Prywatna ruina to prywatna sprawa
Przy ul. Tylnej, tuż przy krzanowickim rynku, stoi gospodarstwo, którego stan techniczny budzi obawy i niepokój mieszkańców. W ich imieniu apelowała w radzie miejskiej radna Łucja Basista.
– Jeszcze trochę i to się może zawalić. Czy ktoś coś w tym temacie robi? – pytała burmistrza. Radna ostrzegała, że na posesji jest niebezpiecznie, w dachu są dziury, widok jest fatalny, co rzutuje na okolicę centrum, a dostęp do nieruchomości nie jest w żaden sposób odgrodzony. Manfred Abrahamczyk odpowiedział, że na prywatnym terenie gmina nie ma prawa ingerować. Tym bardziej kiedy właściciele nieruchomości żyją i mają do niej pełne prawo. Radna Basista proponowała aby urzędnicy spróbowali pomóc osobom władającym obecnie gospodarstwem. Radny Tadeusz Kulesza wtrącił pomysł żeby sąsiedni Bank Spółdzielczy wspomógł popadającą w ruinę nieruchomość. Był to jednak kolejny żart radnego. Burmistrz przyznał, że ze strony gminy była wyciągnięta ręka, lecz ze względu na trudny charakter właścicieli domu trudno o konstruktywne działanie. Według informacji urzędników, mieszkańcy domu przy ul. Tylnej, kiedyś byli zainteresowani sprzedażą domu, lecz nie wiedzą ile ich nieruchomość jest warta i dlatego przy próbach takich rozmów dochodzi do nieporozumień, a nawet sprzeczek.
Wiceburmistrz Andrzej Jelonek opowiedział jak to w zeszłym roku wysłał pracowników aby wycięli chaszcze wyrastające z omawianej posesji. Na drugi dzień w urzędzie miejskim była awantura, w której jeden z lokatorów domu zarzucał urzędnikom wtargnięcie na prywatną posesję i próbę jej przywłaszczenia.
Łucja Basista przestrzegła tylko, że w budynku przy Tylnej może dojść do tragedii, tym bardziej że często pojawiają się tam niezidentyfikowane osoby.
(woj)