasach dużo lepszą lokalizację pod kątem wymagań klienta – zaznacza nasz rozmówca. W ciągu lat działalności otoczenie się zmieniło. Ulica Pocztowa stała się przejezdna, powstał Kaufland z wielkim parkingiem oraz strefa płatnego parkowania. – Czuję się tu na tyle dobrze, że sam chciałem kupić cały budynek biurowy ale PKP miało do sprzedaży całość albo nic – oznajmia Andrzej Kaczor.
Henryk Kocur pracuje od wielu lat w budce gdzie dorabia się klucze. Stoi ona zaraz przy wejściu na dworzec. Pamięta obiekt z lat 60–tych, zabytek po niemieckich kolejach. Wtedy podobał mu się najbardziej. – Trzeba było go takim zostawić. PRL postawił na nowoczesność, a teraz jest jak widać. – Kocur zamyka w pigułce dzieje obiektu. Choć do sprawy przejęcia dworca przez Miasto podchodzi z dystansem to wierzy, że nowy właściciel będzie lepszy od kolejarzy. – Prezydent Lenk ma doświadczenie w odnawianiu starych budynków. Hala sportowa przy Łąkowej zmieniła się na lepsze, może tak będzie z naszym dworcem? – zastanawia się raciborzanin. Podpowiada władzom by nie windowały czynszów, bo wysokie stawki odstraszyły wielu chętnych. – Przyjeżdżali nawet przedsiębiorcy z Czech, ale mówili, że za drogo – dzieli się spostrzeżeniami Henryk Kocur.
Szybka sonda wśród podróżnych, jaką przeprowadzamy przed odjazdem pociągów w stronę Kędzierzyna i Chałupek, utrwala opinię, że brakuje im na dworcu przede wszystkim walorów estetycznych. Pozamykane, puste lokale gdzie przed laty były sklep, poczekalnia czy fryzjer teraz straszą zamiast budzić zainteresowanie. – Temu miejscu potrzeba kolorów, bo jest szaro i smutno – narzeka jedna z zapytanych.
Teatr zamiast pustostanu
Pomysłów na ożywienie obumarłych przestrzeni nie brakuje. Stowarzyszenie Nasze Miasto (NaM) zrealizowało projekt „Ożywiamy Racibórz” gdzie społecznicy wspólnie z architektami zaproponowali szereg rozwiązań dla dworca. Grzegorz Pinior zaproponował by stworzyć tam przestrzeń dla młodego biznesu, dla rękodzielników. Piotr Dominiak wskazał unikalne pomieszczenia jakich nie ma w całym mieście, idealne na alternatywne koncerty i spektakle. Dyskutowano również o przestrzeni przed dworcem. Piotr Klima proponował otwarcie ul. Mickiewicza i budowę ronda w tym miejscu. Leszek Szczasny widziałby na elewacji gigantyczny wizerunek dawnego Raciborza.
W magistracie od lat mówi się o przenosinach na dworzec komendy straży miejskiej. Wcześniej planowano też przeprowadzkę dla niektórych miejskich urzędników – księgowych oświaty i pracowników socjalnych. – Z tym pomysłem będę powściągliwy. Powstał w innych okolicznościach, gdzie mieliśmy być dzierżawcą, a nie właścicielem – komentuje prezydent Raciborza. Zwolennikiem tworzenia filii urzędów w tym miejscu, zwłaszcza ZUS-u i starostwa, jest Piotr Klima. – Dworzec jest miejscem łatwo dostępnym, położonym w ścisłym centrum, a niektóre urzędy znajdują się na obrzeżach miasta – zauważa.
Przedsiębiorca Kaczor widzi przyszłość obiektu jako handlową w pomieszczeniach parterowych i biurową na piętrach. Radzi skorzystać z doświadczeń czeskich, które od lat obserwuje. – Tam kolej dba o swoje placówki. Czesi wjeżdżając na polskie stacje nie mogą się nadziwić, że stacje w Chałupkach czy w Raciborzu mogą tak źle się prezentować – przyznaje.
Pasjonaci liczą na prezydenta
Łukasz Bordo – prezes zarządu stowarzyszenia Śląski Ruch na Rzecz Rozwoju Kolei cieszy się, że Miasto zostanie właścielem dworca. – To już prawie pewne. Z rozmów z panem Lenkiem wiem, że samorząd chce jak najwięcej powierzchni dworca wygospodarować. Pozostaje temat zakresu remontu dworca. Czy samorząd będzie chciał go jedynie wyremontować, czy jednak zmodernizować. Nie ukrywam, że chciałbym aby przynajmniej w połowie obiekt odzyskał swoją dawną świetność. Dworzec powinien stać się wizytówką Raciborza – zaznacza prezes. Jego Ruch przygotował popozycję wizualizację nowego obiektu.
Jesienią zamierza w Raciborzu zorganizować imprezę promującą kolejowy transport. – Chcemy zachęcić ludzi, jak również przedsiębiorców, do korzystania z usług kolei. Na pikniku zaprezentują się przewoźnicy wraz ze swoim taborem – zapowiada Bordo. Na razie inicjuje akcję by na raciborskim dworcu stanął biletomat. Bo bilet na przejazd z Raciborza łatwiej jest kupić za czeską granicą, w Bohuminie niż w miejscowej kasie biletowej.
Mariusz Weidner
Co przejmie magistrat od PKP?
Budynek dworca (na zdjęciu w czerwonym kolorze) stanowi 2-piętrowy obiekt, częściowo podpiwniczony, składający się z 3 części. Na części środkowej (frontowej) poziomu parteru znajdują się pomieszczenia usługowe, sklepy, kotłownia oraz przejście do podziemnego tunelu, który prowadzi na perony. Na piętrze znajduje się poczekalnia dworcowa, kasy biletowe oraz ogólnodostępne WC. Części niższe budynku, zlokalizowane po bokach części środkowej i stanowią 3-kondygnacje (2-naziemne + piwnice).
Sonda nowin
Co należy zmienić na dworcu PKP w pierwszej kolejności?
Simona Wójcik z Wojnowic
Ogólnie nie jest najgorzej, tylko te graffiti na ścianach są brzydkie. Zaczęłabym zmiany od uruchomienia sklepu spożywczego, bo brakuje. W pobliskim Kauflandzie kolejki, a tu można byłoby na spokojnie coś kupić i zjeść.
Henryk Gałkowski z Tułowic
Estetykę trzeba poprawić. Wygląda jakby 40 lat nikt tu nic nie zrobił. Powinno być jak w Katowicach, komfortowo. Wiem, że Racibórz to nie Katowice, ale przynajmniej częściowo powinien się wzorować.
Michał Gazda z Pszowa
Pustostanami trzeba się zająć, żeby podróżni nie marzli na peronie tylko usiedli w ciepłej poczekalni. Przydałaby się jakaś kawiarenka, sklepik. Żeby tu wyglądało na miarę wieku, w którym żyjemy. Bo teraz jest tragedia.