Zranione dziecko już w łonie matki
Współcześni rodzice często starają się chronić swoje dzieci przed trudnościami, pozbawiając je przez to możliwości zmierzenia się z nimi i wypróbowania swojej skuteczności.
Takie „ćwiczenia” w przezwyciężaniu trudności są niezbędne do kształtowania wewnętrznej siły, aby w przyszłości móc radzić sobie z przeciwnościami losu. Pozytywne zranienia wzmacniają i są niezbędne dla zdrowego rozwoju. Dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Raciborzu Danuta Hryniewicz przypomina jednak, że istnieją i takie urazy, których nie powinien doświadczać nikt, a w szczególności małe dziecko. Do obszaru takich zranień, zaliczyć należy zaniedbywanie dziecka.
– Gdy mówimy o przemocy czy zaniedbaniu, to mamy na myśli dzieci już urodzone. Tymczasem historia życia części dzieci, to historia strat już od okresu prenatalnego, ponieważ pijąca czy paląca mama w ciąży przymusza swoje dziecko do picia lub palenia. A gdy w rodzinie są awantury i przemoc, to nienarodzone dziecko również je przeżywa. Takie zranienia powodują straty – utrudniają lub wręcz uniemożliwiają zdrowy rozwój – tłumaczy dyrektor Danuta Hryniewicz.
Jednak, tak jak w każdej rodzinie, również w tej, w której stosowana jest przemoc emocjonalna czy fizyczna bywają dobre momenty – dziecku czasami okazywana jest bliskość i czułość. Aby przetrwać, zachować dobry obraz rodziców wymazuje ono ze swej pamięci to co złe i zachowuje to co dobre. Dlatego nawet jeśli takie dziecko przebywa 10 lat w rodzinie zastępczej, nadal pamięta o swej rodzinie biologicznej i jest to najczęściej obraz wyidealizowany.
Było ciężko, ale było lepiej?
Zmiany będące efektem zaniedbania są głębokie, bardzo rozległe i trudne do usunięcia. W ich konsekwencji dziecko może utracić zdolność do komunikowania się, a tym samym do tworzenia więzi psychicznych. – Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, powielają wzór rodziny pochodzenia, gdyż środowisko, w którym funkcjonowały nie dało im szansy na tworzenia tych więzi. Konsekwencją bywa też rezygnacja z bycia dzieckiem – tłumaczy pani psycholog.
Nierzadko zdarza się, że do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego lub rodziny zastępczej trafia mały – dorosły, a więc dziecko, które sprząta, pierze, gotuje oraz dba o młodsze rodzeństwo. Ta nieadekwatna do wieku samodzielność jest wspierana przez rodzinę biologiczną. W nowej rodzinie, np. zastępczej, świat dziecka zostaje całkowicie zmieniony. Nie musi wykonywać obowiązków, na których dotychczas budowało swoje poczucie wartości. – Burzymy mechanizmy, które dotychczas pozwalały mu przetrwać, a to rodzi skutki psychologiczne. Podstawowym zadaniem rozwojowym dziecka jest zabawa – dziecko zranione „przymuszone” do powrotu bycia dzieckiem będzie się buntowało, opierało „Było ciężko, ale było lepiej. Wszyscy mnie słuchali” – tłumaczy pani psycholog pojawiającą się agresywną postawę wobec rodzica zastępczego.
Dlatego tak bardzo ważne jest, aby zwracać uwagę na zachowanie dziecka. To co było kiedyś w jego życiu, to kronika wypadków, przeżywanie tych wypadków oraz związane z nimi emocje zapisane w psychice. – Jeśli chcemy cokolwiek zmienić w teraźniejszości, to musimy oswoić przeszłość. Ważne żeby dziecko potrafiło patrzeć w nią bez strachu i wstydu. Należy poszukiwać odpowiedzi na pytanie, jak przeszłość wpływa na obecne życie i na budowanie poczucia wpływu na własne życie. To niekończąca się praca – tłumaczy dyrektor Danuta Hryniewicz, przypominając że nie ma dziecka, które przychodzi do rodziny zastępczej bez zranień.
Nie unikajmy dotyku
Mózg przechowuje doświadczenia nie tylko w pamięci poznawczej, ale również w pamięci emocjonalnej. Praca intelektualna także zależy od przeżywanych emocji. Każda sytuacja zawsze kojarzona jest z emocjami. Im więcej emocji pozytywnych tym więcej szans na zmianę, zapamiętanie i rozwój.
– Dorośli wychowujący dzieci uważają, że aby lepiej być przez nie zrozumiani powinni dużo mówić i tłumaczyć. Dla dzieci, szczególnie tam gdzie dotyczy to doświadczeń urazowych, najlepszym sposobem komunikowania się jest język niewerbalny – uważa pani psycholog, przypominając że rodzic powinien dawać przykład, a nie robić wykład.
Pamiętać też należy, że pierwszymi zmysłami dziecka są dotyk i wzrok, dlatego oddziaływania rodziców powinny od tego się rozpoczynać. Dzieci, które doświadczały przemocy fizycznej wymagają szczególnej ostrożności. Nie można jednak zupełnie unikać dotyku, inaczej wygaszony zostanie ten niezbędny do życia zmysł.
Rodzic – centrum decyzyjnym
Metody wychowawcze stosowane wobec dzieci, które nie posiadają traumatycznych doświadczeń, nie skutkują w przypadku dzieci skrzywdzonych. Nie działa np. nieokazywanie miłości, ponieważ przebywając w rodzinie dysfunkcyjnej doświadczyły tego na co dzień. Co więcej, takie zachowanie może pogłębiać zaburzenia psychiczne dziecka. – Kara ma swój skutek, gdy mamy poczucie wpływu na to, co robimy. Tymczasem dzieci zranione do kar są przyzwyczajone, a nawet na nie uodpornione. Bywa, że czasem się ich domagają: „Niech ciocia da mi karę i będzie po krzyku” – tłumaczy takie zachowania Danuta Hryniewicz.
Nie robi na nich wrażenia pozbawianie rzeczy lub dostępu do nich, np. do komputera. Nie przedstawiają dla nich większego znaczenia, gdyż wcześniej nigdy ich nie miały. Poza tym złą metodą jest wyzwalanie u siebie i u dziecka złości, która stawia je w znajomej z domu biologicznego sytuacji.
W nawiązaniu dobrych relacji pomocna może być znajomość historii, w szczególności życia emocjonalnego dziecka. Dzieci zranione np. unikają kontaktu wzrokowego. Podejmując rozmowę, koniecznie trzeba nauczyć dziecko patrzeć w oczy, inaczej nie będzie kontaktu, a więc i więzi.
– Największą jednak umiejętnością osób, które z dziećmi zranionymi się stykają jest odczytanie niezaspokojonych potrzeb dziecka. Ich zachowania nie pozostają bez wpływu na adaptację do warunków życia. Jeśli dziecko potrafiło się zaadaptować do trudnych warunków, to posiada także umiejętności na przystosowanie się do nowego życia. Po stracie rodziny biologicznej potrzebny jest jednak czas na oswojenie się i nawiązania więzi – mówi dyrektor Danuta Hryniewicz.
Nie należy też zapominać, że autorytetem zawsze musi być rodzic, który jest swoistym centrum decyzyjnym i opiekuńczym. To rodzic stawia granice, które dają poczucia bezpieczeństwa i zaufania do świata.
(ewa)