Bożydarze Nosaczu opamiętaj się!
List do redakcji
W Nowinach Raciborskich z 25.02.2014 Bożydar Nosacz odgryza się Arturowi Wierzbickiemu. Zacznijmy od początku. Bożydar Nosacz zarzucił radnym powiatowym, że ich posiedzenia trwają za krótko, nawet 45 minut. Wierzbicki jest radnym powiatu raciborskiego. Bronił członków rady powiatu i opisał czym się radni zajmują. Posiedzenia rady są poprzedzane pracami w komisjach; zaś materiały na posiedzenia rady są bardzo dobrze przygotowane, radni też i mogą szybko przegłosować problemy. To Bożydara Nosacza nie przekonało, nadal twierdzi, że radni powiatowi „w 45 minut odbębniają sesję i pobierają za to sowite wynagrodzenia”. Pan Bożydar najwyraźniej byłby tylko wtedy usatysfakcjonowany, gdyby sesje rady trwały chociażby 3 godziny, a jeszcze lepiej, gdyby debatowano np. przez 12 godzin. Za bardzo dawnych czasów, których Nosacz nie może pamiętać, był w Polsce działacz partyjny Władysław Gomółka. Będąc I Sekretarzem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej potrafił na posiedzeniach Komitetu Centralnego przemawiać i przez 8 godzin. Obrady KC trwały czasami trzy dni. Nie ze względu na debatowanie nad ważnymi problemami, ale np. na temat konieczności odpowiedniego oddziaływania na bydło mleczne, aby krowy dawały więcej mleka niezbędnego dla wyżywienia klasy robotniczej i pracującego chłopstwa. Takie obrady Panu Bożydarowi by się podobały? Że zagrywam nie fair? Stosuję tę samą metodę, jak Nosacz.
Jednak główne uderzenie Bożydara Nosacza idzie dalej: powiaty są zbędne i należy je zlikwidować. Niezbyt liczne, wg Nosacza, zadania starostwa należy przekazać gminom i wtedy Polska zaoszczędzi 2,5 miliarda złotych. Pana Bożydara jako obywatela strasznie frustruje istnienie powiatów i starostw. A utrzymywanie tych organów wynika jakoby z egoistycznych interesów partyjnych. Rada powiatu raciborskiego składa się z 23 osób. Na podstawie list partyjnych do rady dostało się 8 osób (7 z PO i 1 z PiS), pozostali radni zostali wybrani z list społecznościowych. Czy jedna trzecia „partyjnych” radnych jest w stanie zdominować pracę rady? Sądzę, że w pozostałych powiatach sytuacja jest podobna. Zatem przesadne wydają się wywody pana Bożydara w tym zakresie.
Jednak najistotniejsza wydaje mi się jedna rzecz: myśmy to wszystko już raz przerabiali! Nosacz jest za młody i nie wie, że w 1975 r. zlikwidowano w Polsce powiaty. Uznano je – podobnie jak pan Bożydar – za zbędne ogniwo pośrednie. Obywatele mieli swoje sprawy załatwiać w gminach. Ażeby ponadto „przybliżyć władzę do ludu” utworzono 49 województw w miejsce dotychczasowych 17. W wyniku tych „ułatwień” obywatele, mimo poszerzenia uprawnień gmin, dla załatwienia wielu spraw zamiast do starostwa w Raciborzu jeździli teraz do wojewódzkich Katowic. W ciągu kilkunastu lat istnienia tego uproszczonego, dwustopniowego sytemu administracji publicznej, działającego tak blisko obywateli, władze doszły do wniosku, iż trzeba jednak sytuację uzdrowić. W 1990 r. utworzono urzędy powiatowe, bo jakoś niezręcznie wydawało się przywrócenie starostw. Jednak już za nowej władzy z dniem 1 stycznia 1999 r. zdecydowano się na przywrócenie w Polsce powiatów, na czele których stanęli starostowie.
Panie Bożydarze, nie warto nawoływać do ponownej reorganizacji administracji przez likwidację powiatów. Historia (i doświadczenie ludzi trochę starszych) wykazuje, że nie przynosi to nic dobrego. Proszę zajrzeć do dawniejszych numerów NR, kiedy Pańscy koledzy psy wieszali na decydentach, którzy w sprawach paszportowych kazali jeździć do Rybnika, a potem do Wodzisławia. Aha, dodam, że nie jestem radnym powiatu ani pracownikiem starostwa.
Paweł Newerla