Co się liczy w kulturze? Dotacje z urzędu
Niemal identyczny jak przed rokiem podział pieniędzy na działania kulturalne
10 podmiotów otrzyma pomoc finansową od samorządu w 2014 roku. Najwięcej przypadnie stowarzyszeniu Źródło, najmniej fanom bluesa.
22 tys. zł prezydent Mirosław Lenk przyznał zespołom tanecznym Aldony Krupy-Gawron, głównie na organizację festiwalu Śląsk kraina wielu kultur, na który zjeżdża się do miasta wielu gości z zagranicy. 15 tys. zł posłuży stowarzyszeniu Drengowie znad Górnej Odry na kolejną edycję Festiwalu Średniowiecznego, obfitego w bitewne pokazy, który tym razem ma się odbyć w Oborze. Po 7 tys. zł trafi na imprezy kojarzone z radnymi opozycji: podróżnicze Wiatraki Dawida Wacławczyka i religijny Spotkałem Pana wspierany przez Michała Fitę. Wszystkie te kwoty nie uległy zmianom w stosunku do poprzedniego roku. Więcej niż wtedy otrzyma stowarzyszenie Pomocna dłoń firmujące chór Bel Canto – zamiast 3 będą to 4 tys. zł. Tysiąc złotych straciła osiedlowa Aura, której musi wystarczyć 2,5 tys. zł.
W 2013 r. magistrat dołożył się do sfinansowania imprez upamiętniających postać nauczyciela Aleksandra Orłowskiego oraz festiwalu głuchych. Ani Uniwersytet III Wieku ani Stowarzyszenie Promyczek Nadziei nie znaleźli się na tegorocznej liście dotacji. 10-tkę wybrańców samorządu uzupełniają PWSZ oraz organizatorzy cyklu koncertów bluesowych.
O komentarz do wyników konkursu na granty kulturalne poprosiliśmy radnego miejskiego Dawida Wacławczyka, który w tej kadencji jest najaktywniejszy w tematyce kulturalnej. – Powtarzam to co roku, że pieniędzy na tę sferę aktywności miejskiej jest za mało. 10 podmiotów rywalizuje o kwotę niższą od tej, którą w budżecie miasta rezerwuje się na imprezę organizowaną przez radnego koalicyjnego (chodzi o memoriał starażacki Stanisława Borowika). Chwała samej imprezie, ale krytyka dla systemu wsparcia kultury przez samorząd. Więcej pieniędzy trzeba dołożyć do jednej, przynoszącej straty rewii tanecznej w RCK niż można maksymalnie uzyskać od miasta w konkursie grantowym. Więcej niż cała pula do podziału w kulturze kosztuje jeden dzień organizacji Dni Raciborza, gdzie urzędnicy zlecają całą imprezę firmom. To nieporozumienie i wyraz braku szacunku dla organizacji starających się o pomoc - powiedział nam rajca, prezes stowarzyszenia Nasze Miasto.
(ma.w)