Pierwszy zlot fanów KANAŁU
Inwestycja warta miliardy euro stworzy kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy
Poseł Chmielowski z SLD przedstawił w Raciborzu 5 marca co należy robić by idea budowy kanału Odra – Dunaj wyszła ze sfery marzeń do fazy realizacji.
Odra – Łaba – Dunaj – ten kanał w kontekście Raciborszczyzny to praca, pieniądze i rozwój gospodarczy. Batalia o jego budowę toczy się na szczeblu rządowym i forum unijnym. W staraniach o inwestycję Polacy znacznie ustępują Czechom, dla których budowa wodnego korytarza jest priorytetem państwowym.
Tematem zainteresował się poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Piotr Chmielowski. Do partii Leszka Millera trafił w trakcie obecnej kadencji Sejmu, bo startował do niej z list Ruchu Palikota. To polityk z Mikołowa, który na poważnie zajął się tezami głoszonymi od wielu lat przez Stanisława Staniszewskiego, inżyniera, który zaprojektował Polder Buków. Staniszewski jest stałym gościem na Raciborszczyźnie, namawiał do zainteresowania sprawą budowy kanału radnych powiatowych, odwiedza cyklicznie prezydenta Lenka. Znalazł tu zwolenników – stowarzyszenie Nasze Miasto określa się mianem fanów kanału. Ale moc sprawcza działaczy z Raciborza jest niewielka w porównaniu z możliwościami posła na Sejm RP. Choć Chmielowski to polityk opozycji to nie ustaje lobbować za budową drogi wodnej i temu służyło spotkanie w Raciborzu, na które zaprosił lokalnych samorządowców. W nowego propagatora nadodrzańskiej idei wierzy m.in. Piotr Macha, kapitan żeglugi, mieszkaniec Kuźni Raciborskiej. Cieszy go, że ktoś na szczeblu parlamentarnym podjął temat, bo dotąd politycy tej rangi go omijali.
Chmielowski przedstawił w Raciborzu argumenty za stworzeniem korytarza transportowego za pieniądze Unii Europejskiej. Według niego inwestycja pochłonie ponad 9 mld euro, ale 8 z nich wyda Bruksela, a po polskiej stronie będzie trzeba zabezpieczyć tylko 15% kosztów. Poseł podał co musi zrobić rząd Donalda Tuska by w temacie kanału odrzańskiego coś zaczęło się dziać. Zacząć trzeba od wykonania tzw. studia wykonalności projektu i wpisania się z inwestycją w Strategię Rozwoju Korytarzy Transportowych Unii Europejskiej. Samorządom przypadłyby w obowiązku stosowne zmiany w planach przestrzennych ale przede wszystkim pełne wsparcie projektu. Tu jednak pojawia się wątpliwość, bo mimo tego, że spotkanie z Chmielowskim odbyło się w magistracie, to zabrakło na nim najwyższych urzędników. Magistrat reprezentował Stanisław Mrugała odpowiedzialny za zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Z samorządowców obecni byli burmistrz Kuźni Raciborskiej Rita Serafin i wójt Lubomi Czesław Burek. Pojawili się czterej radni miejscy: Franciszek Mandrysz, Dawid Wacławczyk, Michał Fita i Robert Myśliwy. Liczna była za to delegacja z Kędzierzyna-Koźla, któremu bardzo zależy na rozwoju żeglugi po Odrze, ma nawet w urzędniczej strukturze pełnomocnika prezydenta miasta ds. Odry.
Polityk SLD wskazał też obowiązki po stronie obywateli – trzeba umożliwić dostęp do wykonania inwestycji w pasie przyrzecznym. To nie takie proste jak się wydaje, bo wystarczy przypomnieć problemy jakie pojawiły się z wykupem ziemi od rolników gospodarujących na terenie przyszłego Zbiornika Racibórz. Sprawy ciągnęły się latami, chodziło m.in. o pieniądze, których skąpił inwestor.
Z prezentacji przygotowanej przez Chmielowskiego wynika, że przy potencjale przewozowym kanału Odra – Dunaj szacowanym na 80 mln ton rocznie będzie przynosił co 12 miesięcy około 1 mld euro. To oznacza, że gdyby inwestycja była przedsięwzięciem komercyjnym to zwróciłaby się już po 10 latach.
Nowy korytarz wodny oznacza zapotrzebowanie na ludzi do pracy, w samym projektowaniu wzięłoby udział kilkuset inżynierów, a przez cztery lata pracowałyby nad jego budową dziesiątki tysięcy ludzi. – Rozwój przemysłu stoczniowego doprowadziłby do stworzenia w rejonie kanału 35 tys. miejsc pracy – uważa poseł SLD. Kolejne etaty pojawiłyby się w otoczeniu tej infrastruktury, m.in.: systemie edukacji, hotelach i turystyce.
– Dopóki będę posłem, będę nagabywał w sprawie budowy kanału – zadeklarował Chmielowski w Raciborzu. Od obecnego na spotkaniu przedstawiciela ministerstwa infrastruktury i rozwoju („wywołał go do tablicy” Robert Myśliwy, bo gość z Warszawy tylko przysłuchiwał się dyskusji) można było usłyszeć, że rząd ma przychylne nastawienie do inwestycji, bo będzie miała pozytywny wpływ na wyciągnięcie z zapaści żeglugi śródlądowej. Wypowiedział się również Josef Tobola reprezentujący urząd nadzorujący drogi wodne w Republice Czeskiej. – Budowa kanału da perspektywę utworzenia na terenie naszego państwa 60 tys. miejsc pracy. To olbrzymia szansa by zatrzymać obywateli przed emigracją, bo jak nie znajdą pracy na miejscu to wyjadą za nią – podsumował Czech.
(ma.w)
Dawid Wacławczyk, radny miejski, NaM
Idea jest świetna, stowarzyszenie NaM jest fanem kanału, ale choć chcemy pomóc to rząd musi być pierwszy w działaniu.
Janusz Gałązka, SLD
Kanał musi znaleźć się we wszystkich możliwych strategiach rozwoju. Gdzie były do tej pory rządzący? Więcej dla sprawy zrobił jeden Stanisław Staniszewski niż wszyscy politycy razem wzięci.
Paweł Macha, kapitan żeglugi śródlądowej
Kanał będzie przynosił zyski z opłat za korzystanie z niego. Ostatnio płynąłem z Zatoki Perskiej do USA przez Kanał Sueski. Przepłynięcie nim kosztowało 95 tys. dolarów.
Piotr Chmielowski, SLD
Kandydujący do Parlamentu Europejskiego muszą zobowiązać się w swoich programach do starań o budowę kanału, o wpis inwestycji do strategii unijnej. Inaczej ich działania należy traktować jako sabotaż.
Stanisław Staniszewski, projektant Polderu Buków
Trzeba wymusić na rządzie zajęcie się problemem. Już za czasów RWPG, z akceptacją Związku Radzieckiego, wszyscy byli za budową kanału.