List do redakcji
Odpowiedź, w nawiązaniu do artykułu: „Jak się kiedyś w Borucinie ubierali”, który ukazał się w Nowinach Raciborskich, dnia 04 marca 2014r., nr 9 (1142).
Z zaciekawieniem przeczytałem materiał prasowy autorstwa Marcina Wojnarowskiego, o różnicach w strojach ludowych na Raciborszczyźnie, bardzo mnie cieszy fakt, że sprawy tradycji, obyczajów, czy strojów ludowych wzbudzają zainteresowanie lokalnych mediów. Autor odnosi się do reakcji czytelniczki Felicji Adamietz, jakie wywołała u niej fotografia nadesłana do redakcji nowin przez Miejski Ośrodek Kultury w Krzanowicach. Na przesłanej fotografii widzimy Anetę Wojak, która jest ubrana w tradycyjny morawski strój ludowy (sesja zdjęciowa w Chuchelnej). Zdaniem Felicji Adamietz, osoba na zdjęciu jest ubrana niewłaściwie, zarzuty dotyczą butów i spódnicy. Pani Adamietz twierdzi, że w strojach boruckich nie spotykano butów wiązanych i spódnic plisowanych. Poniżej przedstawiam informacje, że jest zgoła inaczej i pani Adamietz się myli.
„Panna ubierała się w tradycyjny czarny strój śląski – uszyty specjalnie na tę okazję z jedwabiu lub aksamitu. Spódnica, zwana mazelonką, była plisowana; na nią z przodu zakładano biały lub zielony, kwiecisty fartuch z atłasu. Górna część stroju, zwana kocybajką lub jupką, była z tego samego materiału co spódnica. W komplecie stanowiło to tzw. ancug. Do tego stroju pani młoda zakładała zawsze czarne pończochy i czarne niskie buty. Na głowę zakładano jej szeroki z przodu, a nieco niższy z tyłu mirtowy wianek, zwany na badanym obszarze wińcym z kokotkiem”.
Pragnę dodać, że strój ten był później wykorzystywany przez całe życie na szczególnie ważne uroczystości, czy to rodzinne, czy inne święta, i po śmierci w tym stroju osobę kładziono do trumny. Strój raciborski z borucińskim czy krzanowickim, różnił się tym, że raciborski był bardziej kwiecisty, a na głowach noszono kwietne wianki, w Borucinie i Krzanowicach nie noszono kwietnych wianków, tylko wianek z merty do ślubu. Z reguły ancug do ślubu był koloru czarnego, ale zdarzały się też ancugi w innych kolorach: zielony, niebieski czy brązowy.
Kobiety nosiły chusty na głowie i ramionach. W okresie letnim cienką, tzw. szpigel, grubą chustę, hytą w okresie zimowym. Im więcej chusta miała frędzelków i wiązań, tym była bogatsza i paradniejsza.
Buty noszono różnego rodzaju, od czarnych niskich butów, zapinanych na jeden pasek, po buty do kostek i powyżej kostek (kozaczki), które były wiązane sznurówkami.
Spódnice plisowane noszono tylko odświętnie, na co dzień ubierano się w zwykłe proste spódnice. Przechowywano je w specjalnych skrzyniach, nazywanych truchłami, specjalnie związane, żeby zachować elegancki plis na spódnicy. Fartuchy ( fortuchy) przed wojną były tkane, natomiast po wojnie spotykano też malowane.
Mężczyźni zwykle ubierali się w czarny garnitur, ale bardziej eleganccy panowie zakładali tzw. gerok, wydłużoną marynarkę aż do kolan, oraz schwalbenschwarz, frak, który z tyłu miał dwa wydłużone pasy, aż do kolan.
Zapraszam autora artykułu i Panią Felicję Adamietz do Izby regionalnej, która mieści się w DK Borucin. Posiadamy tam, m.in. dużą kolekcję strojów ludowych. Na załączonych zdjęciach przedstawiam tradycyjne stroje śląskie, charakterystyczne dla miejscowości Borucin czy Krzanowice.
Informacje na temat ubioru zaczerpnąłem z książki „Wierzenia zwyczaje i obrzędy. Folklor pogranicza polsko-czeskiego”, Kornelii Lach, oraz od Pani Anny Hajduczek-Kudeli i moich rodziców Gertrudy i Józefa Wasiczek.
Z wyrazami szacunku
Marian Wasiczek, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Krzanowicach