Stop celebrytom i nieudacznikom
Wybory do Parlamentu Europejskiego
Za wiele spraw można Unię Europejską cenić, ale i powodów by jej nie znosić jest sporo. Skoro jednak w niej jesteśmy to powinniśmy twardo walczyć w jej instytucjach o polskie interesy. Nie tylko te geopolityczne, których zwykli obywatele na co dzień nie czują, ale także zwyczajne i równie ważne. Mam na myśli na przykład dobro polskich rodzin, zabieganie o miejsca pracy, nasze prawa obywatelskie i konsumenckie. Czy tego chcemy czy nie, one w coraz większym stopniu rozstrzygają się w Parlamencie Europejskim.
Po co głosować, powie ktoś, skoro o wszystkim i tak decyduje Angela Merkel? Otóż po pierwsze nie o wszystkim. A po drugie, gdybyśmy parę takich swoich Angeli mieli w europejskich instytucjach, to nasze sprawy w Brukseli i Strasburgu miałyby się dużo lepiej. Unijne urzędy to bowiem nie oaza dla naiwnych euroentuzjastów, ale dla twardo stąpających po ziemi fachowców. Ale nie takich fachowców, którzy omamieni dietami w euro i bezpłatnymi drinkami w klasie biznes zapomnieli „skąd ich ród”. Mam na myśli ludzi, którzy mają mądrość i odwagę by humanistyczne, europejskie wartości konfrontować z polską racją stanu i dobrem polskich obywateli.
Dlatego namawiam, abyśmy zagłosowali w wyborach do PE na przekór naszym politykom, którzy robią wiele, aby nas do głosowania zniechęcić. Umieszczają na listach wyborczych celebrytów lub zasłużonych emerytów politycznych, kłują w oczy pazernością na unijną kasę, przenoszą na unijny grunt krajowe jatki, wywołują po pijaku awantury na lotniskach, nie pozwalają nam głosować przez internet czy wreszcie niewiele robią, aby wytłumaczyć Polakom czym jest PE i skuteczna unijna polityka. Może sami nie wiedzą?
Chcąc uzupełnić tę lukę informacyjną (oczywiście na miarę naszych skromnych możliwości), rozpoczynamy na naszych łamach cykl publikacji na temat Parlamentu Europejskiego i jego roli we współczesnej Europie. Gwarantujemy dużo solidnej wiedzy podanej w przystępny sposób. Zastrzegamy, że nikt nam za to nie płaci. Nie gwarantujemy jednego: że nasze partie i ugrupowania zdobędą się na myślenie kategoriami Polski, a nie swoich partyjnych interesów, czyli że wystawią w tych wyborach fachowców, a nie ofermy (w nagrodę czy z chęci pozbycia się ich w kraju). Będziemy śledzić i informować jak politycy sobie poczynają w tym względzie. W końcu to nie ostatnie wybory w tym kraju i odpowiedni rachunek będzie można im wystawić.
Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie znaleźć w naszym kraju 51 mądrych ludzi, z których Polska będzie miała w Strasburgu pożytek. Spróbujmy ich odszukać na listach wyborczych.
Arkadiusz Gruchot