Piórem naczelnego
Mariusz Weidner - Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Uprzejma, starsza pani zaoferowała mi w sklepie, że przepuści mnie w kolejce przy kasie. Miałem przy sobie trzy czekolady i konserwę rybną więc wyglądałem skromnie jak na klienta marketu. Wyjaśniła, że jest na spacerze i nigdzie się nie śpieszy. Ja z racji młodszego wieku i małych zakupów wydałem się jej kimś, komu musi zależeć na każdej minucie życia prowadzonego w tempie galopu. Podziękowałem i grzecznie odmówiłem ale pomyślałem sobie, że tak postrzegają współczenych ludzi w wieku produkcyjnym ci, którzy cieszą się jesienią ziemskiej egzystencji. Dla nich spacer po dyskontach to często forma spaceru z licznymi atrakcjami w postaci koszowych promocji, gdzie trafić można na klasykę literatury i kiszone ogórki ułożone niemal obok siebie. Wróciłem pamięcią do zakupów z dzieciństwa, tych z długimi kolejkami pod spożywczym na Opawskiej. Otwierano tam tylko drzwi wejściowe i wydawano klientom ledwie po dwie sztuki kawy arabiki na głowę. Ludzie przychodzili całymi rodzinami, zwoływali znajomych żeby dostać więcej. Stąd i ja, jako uczniak podstawówki też stawałem z matką czy sąsiadką udając amatora ziaren kawy. Każda próba przeskoczenia choćby o miejsce w tej kolejce kończyła się awanturą. Pewnie dlatego do dziś zostały mi opory do korzystania z takich kolejkowych skrótów. Co ciekawe, wtedy, choć w kolejce stało się niemiłosiernie długo, to zdenerowania czy irytacji (o ile trzymało się kolejność) nie pamiętam, a teraz potrafimy psioczyć, że 5 minut to już za długo. Szanujmy co mamy, bo wystarczy powspominać, a okaże się, że gorzej to było, a nie jest.