Siostry proszą radnych o pomoc
Pomimo miejskiego zgiełku na zewnątrz, w zabytkowych wnętrzach panuje cisza i spokój. Tak zapewne każdy wyobraża sobie życie w domu, który stworzony został z myślą o osobach przewlekle psychicznie chorych. Jednak i w prowadzonym przez ss. Maryi Niepokalanej DPS św. Notburgi w Raciborzu trzeba radzić sobie z wieloma problemami. To właśnie nimi dzieliła się z członkami komisji zdrowia rady powiatu, kierująca placówką siostra dyrektor Stefania Seidel.
Dom św. Notburgi zamieszkiwany jest przez 170 osób, w tym około 50 – 60 mężczyzn i blisko 120 kobiet.
– Nasz dom przeznaczony jest dla ludzi, którzy wymagają całodobowej opieki. Około 50 mieszkańców jest przewlekle chorych i nie jest w stanie opuścić łóżek lub porusza się na wózkach inwalidzkich. Dlatego bardzo ważna jest dbałość o takie osoby. Mamy dziś do dyspozycji dobry sprzęt: łóżka ortopedyczne, materace przeciwodleżynowe, które pomagają w utrzymaniu osób leżących w możliwie najlepszej dyspozycji – mówi siostra dyrektor.
Mieszkańcami opiekuje się 11 pielęgniarek, przychodzi na wizyty też dwóch lekarzy. Poza tym od półtora roku opiekę psychiatryczną nad mieszkańcami sprawuje specjalista, który musi dojeżdżać aż z Wodzisławia. – Problem pojawia się, gdy trzeba umieścić naszych podopiecznych w zakładzie psychiatrycznym. Wysyłamy ich tam bardzo rzadko, ponieważ pan doktor stara się leczyć na miejscu. Trudno jednak poradzić sobie, kiedy nasilają się np. objawy schizofrenii, a pacjent odmawia przyjmowania leków – tłumaczy s. Stefania Seidel.
Podobnie jak większość mieszkańców powiatu, podopieczni Domu Św. Notburgi mają trudność z dostaniem się do lekarzy specjalistów. We znaki dają się kolejki m.in. do ortopedy. Pacjenci psychicznie chorzy nie rozumieją, że trzeba poczekać.
Nie muszą natomiast korzystać z przychodni fizjoterapeutycznych, ponieważ wszystkie zabiegi wykonywane są na miejscu. Czterech rehabilitantów zatrudnionych przez placówkę może spokojnie wykonywać swą pracę zgodnie z zaleceniami lekarza specjalisty. – Pomimo ogromnego zainteresowania, nie świadczymy już usług na zewnątrz. Zerwaliśmy umowę z NFZ, ponieważ do rehabilitacji musieliśmy miesięcznie dokładać 5 – 6 tys. zł, a nasi mieszkańcy byli odsunięci na bok – przyznaje s. Stefania Seidel.
Opłata miesięczna za pobyt mieszkańca w Domy św. Notburgi wynosi 2546 zł i należy do najniższych ponoszonych w domach pomocy społecznej. – Mamy przypadki, że ktoś ma tak niską emeryturę, że nie starcza jej na leki. Wtedy my za nie płacimy – dodaje.
Osoby przebywające w placówce, zwykle nie posiadają wysokich świadczeń emerytalnych lub rentowych. Dlatego różnice w odpłatności za dom najczęściej pokrywa OPS. – W pierwszej kolejności powinna to być rodzina, ale większość mieszkańców pochodzi z środowisk, które nie mogą sobie pozwolić na opłacanie pobytu swoich bliskich. Wręcz przeciwnie, gdy pensjonariusze domu otrzymują pieniądze, to rodzina przyjeżdża by je zabrać. Czasem musimy bardzo się narazić, by osobom tu mieszkającym pozostały chociaż pieniądze na leki – tłumaczy s. Stefania Seidel.
Od ubiegłego roku, w koszty pobytu mieszkańców DPS nie może wliczać nakładów ponoszonych na remonty. Dlatego jego działalność ogranicza się do podstawowych funkcji, które musi spełniać. Obecnie jednak konieczne jest poszerzenie bramy wjazdowej do placówki od ul. Głowackiego, aby umożliwić dojazd straży pożarnej. Pomoc zadeklarowało w formie dotacji starostwo, a także miasto.
(ewa)