Gimnazjaliści pomagają Ukrainie
Szkołę łączą bliskie kontakty z ukraińskimi kolegami. Delegacja uczniów i nauczycieli przebywała w kraju targanym tragicznymi wydarzeniami. W G3 zorganizowano akcję pomocową dla poszkodowanych na Majdanie.
Serce dla Ukrainy
Oglądam relacje z tego, co się dzieje na Ukrainie i od razu myślę o tych wszystkich ludziach, którzy podczas naszego ubiegłegorocznego pobytu w tym kraju okazali nam życzliwość i serce. Niczym klatki w filmie wracają do mnie obrazy tamtych dni.
Oczy Julii
Pociąg relacji Warszawa – Kijów dojeżdża do stacji końcowej. Z wielką niepewnością, obawami i stereotypami w głowie o wschodniej Europie, wpatrujemy się w przemykające w oknie pierwsze obrazy ukraińskiej stolicy. Jesteśmy gotowe do wyjścia. W ręce nerwowo trzymam kartkę z napisem: „Dyzio Gimnazjalista”. To właśnie dzięki niej ma nas rozpoznać Oleg, dziennikarz z Narodowej Unii Dziennikarzy Ukrainy. Pociąg z piskiem zatrzymuje się. Przed drzwiami grupa ludzi zaczepia każdego wychodzącego z pociągu. Pytają o bilety, oferują pomoc w przenoszeniu bagaży. Nie reagujemy, szukamy dziennikarza z kartką. Jest. Z tłumu uśmiecha się do nas młody chłopak w pomarańczowym sweterku. Wymianiamy kilka zdań w j. angielskim, potem przechodzimy na ukraiński, jest dla nas zrozumiały, więc robi się swojsko. Oleg bierze nasze bagaże. Nie przerażają go 4 walizki, nie przyjmuje tłumaczeń, że damy radę. Jedziemy na Chreszczatyk do siedziby Narodowej Unii Dziennikarzy Ukrainy. Z okna samochodu obserwuję ulice. Miasto duże, o pięknych, historycznych zabytkach, choć wymagające renowacji, ulice szerokie, ale zakorkowane. Jedziemy wolno, korki pozwalają przypatrzeć się mieszkańcom z bliska. Zabiegani, biedni. Z tym obrazem kontrastują kolorowe wystawy sklepowe, krzyczące bilboardy znanych europejskich firm, zasłaniające m.in piękne elewacje niektórych kamienic. Piękne limuzyny z czarnymi szybami przemykają tuż obok nas. Kierowca taksówki tłumaczy, że to też jest Ukraina, choć dla wielu niedostępna. Moją uwagę zwracają duże plakaty z portretem Julii Timoszenko, pełnej zadumy i refleksji. Często pod nimi leżą żywe kwiaty, jakby przypominały, że ludzka pamięć nie jest ulotna. Jej wzrok przeszywa, wzbudza jakąś głęboką refleksję, niepokój.
Młodzi chcą innego życia
Dojeżdżamy do Chreszczatyku. Wita nas wiceprezes stowarzyszenia Siergiej Tomilenko. Młodzi dziennikarze z Gruzji i Ukrainy dzielą się tym, o czym piszą w swoich gazetach. Opowiadają jak na własnej skórze doświadczają czym jest korupcja, niesprawiedliwość społeczna, widzą to w szkole, w pracy swoich rodziców, w ich środowiskach. Z ich wypowiedzi bije niesamowita dojrzałość w myśleniu oraz determinacja, by coś z tym zrobić. Pytają nas, jak wyglądała polska droga do demokracji, jak nasze życie się zmieniło po Okrągłym Stole w 1989 r. Opowiadam o możliwościach, które zostały nam stworzone dzięki wejściu do Unii Europejskiej. Co się zmieniło dla mnie, dla mojej rodziny, szkoły. Jestem pod wrażeniem świadomości politycznej tych młodych ludzi, którzy są w wieku moich gimnazjalistów. Po spotkaniu jesteśmy zaproszeni na długi spacer po Kijowie. Oleg z dumą pokazuje plac Niepodległości – Majdan, gdzie centralne miejsce zajmuje kolumna z Berehynią, czyli ze słowiańską boginią Ukrainy. Natomiast moją uwagę przykuwa przepiękna Złota Brama, Oleg opowiada, że jest ona związana z polskim królem, Bolesławem Chrobrym, o nią podobno wyszczerbił swój miecz, zwany Szczerbcem. Spacerując po Majdanie w ciepłym, kwietniowym słońcu młody dziennikarz z Gruzji opowiada swoją historię, kiedy jako nastoletni chłopak musiał razem z rodziną uciekać w góry, bo zaczęła się wojna rosyjsko-gruzińska. Wtedy nie chodzili do szkoły, więcej szczegółów nie chce opowiadać. Oleg zaprowadza nas pod siedzibę prezydenta Janukowicza, nie można podejść bliżej, ponieważ widzimy grupę protestujących ludzi. Jest głośno, nerwowo, nieprzyjemnie. Oleg mówi, że zawsze ktoś tu protestuje. Odchodzimy. Podziwiamy pomnik założycieli Kijowa, Sobór Mądrości Bożej. Robimy wspólne zdjęcia, poznajemy się bliżej, wymieniamy się mejlami, planujemy dalszą współpracę. Czujemy więź.
Solidarni z Ukrainą
Mija niecały rok od tych wydarzeń. Oglądam w telewizji czwartkową noc w Kijowie i płonący Majdan. Znajome zabytki są nie do poznania, wokół barykady, płonące pochodnie. Te miejsca są żywymi świadkami przelanej krwi, ofiarności i determinacji zwykłych mieszkańców Ukrainy o wolność i autentyczną demokrację. Patrzę na zdjęcia poległych, ogarnia mnie ogromny smutek i szacunek dla tych ludzi. Zastanawiam się, co się dzieje z naszymi znajomymi dziennikarzami na Chreszczytaku. Dzwonię do pani Agnieszki ze Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w Warszawie. Dowiaduję się, że w siedzibie Narodowej Unii Dziennikarzy Ukrainy jest punkt medyczny, że potrzebują lekarstw, pomocy finansowej, a przede wszystkim pisania prawdy o tym, co się dzieje na Ukrainie. Wysyłam mejle do Kijowa ze słowami otuchy, zapewniam o wsparciu i pamięci, zastanawiam się, co można jeszcze zrobić. Dowiaduję się w szkole, że nasz dyrektor był w niedzielę na wiecu poparcia dla zmagającej się z reżimem Ukrainą, który odbył się pod kolumną Zygmunta w Warszawie. To ułatwia sprawę, przedstawiam ją redakcji szkolnego czasopisma „Dyzio Gimnazjalista”, ta postanawia zorganizować zbiórkę na rzecz pomocy dla Ukrainy. Akcja rozkręca się, redaktorzy szukają pomysłów, wykonują plakaty, ulotki, a wszystko pod hasłem „Serce dla Ukrainy”. W środę cała społeczność szkolna naszego gimnazjum solidaryzuje się z Ukrainą podczas apelu. Mam nadzieję, że działania te pokrzepią serca naszych sąsiadów ze wschodniej granicy zgodnie z myślą, że gdy pali się dom sąsiada, nie można pozostać bezczynnym.
Ewa Koczwara
nauczycielka Gimnazjum nr 3 w Raciborzu