Sentymentalne spotkanie mistrzów
ZZA KULIS – Ryszard Wolny opowiada o wieloletniej znajomości z dawnym rywalem
Ghani Yalouzem – tego zawodnika, jak i stoczonej z nim walki finałowej Igrzysk Olimpijskich w Atlancie w 1996 roku, zakończonej magicznym zwycięstwem w budzącym podziw stylu, Ryszard Wolny nie zapomni do końca życia. Od tamtego czasu z francuskim zapaśnikiem raciborzanin widuje się przelotnie w czasie światowych turniejów. W ubiegłym tygodniu kadra Polski, której szkoleniowcem głównym jest Wolny zawitała do ojczyzny Yalouzem’a, co poskutkowało spotkaniem dawnych rywali, w czasie którego wspomnienia z igrzysk, mających miejsce 18 lat temu, wróciły niczym bumerang.
Z zapasów do lekkoatletyki
– To nie było nasze pierwsze spotkanie od czasów pamiętnych igrzysk w Atlancie. Jesteśmy dobrymi znajomymi, a przez jakiś czas nawet walczyliśmy razem w jednym z niemieckich klubów – zdradza portalowi nowiny.pl, Ryszard Wolny. – Ghani Yalouze, co prawda nie prowadzi już tak prężnej działalności na rzecz zapasów jak kiedyś, nadal ma jednak związek ze sportem, tyle tylko, że z lekkoatletyką. Jak pamiętam finałową walkę? Akurat niedawno, w czasie jakiejś konferencji, miałem okazję ją ponownie zobaczyć, a muszę przyznać, że nieczęsto wracam do swoich walk, ponieważ nie lubię ich oglądać. Dziś myślę, że konfrontację z Francuzem potraktowałem wtedy jako rewanż za to, że przegrałem z nim rok wcześniej w czasie mistrzostw Europy – przyznaje po niemal dwudziestu latach raciborzanin, który o finale z Atlanty mówi, że było to starcie „do jednej bramki”. – Zwyciężyłem 7:0, więc z pewnością można tak powiedzieć. Praktycznie ze wszystkimi zawodnikami, z którymi miałem przyjemność się wtedy zmierzyć wygrałem znaczącą różnicą punktową – wspomina Wolny.
Olimpijski potencjał
Szkoleniowiec nie kryje swoich wielkich nadziei, że w przyszłości któryś z raciborskich zapaśników powtórzy jego wyczyn i stanie na podium najważniejszej sportowej imprezy świata. – Jestem trenerem kadry narodowej, co nie zmienia faktu, że urodziłem się w Raciborzu, więc marzę o tym, aby któryś z trenujących tutaj zapaśników, najpierw – uzyskał kwalifikację do igrzysk, co jest niezmiernie trudne, a później, mając licencję w kieszeni, sięgnął po medal olimpijski – mówi z optymistycznym uśmiechem Ryszard Wolny i ocenia: – Uważam, że mamy takie możliwości. Naszą siłą są młodzi, ambitni zawodnicy: Arkadiusz Gucik, Dawid Ersetic, Grzegorz Wanke czy Mateusz Wolny, którzy właśnie rywalizują o wyjazd na kwietniowe mistrzostwa Europy. – Największe szanse mają na to Mateusz i Grzegorz; pierwszy w Pucharze Polski zajął drugie miejsce, natomiast w dopiero co zakończonym turnieju we Francji pokonał wszystkich Polaków, uzyskując srebrny medal, z kolei Grzesiek Wanke potwierdził świetną dyspozycję zwyciężając w Pucharze Polski – wymienia trener kadry narodowej i dodaje: – Miejmy tylko nadzieję, że nie doznają żadnej kontuzji. To bezsprzecznie największa zmora zapaśników. Liczne urazy nękają szczególnie Mateusza – jest po dwóch operacjach, i oby na tym zakończyły się jego problemy ze zdrowiem – kończy mistrz olimpijski.
N.a